Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka opowiedziała się w środę za odrzuceniem obywatelskiego projektu ustawy komitetu Stop Aborcji. Wniosek w tej sprawie złożył poseł PiS Witold Czarnecki oraz grupa posłów PO. W czwartek w Sejmie odbędzie się głosowanie nad sprawozdaniem komisji na posiedzeniu plenarnym.
Wniosek o odrzucenie, jako najdalej idący, głosowano jako pierwszy i na tym zakończono posiedzenie.
- Wielokrotnie opowiadaliśmy się przeciwko karaniu kobiet - tłumaczyła dziennikarzom rzecznik klubu PiS Beata Mazurek, pytana o przebieg głosowania.
- My podkreślamy jedno: to nie jest nasz projekt, my się nie zgadzamy na karanie kobiet, to nigdy nie było naszym zamiarem. Mieliśmy jasne sygnały Kościoła, że również nie podziela tego radykalnego punktu widzenia. Przygotowujemy rozwiązania, które będą do przyjęcia przez obie strony - przypominał towarzyszący jej przewodniczący klubu PiS, wicemarszałek Ryszard Terlecki.
Co dalej z projektem?
Decyzja komisji nie oznacza jednak definitywnego końca prac nad projektem. - Posłowie zajmą się nim na posiedzeniu plenarnym Sejmu w czwartek - poinformował Terlecki.
- Sejm albo go odrzuci, albo projekt wróci do prac w komisji - mówił Marek Suski (PiS). Dodał, że parlamentarzyści jego klubu podejmą w tej sprawie decyzję zgodnie ze swoim sumieniem.
@pisorgpl głosuje za odrzuceniem projektu ustawy o zaostrzeniu prawa aborcyjnego pic.twitter.com/IuCi2S6hiX— KrzysztofTruskolaski (@KTruskolaski) 5 października 2016
- Ten projekt popierają dwie trzecie Polaków. PiS zlekceważyło swoich wyborców - mówił w TVN24 tuż po głosowaniu Mariusz Dzierżawski z komitetu Stop Aborcji.
- Mam nadzieję, że ta sprawa wróci na posiedzeniu plenarnym i posłowie ponownie skierują projekt do komisji. Myślę, że to wypadek przy pracy. Przegrały mordowane dzieci - dodał.
"PiS przestraszył się kobiet"
- Dzisiaj posłowie PiS schowali swoje sumienie do kieszeni, nie dlatego, że tu się toczyły potyczki, tylko że przestraszyli się tych kobiet, które wyszły na ulice - mówiła po posiedzeniu komisji była premier Ewa Kopacz (PO). - Dzisiaj dziękujemy wszystkim kobietom, które protestowały, które z taką determinacją broniły swojego prawa do wyboru i broniły prawa do wolności - dodała.
Przekonywała, że czwartek będzie bardzo ciężkim dniem w Sejmie. - Cała opozycja musi być razem przeciwko temu projektowi - oświadczyła. W podobnym tonie wypowiadała się Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna).
- Teraz zadbamy o to, żeby ten projekt został również odrzucony przez Sejm - deklarowała. - Kobiety zwyciężyły, kobiety, które wyszły na ulice, które poszły w marszach, które strajkowały w poniedziałek - zwyciężyły - dodała.
Rzecznik klubu Kukiz'15 Jakub Kulesza zapowiedział z kolei, że posłowie jego ugrupowania będą głosowali w czwartek zgodnie ze swoim sumieniem. - Nie będzie dyscypliny klubowej - zapewniał.
PSL przekonywało, że PiS zachował się w środę "koniunkturalnie, cynicznie". - Widzimy, że PiS się pogubiło i właściwie trudno powiedzieć, czy popierają zaostrzenie tego prawa, czy nie. Nie mają zdania. To partia, która działa na zasadzie populistycznych haseł, które trafiają do wyborców. PiS staje się niewyrazisty - ocenił Jakub Stefaniak (PSL).
"Właśnie pan usłyszał, że posiedzenie jest nielegalne"
Posiedzenie sejmowej komisji poprzedziła awantura. Posłowie opozycji zarzucali PiS, że spotkanie zwołano z zaskoczenia, a sala obrad jest zbyt mała, by pomieścić wszystkich zainteresowanych.
- Posiedzenie zostało zwołane w nieregulaminowym trybie - przekonywał Borys Budka (PO). - Nie możemy rozmawiać w takich warunkach. To brak szacunku dla społeczeństwa - dodawała Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna).
Po kilkunastu minutach obrady przeniesiono do Sali Kolumnowej - drugiej co do wielkości sali w Sejmie - gdzie spór miał swój ciąg dalszy.
Podczas posiedzenia przedstawicielka Biura Analiz Sejmowych powiedziała, że posłowie powinni być powiadomieni o terminie spotkania co najmniej trzy dni wcześniej, a nie tego samego dnia. W pewnym momencie oburzeni posłowie opozycji wstali ze swoich miejsc i podeszli do stołu prezydialnego.
- Właśnie pan usłyszał, że posiedzenie komisji jest nielegalne - mówili do wiceprzewodniczącego komisji, Andrzeja Matusiewicza (PiS).
Po kilkunastominutowej przerwie posłowie wrócili do Sali Kolumnowej, po czym w głosowaniu opowiedzieli się za odrzuceniem obywatelskiego projektu.
Od skierowania do odrzucenia
Sejm skierował projekt komitetu Stop Aborcji do dalszych prac w komisji 23 września. Posłowie odrzucili natomiast projekt liberalizujący przepisy aborcyjne przygotowany przez komitet Ratujmy Kobiety.
Projekt komitetu Stop Aborcji przewiduje bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego. Nowością w tym projekcie - w stosunku do wcześniejszych prób zaostrzenia ustawy dotyczącej aborcji - jest karanie kobiet, które poddadzą się aborcji.
Reakcją Polek na decyzję posłów były tzw. czarne protesty. Według policji, w poniedziałek w całym kraju w 143 zgromadzeniach, związanych z "czarnym protestem", uczestniczyło ok. 98 tys. osób.
Autor: ts//plw / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24