Z radością przyjęłam decyzję sądu, bo do końca nie byłam pewna, czy sędziowie Sądu Apelacyjnego w Warszawie podzielą stanowisko swoich kolegów z sądu okręgowego, a przede wszystkim przyjmą za zasadne moje twierdzenia zawarte w pozwie - powiedziała w czwartek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" sędzia Beata Morawiec. Była prezes krakowskiego sądu okręgowego odniosła się do środowego prawomocnego wyroku zgodnie z którym reprezentujący Skarb Państwa minister sprawiedliwości musi ją przeprosić za naruszenie dóbr osobistych.
W środę zapadło orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie w procesie cywilnym, który była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beata Morawiec wytoczyła ministrowi sprawiedliwości – Skarbowi Państwa. Sędzia zarzuciła ministrowi, że ten w komunikacie resortu z 2017 roku informującym o jej odwołaniu ze stanowiska miał podać niezwiązane w żaden sposób z nią informacje o zatrzymaniach w ramach śledztwa dotyczącego korupcji w krakowskich sądach.
Sąd orzekł, że reprezentujący Skarb Państwa minister sprawiedliwości musi przeprosić sędzię za naruszenie jej dóbr osobistych. Dodatkowo, decyzją sądu, ma wpłacić 12 tysięcy złotych na Fundację Dom Sędziego Seniora. Tym samym Sąd Apelacyjny oddalił apelację obrońców ministra sprawiedliwości i utrzymał orzeczenie sądu pierwszej instancji w tej sprawie. Jeden z sędziów zgłosił zdanie odrębne od części wyroku dotyczącej wpłaty na cel społeczny. Wyrok jest prawomocny.
"Żyjemy w takich czasach, kiedy tak naprawdę nie możemy być pewni, jakie to orzeczenie będzie"
Sędzia Beata Morawiec powiedziała w TVN24, że decyzję sądu "przyjęła z radością, bo do końca nie była pewna, czy sędziowie Sądu Apelacyjnego w Warszawie podzielą stanowisko swoich kolegów z sądu okręgowego, a przede wszystkim przyjmą za zasadne jej twierdzenia zawarte w pozwie".
- Trudno powiedzieć, dlaczego te obawy miałam, ale żyjemy w takich czasach, kiedy tak naprawdę nie możemy być pewni, jakie to orzeczenie będzie – dodała.
Przyznała, że jest bardzo szczęśliwa, że "sześciu sędziów, bo sądy w obu instancjach orzekały w składach trzyosobowych, podzieliło jej stanowisko i doszło do wniosku, że minister sprawiedliwości naruszył jej dobra osobiste zobowiązując go do przeproszenia jej za treść komunikatu umieszczonego na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości".
"Nic nie dzieje się bez przyczyny i nic nie dzieje się bez powodu"
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało w środowym komunikacie wniesienie skargi kasacyjnej. "Komunikat opracowany i opublikowany przez Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji informował o zmianach kadrowych w 10 sądach. Wbrew zarzutom sędzi Morawiec nie wskazywał, że pozbawienie jej funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie wiąże się z jej udziałem w wyłudzaniu pieniędzy przed dyrektorów małopolskich sądów. To Beata Morawiec w subiektywnych i emocjonalnych wypowiedziach dla mediów przedstawiała się jako ofiara podejrzeń o udział w przestępczym procederze" - głosi oświadczenie resortu.
- Nic nie dzieje się bez przyczyny i nic nie dzieje się bez powodu. To, że jestem aktualnie zawieszona w czynnościach i toczy się przeciwko mnie postępowanie immunitetowe wywołane wnioskiem prokuratora generalnego o uchylenie mi immunitetu na podstawie fałszywych doniesień, zeznań osób, które przez wiele miesięcy, żeby nie powiedzieć lat, przebywały w areszcie śledczym, zeznań całkowicie niewiarygodnych - na okolicznościach całkowicie wysnutych z palca nie było zrobionych bez powodu. Tym bardziej, że wniosek o uchylenie mi immunitetu pojawił się dokładnie w momencie, kiedy akta mojej sprawy, która zakończyła się wczoraj wyrokiem, zostały przekazane z sądu okręgowego do sądu apelacyjnego - oceniła sędzia Morawiec.
- To, jak się okazało, nie było, że tak powiem, zrobione w celu przedstawienia nowych okoliczności przed sądem apelacyjnym, które ewentualnie mogłyby pozwolić na zawieszenie postepowania do czasu zakończenia postępowania karnego, ale właśnie po to, jak widać teraz z reakcji Ministerstwa Sprawiedliwości po wyroku, który zapadł w tej sprawie, by móc dalej robić na mnie nagonkę, by niszczyć mój autorytet, niszczyć moje dobre imię budowane przez 30 lat - dodała.
- Widać w takich czasach żyjemy, że wartości, zasady i prawda nie mają znaczenia – stwierdziła.
Morawiec: chyba po raz kolejny będziemy walczyć o moje dobre imię
Sędzia odniosła się również do fragmentu oświadczenia Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym czytamy, że "gdyby zarzuty znalazły potwierdzenie w prawomocnym orzeczeniu sądowym, świadczyłoby to o tym, że Beata Morawiec nigdy nie powinna sprawować funkcji prezesa jakiegokolwiek sądu, ale też, że nie ma kwalifikacji moralnych do pełnienia urzędu sędziego".
- Jest to kolejny asumpt do tego, by zareagować w taki sam sposób jak zareagowałam w 2017 roku, ale jestem prawnikiem i dobrze zdaję sobie sprawę z tego, po co jest to robione, to znaczy po to, abym znowu stanęła przed sądem cywilnym i udowadniała, że nie jestem wielbłądem. Chcę to przekazać w ten sposób, w postępowaniu karnym to prokurator musi udowodnić podejrzanemu, czy też oskarżonemu, że czyn, który mu zarzuca popełnił, natomiast w postępowaniu cywilnym to rolą powoda jest wykazanie, że powiedziano kłamstwo - powiedziała.
- Ja poczekam. Tak szybko roszczenia o ochronę dóbr osobistych się nie przedawniają i mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości (zareaguję - red.), a ja nie zapominam i gromadzę odpowiednie dokumenty, które będą mi pozwalały na odpowiednią reakcję w odpowiednim czasie. Niestety, ale chyba będę musiała dokonać drugi raz tego, co zrobiłam już teraz - co skończyło się orzeczeniem Sądu Apelacyjnego w Warszawie - to znaczy po raz kolejny będziemy walczyć o moje dobre imię w postępowaniu o ochronę dób osobistych - dodała.
Nieuznawana Izba Dyscyplinarna uchyliła immunitet sędzi Morawiec
W październiku nieuznawana Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nieprawomocnie uchyliła immunitet sędzi Morawiec. O uchylenie immunitetu wnioskowała prokuratura. Śledczy zamierzają postawić jej zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Sędzia zaskarżyła to postanowienie. Izba Dyscyplinarna w II instancji rozpatrzy tę skargę 23 lutego.
Według prokuratury sędzia miała przyjąć wynagrodzenie za pracę na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie, której nie wykonała i nie miała wykonać. Z kolei zarzuty naruszenia uprawnień jako funkcjonariusza publicznego i przyjęcia korzyści majątkowej prokuratura chce jej przedstawić w związku z wyrokiem wydanym przez skład orzekający pod przewodnictwem sędzi, korzystnym dla Marka B. oskarżonego o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu swojej żony.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24