Skandal, masakra, przesada. Nie można walczyć o godne życie kosztem innych - tak na wiadomość o 24-godzinnym strajku na kolei reagowali zdenerwowani pasażerowie, którzy utknęli na dworcach w całej Polsce. Do godziny 7. na 590 rozkładowych pociągów w trasy ruszyło tylko 38.
O północy z wtorku na środę rozpoczął się strajk w Przewozach Regionalnych. Pociągi stanęły na dobę, co oznacza problemy dla kilkuset tysięcy pasażerów, korzystających codziennie z usług przewoźnika.
Jak poinformował w środę rano rzecznik Przewozów Regionalnych Piotr Olszewski, do godziny 7.00 na 590 rozkładowych pociągów na trasy ruszyło 38, głównie w województwach pomorskim i zachodniopomorskim. Odjechały m.in. obsługiwane przez PR pociągi międzynarodowe relacji Szczecin-Berlin i Szczecin-Lubeka.
- Mam przed sobą 11 godzin jazdy, o 13-tej muszę być w pracy. Ale co to kogo obchodzi?! Kolejarze postanowili zastrajkować - mówi zdenerwowana jedna z pasażerek na Dworcu Centralnym w Warszawie.
Zwrócą za bilety
Pasażerowie mają problem, bo na czas strajku Przewozy Regionalne nie uruchomią zastępczej komunikacji autobusowej. Jak twierdzą, spółka musiałaby podstawić 6 tys. autobusów i tyleż samo pracowników, a takiej liczby nie posiada. Część pasażerów, którzy na środę mają wykupione bilety w PR, będzie mogła wsiąść do pociągów TLK spółki PKP Intercity. Tyle, że nie na każdej stacji będą się one zatrzymywały.
Komunikacja zastępcza - czyli autobusy - działa na linii z Krakowa na lotnisko w Balicach.
Pasażerowie, którzy wykupili jednorazowe bilety na 17 sierpnia mają za nie dostać zwrot w 100 procentach. W przypadku biletów okresowych, ich wartość zostanie pomniejszona, ale dopiero po upływie ważności.
Żądali podwyżki od razu
Zanim związkowcy z Przewozów Regionalnych zastrajkowali, we wtorek do godz. 20 czekali na ostateczną ofertę zarządu PR, która miała powstrzymać zaplanowany na środę strajk na kolei. Jednak po zapoznaniu się z nią, postanowili propozycję odrzucić. W ich opinii, propozycja ta nie wyczerpała wszystkich żądań, jedynie częściowo spełnia postulaty płacowe, ale nie odnosi się do innych żądań, dotyczących np. sposobu funkcjonowania spółki.
W swojej ostatniej propozycji zarząd Przewozów Regionalnych zgodził się na 280 zł podwyżki - czyli tyle, ile chcieli związkowcy. Jednak zaproponował rozłożenie tej kwoty na raty. Związkowcy zaś domagali się, by cała ta kwota została wypłacona od razu, od czerwca br. Jak poinformował zarząd PR, pierwsza część podwyżki – w wysokości 120 złotych – została już wdrożona i będzie wypłacona wraz z wynagrodzeniem za sierpień. Kolejny etap to podwyżka o średnio 100 złotych od września 2012 roku. 3 miesiące później – ostatni etap wzrostu wynagrodzeń o kolejne 60 złotych.
Prezes PR Małgorzata Kuczewska-Łaska zaapelowała do pracowników spółki, aby nie brali udziału w udziału w środowym strajku. Z kolei związkowcy wystosowali do pasażerów list, w którym napisali, że "niezmiernie przykro", ale mimo zapalnej sytuacji okazało się, że "decydenci nie chcą rozmawiać z przedstawicielami załogi o sposobach rozwiązania problemu".
Największy przewoźnik, tysiące pasażerów
We wtorek w Ministerstwie Infrastruktury związkowcy przez pięć godzin rozmawiali z zarządem spółki. Ale porozumienia nie osiągnięto. Jeszcze wieczorem minister infrastruktury Cezary Grabarczyk apelował o nierozpoczynanie strajku. Podkreślał też, że zarząd PR kilkakrotnie modyfikował ostatniego dnia swoją ofertę, deklarował też spełnienie niektórych pozapłacowych postulatów.
Przewozy Regionalne to największy w Polsce kolejowy przewoźnik pasażerski - dziennie wyjeżdża na tory ok. 2,7 tys. pociągów, z których korzysta ok. 300 tys. pasażerów - głównie dojeżdżających do pracy.
Strajk ma potrwać 24 godziny, po czym zostanie zawieszony na tydzień i jeżeli związkowcy nie porozumieją się z zarządem PR, zostanie wznowiony 24 sierpnia.
mac//gak
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24