Senatorowie opozycji wyrazili sprzeciw w sprawie przegłosowania w nocy z wtorku na środę, w czasie debaty w Senacie, wniosku o niezadawanie pytań Rzecznikowi Praw Obywatelskich. Wystąpienie Adama Bodnara dotyczyło nowelizacji ustaw sądowych. Jak mówił między innymi, jej przyjęcie "oznacza dalsze podporządkowanie sądownictwa politykom". Senator PO Bogdan Klich - komentując wniosek Prawa i Sprawiedliwości w sprawie RPO - stwierdził, że to "reakcja na słowa, które bolą, słowa, które uwierają senatorów PiS".
Senat w nocy z wtorku na środę bez poprawek poparł przygotowaną przez Prawo i Sprawiedliwość nowelizację ustaw o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. Chodzi między innymi o zmiany procedur wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i kwestie obsady stanowisk w tym sądzie. Teraz ustawa ma trafić do podpisu prezydenta.
Za nowelą głosowało 60 senatorów, 30 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. Senatorowie Platformy Obywatelskiej po głosowaniu skandowali: "Wolne sądy".
W toku zadawania pytań sprawozdawcom komisji, senator PiS Marek Martynowski złożył wniosek o skrócenie czasu wystąpień w dyskusji do pięciu minut oraz zamknięcie listy zgłoszonych senatorów.
Po przyjęciu wniosku senatorowie wysłuchali wystąpienia między innymi Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.
Na początku swojego wystąpienia zwrócił się on bezpośrednio do wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, który występował przed nim podczas prac w Senacie nad nowelą ustaw sądowych.
Rozbieżne poglądy
- Pamiętam zaangażowanie pana ministra w kwestie dotyczące niezależności sądownictwa na Węgrzech, w Turcji. Ostatni raz jak się spotkaliśmy, to był to zjazd Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", zorganizowany bodajże z okazji 25-lecia "Iustitii" w Suwałkach i wtedy pan minister bardzo mocno bronił różnych zasad dotyczących niezależności sądownictwa - wskazywał Bonar.
- Od jakiegoś czasu, w zasadzie od listopada 2015 roku i później ten pogląd chyba mamy rozbieżny i wydaje mi się, że nasze kwestie ideowe się w tym zakresie rozjechały - dodał.
Zdaniem RPO "wartości są niezmienne i wartości konstytucyjne, polegające na obronie niezależności sądownictwa, powinny być niezmienne".
- Konstytucja się nie zmieniła i powinna być w tym zakresie przedmiotem obrony i stąd moja obecność tutaj, ponieważ jako RPO uważam, że moim obowiązkiem jest protestować i wyrażać ten sprzeciw otwarcie, kiedy dochodzić może do naruszenia konstytucji i kiedy może dochodzić do naruszenia konstytucji i naruszenia prawa do sądu jako podstawowego mechanizmu ochrony praw i wolności jednostki - podkreślał.
Bodnar, odnosząc się do zapisów noweli ustawy, mówił, że "wątpliwości budzi między innymi tryb legislacyjny".
- Dyskutujemy na temat projektu poselskiego, natomiast powiedziałbym, szczegółowości, poziom zaawansowania różnych rozwiązań, które są w tym projekcie zawarte, może sprawiać pewne wrażenie, że być może niekoniecznie to był projekt poselski, ale pozostaje nam wierzyć słowom pana ministra [Piebiaka - przyp. red.] - powiedział.
RPO: dyskryminująca ustawa
- To, co jest charakterystyczne, to jednak ten bardzo szybki tryb postępowania. W momencie, kiedy mamy do czynienia z ustawami o znaczeniu ustrojowym, ustawami, które nie tylko rozwiązują kwestie ustrojowe, ale także mają wpływ na życie wielu osób (...) to można by się spodziewać, że tego typu projekty będą procedowane z pewną rozciągłością czasową. Tak, aby można się było zastanowić nad wszelkimi podstawowymi błędami, które są w ustawie zawarte - zaznaczył.
Według Bodnara ustawa wprowadza rozwiązania, które mogą być uznane za dyskryminację ze względu na wiek, a kwestie dotyczące dyskryminacji ze względu na wiek - jak mówił - są uznawane za element prawa europejskiego.
