- Narażają Polaków na to, że dostaną pomoc później niż do tej pory - tak Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej skomentowała uchwalenie przez sejmową większość ustawy przewidującej upaństwowienie ratownictwa medycznego. - Za bezpieczeństwo zdrowotne Polaków powinno odpowiadać państwo - przekonywał z kolei poseł PiS Stanisław Pięta.
Przyjęta w piątek przez Sejm ustawa stanowi, że umowy na wykonywanie zadań zespołów ratownictwa medycznego (karetek z obsadą) będą powierzane wyłącznie podmiotom działającym w formie: samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej, jednostek budżetowych i spółek kapitałowych z co najmniej większościowym udziałem Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego.
Umowy na ratownictwo medyczne, jakie prywatne firmy zawarły z Narodowym Funduszem Zdrowia, wygasną z końcem roku.
"Za bezpieczeństwo zdrowotne powinno odpowiadać państwo"
Zasad przyjętych w ustawie bronił we wtorek poseł PiS Stanisław Pięta.
- Za bezpieczeństwo zdrowotne Polaków powinno odpowiadać państwo - przekonywał parlamentarzysta partii rządzącej. Przekazał, że "na podstawie ocen pacjentów" wie, iż "istniały pewne problemy" z prywatnymi karetkami.
"Zawsze na końcu tego łańcuszka jest pacjent"
Część opozycji nie podziela tych ocen.
Zdaniem Witolda Zembaczyńskiego z Nowoczesnej ustawa nie rozwiązuje podstawowych problemów w służbie zdrowia. - To jest wtórne do tego, co dziś jest potrzebą, czyli zapewnienia stałego dopływu kadr do sektora medycznego. Bo jest z tym potworny kłopot - ocenił poseł.
- Zawsze na końcu tego łańcuszka jest pacjent i to jego interes powinien być numerem jeden - podkreślił.
W ocenie Mariusza Witczaka z PO dotychczasowy system ratownictwa medycznego sprawdzał się, a jego upaństwowienie negatywnie odbije się na pacjentach.
- PiS zapragnął, żeby wojewodowie w sposób centralistyczny - jak to z PiS-em bywa, wszystko ma być centralistyczne - budowali ratownictwo medyczne. Tutaj zachodzi bardzo poważna obawa, bo wojewodowie to się nieudolni urzędnicy PiS-u, którzy już wsławili się niechlubnie bardzo kiepskimi działaniami podczas nawałnicy, taką nieudolnością urzędniczą. I boję się, że tacy Drelichowie dzisiaj będą odpowiadać za cały system ratownictwa medycznego - wskazał Witczak.
Dariusz Drelich, do którego nawiązał poseł PO, to wojewoda pomorski mianowany przez rząd PiS, krytykowany między innymi za wypowiedź po nawałnicy, jaka w sierpniu 2017 roku nawiedziła jego region. - Do zbierania gałęzi, do zamiatania liści nie będziemy wzywać wojska - mówił wtedy Drelich.
"Wydłuży się czas dojazdu"
Była premier i była minister zdrowia, wiceprzewodnicząca PO Ewa Kopacz, zwróciła uwagę na to, że "czas dojazdu zespołu ratownictwa medycznego jest ogromnie ważny w wielu chorobach". - Ten czas będzie decydował o życiu. Jeśli zespołów będzie mniej, sprzętu będzie mniej, obsady karetek będzie mniej, to jest wiadomą rzeczą, że wydłuży się czas dojazdu - przekonywała.
Jej zdaniem nowe przepisy "narażają Polaków na to, że dostaną pomoc zdecydowanie później niż do tej pory otrzymywali".
"Państwo musi sobie poradzić"
Ustawę poparli posłowie opozycyjnego PSL.
- Trzeba słuchać tych, którzy funkcjonują w tym systemie. Jeżeli (ratownicy - red.) tłumaczą to dobrem pacjentów, że to będzie dostęp gwarantowany i pacjenci na tym skorzystają, to my idziemy tą drogą. Poszliśmy za głosem środowiska medycznego - tłumaczył Jakub Stefaniak, rzecznik PSL.
- Państwo musi sobie poradzić. (...) Nie ma możliwości, żeby ci którzy dzisiaj rządzą, zamiast na karetki przeznaczali pieniądze na swoje gigantyczne nagrody - dodał Stefaniak.
Autor: PTD,ads//rzw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN