- Bardzo duża część kibiców to kobiety, równie mocno jak mężczyźni przeżywające emocje piłkarskie - tak minister sportu Joanna Mucha skomentowała w "Faktach po Faktach" w TVN24 kontrowersyjną opinię Kazimiery Szczuki na temat Euro 2012. Znana feministka stwierdziła wczoraj w "Kropce nad i", że "Euro 2012 to typowo męska rozrywka, z usługami seksualnymi, piciem piwa i wrzaskiem".
Zdaniem Muchy, taka ocena imprezy, która niebawem już się rozpocznie, jest "nieuprawniona". - Turniej, poza tym, że powstały cztery stadiony, spowodował wiele innych inwestycji. Powstały terminale, drogi, dworce - wyliczała.
- Kiedy ostatnie confetti w Kijowie opadnie, to w Polsce nadal będziemy mieli te wszystkie inwestycje, które zostały wykonane i tę wiedzę, którą wspólnie wypracowaliśmy. To jest naprawdę cenne, cieszmy się z tego - mówiła szefowa resortu sportu.
Stadiony "nie zabrały" żłobkom
Minister stanowczo odrzuciła też argument Szczuki, ze zamiast infrastruktury sportowej, państwo powinno budować żłobki, przedszkola, etc. Mucha przypomniała, że dla turnieju Euro 2012 już wcześniej powstał odrębny, wieloletni plan finansowy - tym samym nie uszczupliło to budżetu przewidzianego na inne cele.
Zwróciła też uwagę na olbrzymi wysiłek organizacyjny, który jest częścią przygotowań do Euro 2012. Meldowana dziś premierowi "gotowość operacyjna" – jak tłumaczyła Mucha - obejmuje 117 planów operacyjnych na 23 dni turniejowe. - Ten zegar rozpisany jest co do godziny, co gdzie się będzie działo i to jest zintegrowane, np. zintegrowany plan energetyczny, transportowy - wyjaśniała minister.
- To nie jest nasz wymysł, takie procedury UEFA stosuje na wszystkich turniejach - zaznaczyła. - Jeśli aplikując podpisaliśmy gwarancje rządowe, to musimy się z tego wywiązać - dodała.
Bojkot? Nadużywane słowo
Pytana o zapowiadany przez część polityków europejskich bojkot ukraińskiej części Euro 2012 ze względu na sytuację więzionej Julii Tymoszenko, Mucha stwierdziła, że słowo "bojkot" jest w tym przypadku nadużywane. Jej zdaniem, byłoby tak, gdyby np. kibice masowo postanowili nie uczestniczyć w turnieju, tymczasem chodzi o "kilku polityków zagranicznych, którzy zdecydowali, że nie przyjadą". - Czy to już bojkot? Byłabym sceptyczna - oceniła.
Wyraziła też nadzieję, że polscy politycy, którzy przez pięć lat zgodnie pracowali nad przygotowaniem Euro 2012 nie zbojkotują tego turnieju. - Szkoda by było, by ta wspólnota i praca zniknęły - dodała.
Minister - jak przyznała - wybiera się tylko na jeden mecz rozgrywany na Ukrainie - na finał. - Sama Tymoszenko prosi, by nie bojkotować Euro - przypomniała.
Na pytanie, co wróży polskiej drużynie na Euro, odpowiedziała: - Półfinał? Po czym dodała: - Mam nadzieję, że wyjdziemy z grupy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24