Będzie można używać siły i wystarczy to tylko uzasadnić walką z pandemią. Warunek jest tylko jeden: przynależność do partii rządzącej - mówił w Sejmie wicemarszałek izby Włodzimierz Czarzasty (SLD), który komentował nowelizację ustawy, która zakłada wprowadzenie przepisu znoszącego odpowiedzialność urzędników za "naruszenie obowiązków służbowych lub obowiązujących przepisów" w celu przeciwdziałania epidemii. Poseł PiS Andrzej Kosztowniak zaproponował trzy poprawki do projektu. Jedna z nich dotyczy wzbudzającego kontrowersje artykułu 10 d.
W połowie sierpnia posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.
Projekt do ustawy z 2 marca wprowadza między innymi art. 10 d, którego pierwotna wersja brzmiała: "Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione".
W sierpniu na sejmowej Komisji Finansów Publicznych odbyło się pierwsze czytanie projektu. Wówczas posłowie nie zajęli się dalszymi pracami. Sprawa powróciła w pierwszym dniu 17. posiedzenia Sejmu w środę. Odbyło się drugie czytanie projektu.
Poseł sprawozdawca Andrzej Szlachta (PiS) przekazał, że komisja finansów publicznych zarekomendowała przyjęcie projektu.
Poseł PiS Andrzej Kosztowniak przedstawił na sali posiedzeń projekt. Zwrócił on uwagę na punkt 10d w projekcie, który - jak powiedział - "wydaje się, że najbardziej kontrowersyjny, przede wszystkim ze strony opozycji". - Przepis ma przede wszystkim doprowadzić do tego, aby działania, które zostały podjęte w trakcie zagrożenia zdrowia i życia, a one były najczęściej w taki sposób podejmowane, były działaniami, które dają prym nad sytuacją związaną z dzisiejszymi przepisami prawnymi - tłumaczył. Zaznaczył tutaj, że proponowane rozwiązania "nie wprowadzają bezkarności", tylko "regulują przepisy dotyczące działalności w stanie wyższej konieczności".
Art. 10d. Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione
- W sytuacji zagrożenia zdrowia i życia trzeba działać natychmiastowo i takie działania zostały podjęte nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie. Ktoś, kto dziś dokonuje oceny sytuacji sprzed kilku miesięcy, robi to zapewne na chłodno, ale też pamiętajmy o tym, że ponad pół roku temu cały świat nie wiedział, jak się w danych sytuacjach zachowywać - mówi Kosztowniak.
Poprawki do projektu
Zapowiedział, że klub PiS zagłosuje za projektem. Złożył również do niego trzy poprawki. Poinformował, że jedna z nich dotyczy art. 10d.
Po poprawce brzmi on: "Nie popełnia przestępstwa określonego w art. 231 § 1 i 3 lub art. 296 § 1,1a,3 i 4 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. - Kodeks Karny (...), kto w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stani epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19, działając w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli bez dopuszczenia się tych naruszeń, podjęte działania nie mogłyby zostać zrealizowane albo byłyby istotnie zagrożone, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego".
Poseł wnioskodawca Anna Milczanowska przedstawiła później posłom uzasadnienie do zgłoszonej poprawki. Jak wyjaśniła, jej celem jest doprecyzowanie przepisów poprzez zawężenie zakresu spraw objętych regulacją. - Poprawka wprowadza w szczególności zasadę proporcjonalności dóbr, co w praktyce będzie oznaczać, że działaniem przepisu nie zostaną objęte między innymi czyny, których sprawca działał w celu osiągnięcia korzyści materialnej - powiedziała.
Posłanka podkreśliła, że aby sąd mógł zastosować procedowany przepis wyłączający odpowiedzialność, wyrządzona szkoda nie może mieć na celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej. - Działanie korupcyjne, szczególnie popełnione podczas walki o ludzkie zdrowie i życie zawsze winno spotkać się z całą surowością i stanowczością wymiaru sprawiedliwości - powiedziała.
