Polityczna walka prowadzona jest na wiele sposobów. Nowym sposobem na pomniejszenie rywala, który zyskuje popularność w Sejmie, jest przekręcanie nazwisk. Wystarczy, że zamiast Schetyna powie się, Szetyna, a zamiast Arłukowicz - Arłukiewicz...
Polityczna walka trwa w najlepsze, ale od niedawna coraz częściej można przekonać się o nowych środkach, jakie wykorzystują najwięksi aktorzy politycznej sceny. Ostatnio zamiast słownego zdeptania oponenta wystarczy, ponoć nieumyślne, przejęzyczenie podczas wymawiania jego imienia albo nazwiska.
Janusz Palikot o pośle z Lewicy mówi Arłukiewicz, Zbigniew Wassermann w ministrze finansów widział Jacka Rosteckiego. Dużo wcześniej Ryszard Kalisz z lubością o Przemysławie Gosiewskim mówił per Edgar. Jak się okazuje, takie zabiegi słowne wcale nie muszą być przypadkowe.
Kto mieczem wojuje, ten...
- Zamiast mówić Kowalski, mówię Kowalkowski i z takiego dyskutanta robię takiego - Jerzy Wenderlich kieruje dłonie z góry na dół, pokazując, jaki przeciwnik robi się mały. - Obniżam jego rangę bez używania jakichś dużych argumentów - tłumaczy poseł.
Ale, jak nie od dziś wiadomo, często można zginąć od własnej broni. - Polityk, którego nazwisko przekręcono może wybrnąć dosyć łatwo. Na przykład troszcząc się o pamięć oponenta - ostrzega specjalista od kreowania wizerunku Bohdan Dzieciuchowicz.
Źródło: tvn24