Przez 30 lat robiłam wszystko, żeby Sąd Okręgowy w Krakowie był najlepiej postrzeganym sądem w Polsce. Wszystko, co było dobre, niestety się niszczy - mówiła w "Faktach po Faktach" sędzia Beata Morawiec, była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, odwołana w listopadzie zeszłego roku przez ministra Zbigniewa Ziobrę.
Zebranie sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie wyraziło w czwartek wotum nieufności wobec obecnej prezes Dagmary Pawełczyk-Woickiej i wezwało ją do natychmiastowego ustąpienia. W uchwale sędziowie ocenili, że przyjęcie przez nią funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie nastąpiło "wbrew stanowisku środowiska sędziów i jest wyrazem lekceważenia porządku konstytucyjnego w państwie, gdyż wspiera zmiany, których celem jest zniszczenie trójpodziału władzy i niezależności sądownictwa".
- Sędziowie Sądu Okręgowego w Krakowie na zebraniu dwa dni temu podjęli uchwałę, gdzie najpierw zgłosili wotum nieufności wobec pani prezes, a następnie powiedzieli, że nie widzą możliwości współpracy z nią. W tej uchwale dokładnie wskazali, jakie zarzuty stawiają pani prezes. Pokazali, w jaki sposób sprawuje swoją funkcję i w jaki sposób swoimi decyzjami dezorganizuje pracę sądu i uniemożliwia im wykonywanie swoich obowiązków - tłumaczyła w "Faktach po Faktach" sędzia Beata Morawiec, była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie.
Podkreśliła, że nie wypada jej wypowiadać się na temat motywów, jakimi sędziowie krakowskiego sądu się kierowali, gdyż sędzia Pawełczyk-Woicka została mianowana na stanowisko, z którego wcześniej odwołał Morawiec minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
- Myślę, że sędziowie od dłuższego czasu oczekiwali od pani prezes współpracy. Nie generowania, eskalowania konfliktów, nie dezorganizacji, ale współpracy - podkreśliła Morawiec. - Jesteśmy wszyscy ludźmi doskonale wykształconymi, ludźmi inteligentnymi, z którymi da się rozmawiać. Pod warunkiem, że mamy z kim rozmawiać - dodała.
Zaznaczyła, że "lekceważy się samorząd sędziowski, nie współpracuje się z organami sądu - takimi, jakim jest Kolegium Sędziów Sądu Okręgowego - odwołuje się przewodniczących wydziałów, ogranicza się możliwość brania udziału w szkoleniach poprzez zobowiązania do brania urlopów na szkolenia w sytuacji, kiedy my jako sędziowie mamy ustawowy obowiązek doskonalenia zawodowego". - Jest szereg takich zachowań, które spowodowały, że sędziowie wyrazili swoją dezaprobatę. Nie mają już innego wyjścia. Muszą powiedzieć, że w takich warunkach, w jakich pracują, nie mogą orzekać swobodnie. Nie mają warunków do tego, aby być obiektywnymi, spokojnymi - przekonywała sędzia Morawiec.
"My pracujemy dla ludzi, musimy pracować w atmosferze spokoju"
- Uważam, że pani sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka, sędzia sądu rejonowego, która nigdy wcześniej nie pełniła żadnej funkcji, obejmując funkcję prezesa sądu okręgowego nie zdawała sobie sprawy z wyzwań, które przed nią stoją - oceniła poprzednia prezes.
Zwróciła uwagę, że Sąd Okręgowy w Krakowie "to jest trzytysięczny zakład pracy, 500 sędziów, gdzie każdy jest indywidualnością". - Umiejętnością każdego zarządzającego takim zespołem jest umiejętność nawiązania współpracy, ocieplania atmosfery - przekonywała.
Przypomniała, że praca sędziego jest bardzo stresująca. - My pracujemy dla ludzi, musimy pracować w atmosferze spokoju, mieć spokojną głowę, mieć możliwość racjonalnego i twórczego myślenia. A nie pracować w ciągłej depresji, wynikającej z faktu, że nie wiemy, co nas spotka na drugi dzień po przyjściu do pracy - stwierdziła.
Próby "wywierania nacisków na sędziów"
W uchwale krakowskich sędziów znalazło się stwierdzenie, że sędzia Pawełczyk-Woicka podejmowała próby "wywierania nacisku na sędziów m.in. poprzez grożenie im postępowaniami dyscyplinarnymi, w celu zmuszenia ich do rezygnacji z pełnionych funkcji". Sędzia Morawiec przyznała, że jest to "poważny zarzut, ale takie sytuacje miały miejsce". - Były to sytuacje, gdzie pani prezes próbowała wymusić - nie da się znaleźć innego słowa - na konkretnych osobach rezygnacje z zajmowanych stanowisk, (...) grożąc postępowaniami dyscyplinarnymi. Ci ludzie, wychodząc z gabinetu pani prezes, idą do swoich kolegów sędziów i o tym wszystkim opowiadają - relacjonowała sędzia.
- Nie bardzo mamy się komu skarżyć - zauważyła sędzia Morawiec. - Pan rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa nie bardzo chyba wie o czym mówi, nie wie co to wotum nieufności. Nie wie, że to jest czerwona kartka dla osoby współpracującej bezpośrednio z grupą zawodową. Jednocześnie może też jest zaskoczony, bo jest to chyba w mojej ponad 30-letniej praktyce zawodowej, pierwsza taka sytuacja, gdzie sędziowie mówią dość, stop, tak dalej być nie może - zauważyła.
"Te konflikty zamiast łagodnieć, będą narastać"
Według sędzi Morawiec, "wszyscy będą dalej obstawać przy swoim, co nie będzie dobrze wróżyło pracy Sądu Okręgowego w Krakowie i współpracy z panią prezes". - Te konflikty zamiast łagodnieć, będą narastać - przewidywała. - Przez 30 lat robiłam wszystko, żeby ten sąd był najlepiej postrzeganym sądem w Polsce. Cały swój wysiłek wkładałam w to, aby pracował jak mógł. A teraz widzę, że te wszystkie sukcesy, które odnosiliśmy, idą w zapomnienie, a wszystko co było dobre, niestety, się niszczy - zakończyła.
Autor: tmw//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24