Opozycja: ustawa to "szczelny parasol", "tarcza antyrakietowa"
Podczas dyskusji w Sejmie głos zabrał wicemarszałek Sejmu, szef SLD Włodzimierz Czarzasty. - Tłumacząc z PiS-owskiego na polski: będzie można kraść, oszukiwać. Będzie można używać siły i wystarczy to tylko uzasadnić walką z pandemią, żeby uniknąć kary w przyszłości jak i przeszłości. Warunek jest tylko jeden: przynależność do partii rządzącej, do nowej elity - mówił.
Jacek Protasiewicz (PSL-Kukiz'15) zwrócił uwagę, że "panowie z PiS-u bardzo twórczo posuwają się w kierunku wyłączenia spod odpowiedzialności prawnej swoich kolegów, funkcjonariuszy państwowych z rekomendacji PiS". - Ten przepis jest po to przyjmowany, żeby być zachętą do łamania prawa - podsumował. Dodał na koniec, że jego klub będzie wnosić o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Jarosław Urbaniak w imieniu swojego ugrupowania złożył wniosek o odrzucenie projektu noweli w całości. Według niego, projekt ten - jak żaden inny - w ciągu ostatnich 30 lat demoluje polski system prawny. - To raptem dwa artykuły, trzy zdania, a efekt i skutek porażający - podkreślał. Przypomniał, że Prawo i Sprawiedliwość już wiosną wprowadziło w atmosferze zagrożenia epidemią podobne przepisy. - Tamte dotyczyły tylko i wyłącznie przestępstw urzędniczych i naruszenia dyscypliny finansów publicznych i tak naprawdę w zakresie zakupu towarów i usług. Dziś ciśnie się na usta pytanie: co takiego nabroił PiS w ciągu tych kilku miesięcy, że trzeba tak rozszerzyć tę bezkarność? - pytał.
Według posła Michała Szczerby (KO) "projekt powinien nazywać się nie bezkarność, a bezczelność".
Wanda Nowicka (Lewica) oceniła, że ustawa to "symbol hańby władzy PiS". - To także pierwszy krok na drodze do wprowadzenia całkowitej bezkarności, która marzy się prezesowi Kaczyńskiemu dla siebie i swoich ludzi - mówiła. Nowicka tłumaczyła, że omawiany przepis będzie w praktyce "szczelnym parasolem", a wręcz "tarczą antyrakietową" dla "osób bliskich władzy".
Krytyka i apel o odrzucenie projektu płynęły także ze strony posłów koła Konfederacji. Poseł Grzegorz Braun ocenił, że ważą się dziś losy Polski. - Jeżeli ten projekt przejdzie, władza może wszystko - powiedział. Poseł Krzysztof Bosak stwierdził natomiast, że PiS proponuje dewastację systemu prawnego i jakichkolwiek standardów.
- To, co proponujecie to prawo krańcowo niesprawiedliwe. Prawo, które pozwala uznać dowolne działanie za bezkarne pod warunkiem, że zostało dokonane pod odpowiednim dla władzy pretekstem - powiedział Bosak. - Idąc w ślad takich działań, każda władza mogłaby jakąś okoliczność życia gospodarczego, społecznego czy międzynarodowego podnieść do rangi okoliczności uchylającej odpowiedzialność prawną za nadużycie obowiązków i łamanie prawa. Nie można się na to zgodzić - dodał.
W związku z tym, że w czasie drugiego czytania zgłoszono wniosek o odrzucenie projektu ustawy i poprawki, Sejm skierował go ponownie do Komisji Finansów Publicznych.
Kontrowersyjne zakupy resortu zdrowia
Kwestia odpowiedzialności urzędników za działania podejmowane w czasie epidemii stała się szczególnie głośna po publikacjach "Gazety Wyborczej". 12 maja gazeta ujawniła, że resort zdrowia kupił od znajomego brata ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego maseczki ochronne za 5 milionów złotych, które, jak się okazało, nie tylko były wyjątkowo drogie, ale też nie spełniają norm. Wcześniej, 16 kwietnia, dziennik informował, że przepisy w tarczy antykryzysowej o braku odpowiedzialności urzędników między innymi za takie decyzje forsował ówczesny wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, odpowiedzialny za zakupy testów na wirusa.
Zarówno Łukasz Szumowski jak i Janusz Cieszyński nie pełnią już funkcji kierowniczych w resorcie zdrowia. Obaj zrezygnowali.
Źródło: tvn24.pl, PAP