Brak wymaganej liczby podpisów na liście poparcia do nowej KRS, podpisanie się pod własną kandydaturą, niejasne okoliczności awansu na sędziego Sądu Okręgowego - to niektóre wątpliwości, jakie zgłaszane są wobec sędziego Macieja Nawackiego. To on, jako prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie, zawiesił w czynnościach służbowych sędziego Pawła Juszczyszyna, który w związku z rozpatrywaną przez siebie sprawą domagał się od Kancelarii Sejmu przekazania list poparcia do nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Sędzia Maciej Nawacki orzekał w Sądzie Rejonowym w Olsztynie przez 12 lat - najpierw w wydziale karnym, później w gospodarczym. Gdy do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość, jego kariera przyspieszyła. W grudniu 2017 roku minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro powołał go na prezesa tego sądu. Miesiąc później został kandydatem do nowej, wybieranej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa, a następnie jednym z 15 sędziów powołanych przez posłów do Rady.
Pytania o sędziego Macieja Nawackiego
Wątpliwości i zastrzeżenia pod adresem sędziego Macieja Nawackiego przedstawiał między innymi serwis Konkret24 oraz magazyn "Czarno na białym".
1. Nie miał wymaganej liczby 25 podpisów poparcia środowiska sędziowskiego do nowej KRS.
Według informacji udostępnionej przez Ministerstwo Sprawiedliwości, pod kandydaturą sędziego Macieja Nawackiego znalazło się początkowo 28 popisów. Wiadomo jednak, że cztery osoby wycofały poparcie, i to jeszcze zanim dokumenty trafiły do Sejmu. Faksem wysłały oświadczenia do marszałka, ale Kancelaria Sejmu uznała, że udzielonego poparcia nie można wycofać.
Gdyby ówczesny marszałek Marek Kuchciński postąpił zgodnie z wolą sędziów, którzy wycofali poparcie, Nawacki miałby za mało podpisów i w ogóle nie mógłby kandydować do nowej KRS.
2. Sam podpisał się pod swoją kandydaturą do KRS.
Zdaniem części prawników jest to nadużycie, bo 25 podpisów ma być wyrazem poparcia środowiska sędziowskiego. W rozmowie z redakcją Konkret 24 Maciej Nawacki - przyznając, że złożył taki podpis - uznał, że "byłoby to dziwne, gdyby tak nie zrobił".
3. Zażądał od prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych wstrzymania ujawnienia list poparcia do KRS.
W rozmowie z Konkret24 sędzia Maciej Nawacki potwierdził, że to on jest autorem skargi do Urzędu Ochrony Danych Osobowych w sprawie ujawnienia list poparcia kandydatów do nowej KRS. Na tej podstawie prezes UODO wstrzymał udostępnienie tych informacji opinii publicznej, mimo prawomocnego orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego. Na stanowisko PUODO powołuje się Kancelaria Sejmu, odmawiając publikacji list, a także przekazania ich sądowi, o co zwrócił się sędzia Paweł Juszczyszyn z Olsztyna.
4. W mediach społecznościowych przyznał, że w sprawie list poparcia do KRS toczy się gra na czas.
"Spragnieni hejtu muszą się spieszyć. Niedługo koniec kadencji Sejmu, a tym samym dokumenty mogą trafić do archiwum wyodrębnionego, gdzie będą czekać na ich opracowanie i udostępnienie już jako zasobu archiwalnego... gdzieś 20 lat" - uprzedzał w czerwcu na Twitterze sędzia Maciej Nawacki.
5. Awansował na sędziego Sądu Okręgowego w wątpliwych okolicznościach - pominięto negatywne wobec niego fragmenty opinii sędziego wizytatora.
Kandydaturę Nawackiego do awansu, w imieniu wewnętrznego zespołu oceniającego, przedstawiał Krajowej Radzie Sądownictwa Tomasz Rzymkowski, wówczas poseł Kukiz'15, a obecnie PiS. Poseł zaprezentował opinię sędziego wizytatora, który oceniał pracę Nawackiego. Pominął niewygodne dla Nawackiego fakty, tłumacząc następnie reporterom "Czarno na białym", że uznał je za nieistotne.
- Pan sędzia Maciej Nawacki spełnia warunki formalne do objęcia stanowiska, o które się ubiega: sędziego Sądu Okręgowego w Olsztynie. Jest doświadczonym sędzią i posiada wystarczający do tego poziom wiedzy prawniczej - mówił Rzymkowski.
Dalszą część opinii pominął. Reporterka Marta Gordziewicz dotarła do jej treści. "Wyeliminowanie w jego pracy stwierdzonych mankamentów wymagałoby jeszcze kilku lat orzekania w sprawach gospodarczych, w warunkach dających więcej czasu na sprawne podejmowanie przemyślanych i rozważnych decyzji" - napisano w dokumencie. Sędzia opiniujący uznał zatem, że Maciej Nawacki powinien jeszcze przez kilka lat orzekać w sądzie rejonowym.
6. W niejasnych okolicznościach uniknął postępowania dyscyplinarnego.
Gdy w sierpniu 2018 roku Sąd Najwyższy zadał pytania Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie zmian w sądownictwie wprowadzanych przez PiS, Maciej Nawacki oświadczył, że sędziowie Sądu Najwyższego łamią prawo. - Spotkają się z adekwatną reakcją w tym zakresie - przewidywał.
Na wniosek pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf wypowiedzią Nawackiego zajął się zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Michał Lasota. Poprzestał jednak na postępowaniu wyjaśniającym, nie wszczął dyscyplinarnego.
Co więcej, rozpatrywał tę sprawę mimo konfliktu interesów. Sędzia Lasota, zanim został zastępcą rzecznika dyscyplinarnego, był pełnomocnikiem Nawackiego jako kandydata do nowej KRS. Oznacza to, że w tym samym roku Lasota najpierw reprezentował Nawackiego, zachwalając jego kwalifikacje do zasiadania w radzie, a po kilku miesiącach oceniał go jako rzecznik dyscyplinarny.
7. Wezwał policję na miejsce pikiety w obronie niezależności sędziów.
W kwietniu tego roku w Olsztynie odbyła się pikieta wspierająca sędziów, wobec których postępowanie prowadził rzecznik dyscyplinarny oraz już przez niego ukaranych. Policja, która pojawiła się na miejscu, zaczęła spisywać zgromadzonych, wśród których byli sędziowie.
Sędzia Nawacki przyznał, że to on zawiadomił policję. Przekonywał, że manifestujący zebrali się nielegalnie.
Publicznie komentował sprawę sędziego Juszczyszyna, potem go zawiesił
Jako prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki poinformował w piątek, że wydał zarządzenie, na mocy którego ze skutkiem natychmiastowym zawiesił w wykonywaniu czynności służbowych sędziego Pawła Juszczyszyna. Wcześniej kilkakrotnie w mediach społecznościowych komentował jego działania.
"To jest moment, w którym zadajemy sobie pytanie, czy działanie sędziego służyło rozpoznaniu sprawy, czy realizowało prawo obywatela do sądu, czy przeciwnie sprawa posłużyła jako pretekst w walce części sędziów z demokratycznym porządkiem prawnym określonym wynikiem wyborów?" - pisał na Twitterze, odpowiadając na wpis dr. hab. Marcina Matczaka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Odniósł się także do tweeta prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, która napisała: "Trójpodział władzy jest fundamentem państwa prawa! Są sędziowie, którzy się nie przestraszą i nie ugną się przed ubeckimi metodami ministra Ziobry vide dzisiejsze uchwały sędziów w Białymstoku, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu... żadna władza nie trwa wiecznie".
W odpowiedzi Nawacki napisał: "Moment, ktoś kazał sędziemu pchać się na delegację? MS powołuje na i odwołuje z delegacji. Jak się system nie podoba, to się nie bierze w nim udziału".
Paweł Juszczyszyn jako sędzia rozpatrywał w Sądzie Okręgowym w Olsztynie apelację w sprawie, w której w pierwszej instancji orzekał sędzia nominowany przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Chciał sprawdzić - po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - czy sędzia ten spełnia wymogi niezależności i niezawisłości. Wezwał dyrektora Kancelarii Sejmu pod rygorem "skazania na grzywnę" do dostarczenia w ciągu tygodnia utajnionych list poparcia kandydatów do KRS.
Listy te dotyczyły między innymi kandydatury sędziego Nawackiego.
Autor: KB, akr//rzw / Źródło: TVN24,