Siemiątkowski skazany ws. zatrzymania prezesa Orlenu

Leszek Miller o zatrzymaniu Siemiątkowskiego
Leszek Miller o zatrzymaniu Siemiątkowskiego
Źródło: TVN24

Na karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata skazał sąd byłego szefa Urzędu Ochrony Państwa Zbigniewa Siemiątkowskiego w procesie dotyczącym głośnego zatrzymania w 2002 r. ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Uzasadnienie wyroku sąd utajnił. Wyrok skrytykował szef SLD Leszek Miller nazywając go "kuriozalnym". Według polityka lewicy, który był premierem w czasie, gdy zatrzymywano Modrzejewskiego, decyzja sądu jest polityczna.

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał też winę jednego z dwóch pozostałych oskarżonych - byłego szefa zarządu śledczego UOP Ryszarda Bieszyńskiego, skazanego na 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Ten, po usłyszeniu wyroku, zasłabł. Potem wysłuchał już uzasadnienia.

Obu skazanym wymierzono też grzywny (15 tys. i 14 tys. zł) oraz obciążono kosztami procesu.

Trzeci oskarżony, były wiceszef UOP Mieczysław Tarnowski, został uniewinniony.

Uzasadnienie wyroku - tajne

Sąd utajnił uzasadnienie wyroku skazującego Siemiątkowskiego i Bieszyńskiego, powołując się na ochronę tajemnicy państwowej. Wyrok jest nieprawomocny.

Sąd uznał, że celem "bezprawnego zatrzymania" w 2002 r. ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego było wyłącznie niedopuszczenie do podpisania przez niego kontraktu paliwowego ze spółką J&S.

W jawnej części uzasadnienia wyroku sąd podkreślił, że ma wątpliwości czy zakres utajnienia sprawy przez katowicką prokuraturę był konieczny. Sędzia dodał, że odtajnienia części akt odmówiła ABW. Według sądu upływ czasu "odcisnął swe piętno na możliwości ustalenia stanu faktycznego".

Katowicka prokuratura oskarżyła całą trójkę o przekroczenie uprawnień w sprawie zatrzymania prezesa PKN Orlen oraz o bezprawne pozbawienie go wolności (grozi za to 5 lat więzienia). Sąd uznał pierwszy zarzut za przedawniony, podstawą skazania był drugi zarzut. Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Twierdzili, że wykonywali tylko polecenie prokuratury.

"Jeśli polityka wchodzi na salę sądową, to sprawiedliwość wychodzi tylnymi drzwiami"

Jak ja sobie przypominam te wydarzenia, to uważam że ten wyrok jest zupełnie kuriozalny. Sądy się czasami mylą i mamy taki przypadek przed oczyma Szef SLD, Leszek Miller

- Tak to zazwyczaj jest, że jeśli polityka wchodzi na salę sądową, to sprawiedliwość wychodzi tylnymi drzwiami – podsumował lider SLD, z którym związany był w przeszłości Siemiątkowski. Leszek Miller zaznaczał również, że skazanie byłego szefa UOP to „pokłosie spraw, które prowadził Zbigniew Ziobro”.

"Wyrok może nie być ostateczny"

O skazaniu byłego szefa UOP wypowiedział się również Krzysztof Kwiatkowski (PO), były minister sprawiedliwości. - Wyrok jest niezwykle istotny, ponieważ podsumowuje to, że zawsze tam, gdzie politycy wykorzystywaliby prokuraturę do działań na styku polityki, biznesu, to jest to zawsze działanie nieuprawnione - powiedział były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

Polityk odniósł się również do słów Millera, który powiedział, że „wyrok jest kuriozalny” z racji długości trwania procesu. Były minister sprawiedliwości wskazał na fakt, że mimo tego, że proces trwał 10 lat, nie musiało to być winą sądu, ale samych stron postępowania. Według Kwiatkowskiego, często zdarza się, że w trakcie procesu wykorzystuje się wszystkie kruczki proceduralne, aby sprawę przedłużać.

Były minister podkreślał również, że według niego, wyrok nie ma charakteru politycznego. Podkreślał jednak, że wyrok to decyzja pierwszej instancji i może być on oceniony przez sąd drugiej instancji i wtedy będzie on wyrokiem ostatecznym.

Krzysztof Kwiatkowski o wyroku skazującym Siemiątkowskiego

Krzysztof Kwiatkowski o wyroku skazującym Siemiątkowskiego

Zwolniony po zatrzymaniu

7 lutego 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu w prokuraturze zarzutów w sprawie ujawnienia w 1998 r. ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji został zwolniony, następnego dnia stracił jednak stanowisko.

Przedstawiciele opozycji mówili wówczas o politycznym charakterze zatrzymania, służącym zmianie szefa tej firmy. Sam Modrzejewski uznał zatrzymanie za prowokację. Potem sąd uznał jego zatrzymanie za niezasadne, a prezesa uniewinniono ze stawianego mu zarzutu. Sprawą zajmowała się też sejmowa komisja śledcza.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: