- W MSZ jest pewna kultura nieliczenia się z pieniędzmi. I to zawsze tak było. Ja przez sześć lat jako minister finansów miałem z tym bardzo poważny problem - mówi Jacek Rostowski. Były minister finansów odniósł się ostro do informacji, że resort kierowany przez Sikorskiego miał zapłacić nawet ćwierć miliona złotych za konsultacje swoich przemówień.
Marszałek Sejmu, były szef resortu spraw zagranicznych, po raz kolejny musiał zmierzyć się z informacjami na temat wydatków - tym razem chodziło o nawet ćwierć miliona złotych, które za konsultacje przemówień Sikorskiego miał dostać były ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Charles Crawford. Prywatnie byli dyplomaci są znajomymi.
"Współczuję Radkowi"
W rozmowie z Konradem Piaseckim w RMF FM Jacek Rostowski, były minister finansów, przyznał że bardzo współczuje swojemu koledze, Radosławowi Sikorskiemu.
- Współczuję Radkowi, rozumiem, że on jest w bardzo trudnej sytuacji - powiedział Jacek Rostowski.
Na pytanie czy nie złości go to, że Sikorski po raz kolejny serwuje powody do złej prasy dla rządu i partii, były minister finansów odparł: - My mamy pewną zasadę w Platformie. Zasada jest taka, że póki nie ma chociażby jakichś zarzutów postawionych, to w ogóle nie ma sprawy. Żadnych zarzutów wobec Radka Sikorskiego nie ma i wobec tego sprawy nie ma - powiedział.
Resort zawsze wydawał za dużo?
Przyznał jednak, że to nie pierwszy raz, kiedy resort spraw zagranicznych wydaje zbyt dużo pieniędzy. - Uważam, że jest głębszy problem w MSZ i powiem to jasno. Znaczy w ogóle w MSZ jest pewna kultura nieliczenia się z pieniędzmi. I to zawsze tak było. Radek Sikorski się niestety po części w nią wpisał, ale to nie on ją wymyślił. To jest kultura całego tego ministerstwa, z którym ja przez sześć lat jako minister finansów miałem bardzo poważny problem - dodał Rostowski.
Autor: bieru/kka / Źródło: RMF FM