Senat opowiedział się w czwartek za ratyfikacją Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Ustawę w tej sprawie poparło 49 senatorów, 38 było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu.
Za ratyfikacją opowiadały się komisje nauki, edukacji i sportu oraz komisja spraw zagranicznych. O odrzucenie ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację konwencji wnioskowały komisje rodziny, polityki senioralnej i społecznej oraz praw człowieka, praworządności i petycji. Senator Jan Rulewski (PO), który w środę zgłosił poprawkę zmieniającą datę wejścia ustawy w życie na 1 stycznia 2016 r., wycofał ją przed głosowaniem, ponieważ - jak mówił - nie uzyskała ona skutecznej większości.
"Konwencja jest nieludzka"
Przed głosowaniem o odrzucenie ustawy apelował m.in. Kazimierz Wiatr (PiS), który przekonywał, że celem konwencji nie jest walka z przemocą, a "wprowadzenie przemocą ideologii gender". Jak mówił, konwencja jest nieludzka i niezgodna z naturą człowieka, a jej przyjęcie grozi m.in. tym, że rodzice będą odsunięci od wychowywania swoich dzieci. Jan Maria Jackowski (PiS), apelując o odrzucenie ustawy, mówił z kolei, że senatorowie w tym głosowaniu muszą zdecydować, czy Polska pozostanie w "naszym kręgu cywilizacyjnym", czy też "w wyniku szaleństwa ideologów" będzie zmierzać w nieznanym kierunku. W środę senatorowie dyskutowali na temat konwencji przez przeszło osiem godzin. Przeciwnicy ratyfikacji przekonywali, że konwencja uderza w rodzinę i polską tradycję, a także w wiarę chrześcijańską, wskazywali m.in. na opinie o niezgodności konwencji z naszą konstytucją, wątpliwości co do jakości tłumaczenia dokumentu, a także stanowisko Episkopatu Polski, który jednoznacznie potępia konwencję, przekonując, że nie służy ona walce z przemocą, ale "ideologicznej przebudowie społeczeństwa".
Nie wszyscy senatorowie PO poparli konwencję
Zwolennicy przypominali, że konwencja nie dotyczy jedynie kobiet, ale wszystkich ofiar przemocy, wśród których jednak kobiety stanowią przeważającą większość i przekonywali, że warto ją przyjąć, jeśli miałaby się przyczynić do zmniejszenia skali przemocy. Przed głosowaniami w Senacie zebrał się klub senatorów PO. W spotkaniu wzięła udział premier Ewa Kopacz. Tematem była ratyfikacja konwencji przeciw przemocy. - Wyjaśniliśmy sobie pewne rzeczy dotyczące sedna sprawy i zapisów tejże konwencji. Myślę, że atmosfera tych wyjaśnień była naprawdę sympatyczna i przyjacielska - powiedziała Kopacz dziennikarzom po zakończeniu posiedzenia. Tym niemniej nie wszyscy senatorowie PO poparli konwencję. Przeciw byli senatorowie Tadeusz Arłukowicz, Stanisław Iwan i Jan Filip Libicki. Kilkoro senatorów Platformy, choć byli tego dnia, nie wzięło udziału w głosowaniu (np. Helena Hatka). Po głosowaniu Łukasz Abgarowicz (PO) powiedział, że wobec senatorów PO, którzy głosowali za odrzuceniem ustawy, nie będą wyciągane żadne konsekwencje, bo w głosowaniu nie było dyscypliny.
Konwencja podpisana w grudniu 2012 r.
Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r. W kwietniu 2014 roku Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy.
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
Decyzja Senatu oznacza, że teraz konwencję może ratyfikować prezydent. Wcześniej jednak musi podpisać ustawę, w której parlament wyraził na to zgodę.
Autor: eos/kka/kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com