Senator Koalicji Polskiej-PSL Jan Filip Libicki poinformował w sobotę, że jest zakażony koronawirusem. Zapowiedział, że zgłosi do sanepidu osoby, z którymi miał kontakt w zeszłym tygodniu. - Tutaj lekarze mówią, że to standardowe objawy COVID-19 - przyznał w rozmowie z TVN24, dodając, że znajduje się w szpitalu jednoimiennym w Poznaniu.
"Uwaga! Ważna wiadomość! Mam koronawirusa. Oczywiście podam tych, których spotkałem w zeszłym tygodniu do Sanepidu. Gdybym o kimś zapomniał proszę, by sam zrobi test" - napisał senator Jak Filip Libicki w sobotę wieczorem w mediach społecznościowych.
"Doktor zaprosił mnie z piżamą do szpitala"
Senator o szczegółach opowiedział w rozmowie telefonicznej w TVN24. Przekazał, że czuje się dobrze i powiedział, że ma objawy "trochę cięższej grypy", gorączkę i lekki kaszel. Dodał, że przebywa w szpitalu jednoimiennym w Poznaniu.
- Tutaj lekarze mówią, że to standardowe objawy COVID-19. Pojechałem do Senatu w poniedziałek i w czwartek, jak wracałem do domu, było bardzo gorąco, więc przez tę drogę z Warszawy do Poznania włączyliśmy klimatyzację - relacjonował. - Jak zajechaliśmy do Poznania, to poczułem się przeziębiony. Byłem przekonany, że po prostu, jak to zwykle bywa, czasem można się nabawić grypy przez klimatyzację, ale wczoraj przez cały dzień, będąc też u rodziców, brałem różne leki, a mimo to ta temperatura nie spadała, była cały czas taka sama - mówił. - I pomyślałem sobie, że to, że nie można zbić temperatury, to jest jednym z symptomów koronawirusa i może lepiej, żebym się zbadał. Dzisiaj o godzinie 10 w szpitalu pobrano mi wszystkie próbki i o godzinie 17 zadzwonił pan doktor i zaprosił mnie z piżamą do szpitala, prawdopodobnie na 14 dni - powiedział senator.
Przekazał też, że zgłosił do sanepidu osoby, z którymi miał w ostatnim czasie kontakt.
- Mogę odtworzyć z pamięci, z kim się widziałem, ale nie sposób odtworzyć wszystkich. Dlatego to piszę, żeby osoby, których nazwiska nie potrafię podać albo nie pamiętam, zrobiły sobie taki test - dodał Libicki, odwołując się do apelu zamieszczonego w mediach społecznościowych.
Senator prosi o kontakt osoby, z którymi się widział
Wymienił też miejsca, w których był w ostatnim czasie. To między innymi sekretariat komisji, której jest przewodniczącym, dyrekcja centrum informacyjnego Senatu. - Nie jestem w stanie podać wszystkich spotkań, bo to jest tak, że po prostu nie wszystkich znam. Komuś podaję rękę, ktoś prosi, żeby sobie ze mną zrobić zdjęcie, ale to często nie jest osoba, którą znam - przyznał senator.
Powiedział też, że starał się przestrzegać obowiązujących zaleceń. - Może rzeczywiście nie zawsze witałem się łokciem czy pięścią i tak dalej, ale na pewno trzeba uważać. Mam nadzieję, że nikogo nie zaraziłem - dodał. Przyznał, że nie wie, w jaki sposób mógł się zakazić. Zapytany o zalecenia lekarza, stwierdził: - Powiedziano mi, że zostanę tutaj prawdopodobnie 14 dni. Mam leżeć w izolacji. Gdybym się źle czuł, to mam dzwonić po panie pielęgniarki. Mam tego nie nadużywać, bo każda taka wizyta wymaga, żeby pani pielęgniarka ubrała się w cały strój ochronny, więc to jej zajmuje pół godziny - powiedział.
Koronawirus w Polsce
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotę, że badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u 658 kolejnych osób. Największa liczba zakażonych występuje w województwie śląskim (214) i małopolskim (157). To trzeci z kolei dzień z najwyższą liczbą przypadków potwierdzonych w ciągu doby od początku epidemii. W sumie odnotowano ponad 46,3 tys. zakażeń.
Źródło: PAP, TVN24