Ponadto - jego zdaniem - ustawa wprowadza ograniczone możliwości odwoływania się od decyzji Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie zaopiniowania kandydatów w konkursach na stanowiska w Sądzie Najwyższym. Jak argumentował RPO, godzi to w równy dostęp do służby publicznej, ponieważ KRS na mocy znowelizowanych przepisów miałby możliwość odwołania bez uzasadnienia kandydata do Sądu Najwyższego.
Według Rzecznika Praw Obywatelskich wątpliwości budzi także zmiana dotycząca obniżenia liczby stanowisk sędziowskich ze 110 do 80, które muszą być obsadzone, aby wskazać prezydentowi pięciu kandydatów do pełnienia funkcji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
"Nie byłoby tego projektu, gdyby nie wsparcie dla Gersdorf"
- Zdaję sobie sprawę z tego, jaki był cel przygotowania i przyjęcia tego projektu ustawy. Moim zdaniem nie pojawiłby się on, gdyby nie uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego z 28 czerwca i jednolite, solidarne wsparcie ze strony sędziów SN dla pani pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf - podkreślił Bodnar.
Jego zdaniem [projekt ustawy - red.] nie powstałby, gdyby nie to, co stało się 4 lipca, czyli "okazanie szacunku ze strony społeczeństwa polskiego, które przywitało panią pierwszą prezes SN, wchodzącą do budynku Sądu Najwyższego i wsparcie ze strony różnych instytucji międzynarodowych".
Bodnar zaznaczył, że celem nowelizacji jest to, aby "naprawić tę sytuację, która powstała". - Natomiast w ogólnym rozrachunku, oznacza to dalsze podporządkowanie sądownictwa politykom - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich.
"PiS po raz kolejny zamyka opozycji usta"
Po wystąpieniu Adama Bodnara, senator Marek Martynowski (PiS) zgłosił wniosek formalny o przejście do debaty bez zadawania pytań Rzecznikowi, co wywołało sprzeciw PO.
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz stwierdził, że "PiS po raz kolejny zamyka opozycji usta".
- Rozumiem, że jak macie przewagę liczebną, to sądzicie, że możecie zrobić wszystko, zgłaszam wobec tego zdecydowany sprzeciw - podkreślił. Po tych słowach senatorowie PO na chwilę wyszli z sali, a wniosek Martynowskiego został przyjęty głosami senatorów PiS.
Senator PO Bogdan Klich po wyjściu z sali powiedział, że "ogranicza się prawo opozycji do zadawania pytań, wcześniej przed kilkoma godzinami, teraz do Rzecznika Praw Obywatelskich".
"To reakcja na słowa, które uwierają senatorów PiS"
- To jest [tak - red.], jakby większość senacka chciała zablokować usta nie tylko nam, senatorom, ale również RPO, który ośmielił się wypowiedzieć pogląd, który nie jest popularny w tamtej części sali senackiej, że mianowicie ta ustawa została przygotowana tylko ze względu na to, że społeczeństwo okazało szacunek pierwszej prezes Sądu Najwyższego pani [Małgorzacie - red.] Gersdorf i wsparło ją w jej wkroczeniu do Sądu Najwyższego, a po drugie ze względu na uchwałę Zgromadzenia Ogólnego Sądu Najwyższego, które w pełni wsparło panią pierwszą prezes - komentował Bogdan Klich (PO).
Jego zdaniem "to jest ewidentna reakcja na słowa, które bolą, słowa, które uwierają senatorów PiS i na coś takiego nie możemy się zgodzić".
Senator Aleksander Pociej (PO) z kolei dodał, że "do tej pory Senat różnił się bardzo mocno od Sejmu i Rzecznikowi zabrano głos w sposób taki sam, jak zrobił to na komisji [sprawiedliwości - przyp. red.] poseł [Stanisław - red.] Piotrowicz".
- Wcześniej nam się to w Senacie nie zdarzało. Była zupełnie inna kultura dyskusji, bez przerywania w połowie wypowiedzi - ocenił Pociej.
Autor: akw//now / Źródło: PAP