Goście "Kawy na ławę" w TVN24 rozmawiali o scysji Jarosława Kaczyńskiego i Romana Giertycha na sejmowej mównicy. - Ewidentnie pan Jarosław Kaczyński przygotował prowokację, do której sam się przyznał. Mimo wszystko w trakcie tej prowokacji poniosły go emocje - powiedział w "Kawie na ławę" poseł PSL Krzysztof Hetman. Tobiasz Bocheński z PiS stwierdził, że nie jest mu żal Romana Giertycha, który "jest głównym dyrygentem hejtu w polskiej polityce". - To był teatr absurdu - skwitowała Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy.
W środę w Sejmie Kaczyński nazwał posła KO Romana Giertycha "głównym sadystą" w związku ze śmiercią swojej współpracowniczki Barbary Skrzypek. Inni posłowie PiS krzyczeli: "morderca".
W piątek Prezydium Sejmu uznało, że 50 posłów PiS na sali obrad naruszyło powagę izby, kierując w stronę Giertycha bezpodstawne oskarżenia. Wicemarszałek Piotr Zgorzelski przekazał, że posłowie Jarosław Kaczyński i Iwona Arent stracą połowę uposażenia na trzy miesiące. 48 posłów PiS, których Straż Marszałkowska i służby Sejmu zidentyfikowały jako krzyczących "morderca" otrzyma karę w postaci utraty połowy uposażenia na dwa miesiące.
Sprawę komentowali w TVN24 goście niedzielnej "Kawy na ławę".
Bocheński: nie jest mi żal Giertycha
- Ja wielokrotnie byłem wyzywany od morderców przez członków Lewicy, nie bardzo wiem za co. Prawo i Sprawiedliwość było nazywane mordercami, mordercami kobiet na najróżniejsze sposoby, więc jakoś nie jest mi żal pana Giertycha, który jest głównym dyrygentem hejtu w polskiej polityce - stwierdził Tobiasz Bocheński z Prawa i Sprawiedliwości.
Jak mówił, "obserwujemy to w różnych izbach niższych, a czasami wyższych różnych parlamentów na świecie, że polityka to nie tylko argumenty, ale również i emocje, które są odbierane przez różnych ludzi i te emocje czasami nimi zarządzają".
- Na polskiej sali sejmowej polskiej wszystkich kadencji po '89 roku wielokrotnie widzieliśmy tego rodzaju sytuacje z jednej lub z drugiej strony - powiedział europoseł PiS wyrażając opinię, że środowa scysja w Sejmie "przejdzie jako jedno z licznych wydarzeń tego rodzaju".
Wipler: musi wyjść tata na scenę i dolać benzyny do tego ogniska wojny polsko-polskiej
- Dla mnie to, co się wydarzyło, jest jasnym i klarownym przekazem, skierowanym do własnych grup wyborców. Chodzi o podniesienie temperatury polaryzacji w polskiej polityce, bo w ostatnich kilkunastu dniach kampania kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, niespecjalnie tam się coś działo i w ramach rzucenia koła ratunkowego Jarosław Kaczyński mówi, dobra musi wyjść tata na scenę i podnieść temperaturę, i dolać benzyny do tego ogniska wojny polsko-polskiej między Platformą Obywatelską a PiS-em - skomentował poseł Konfederacji Przemysław Wipler.
Jak stwierdził, "Roman Giertych jest postacią, która budzi gigantyczne emocje, od Lewicy począwszy, która pamięta jego drogę życiową, poprzez wielu polityków własnego klubu, a skończywszy oczywiście jako symbol zła ostatecznego w obozie sympatyków Prawa i Sprawiedliwości".
- Trzeba wejść w rozgrywkę polaryzacyjną, więc tego rodzaju rzeczy pan prezes Kaczyński robił absolutnie na chłodno, wiadomo, że będą emocje i w najbliższy weekend w programach takich, jak ten będziemy właśnie o tym dyskutować. Po to to było, o to chodziło, to było zrobione na chłodno. Ludziom, którzy brali w tym udział, nie będzie przeszkadzała ta całkiem surowa kara - ocenił Wipler. Wyraził przy tym zdanie, że posłowie PiS "zostali surowo ukarani". - Nawet nie wiem czy nie zbyt surowo - dodał.
Halicki: Kaczyński nie może stać ponad prawem
- Jestem zażenowany i szokuje mnie to, co powiedział przed chwilą pan poseł Bocheński. Czy pan chce doprowadzić do tego, żeby w polskim parlamencie oglądać sceny z Azji czy z Afryki, że się posłowie biją między sobą? Pan powiedział, że emocje są czymś naturalnym, że to są naturalne scenki - oburzał się europoseł KO Andrzej Halicki.
Zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu, że "wprowadził do polskiego życia publicznego hejt, nienawiść, obrażanie, wykluczanie". Jego zdaniem posłowie PiS za swoje środowe zachowanie w Sejmie powinni ponieść nie tylko odpowiedzialność regulaminową, ale także prawną.
- Kaczyński nie może łamać regulaminu, ale też nie może stać ponad prawem. Można się śmiać, że dziadziusiowi nie trzymają nerwy, ale to nie jest śmieszne - stwierdził.
Hetman: gdyby to nie było straszne, to byłoby śmieszne
- Ewidentnie pan Jarosław Kaczyński przygotował tę prowokację, do której sam się przyznał - stwierdził poseł PSL Krzysztof Hetman. - Mimo wszystko w trakcie tej prowokacji poniosły go emocje - dodał. Jak skwitował, "gdyby to nie było straszne, to byłoby śmieszne".
- Mam taką radę dla pana prezesa Kaczyńskiego, żeby następnym razem uprzedził swoje koleżanki i kolegów, że do takiej prowokacji dojdzie, ponieważ oni mogą się nie połapać w tym, że to jest tylko i wyłącznie prowokacja na potrzeby mediów i bieżącej polityki, i następnym razem patrząc przez pryzmat emocji, jakie wytwarzają tego typu sytuacje wśród posłów PiS-u, to oni z agresji słownej przejdą do agresji fizycznej. Tam naprawdę do tego niewiele tego brakowało - ocenił.
Według niego nie należ trywializować tego, co wydarzyło się w środę w Sejmie. - Nie można tego tylko i wyłącznie zamykać w sferze takiej, że pan Kaczyński zawsze stosował tego typu metody, bo tak, stosował, tylko trzeba zacząć to piętnować, bo to się zaczyna robić po prostu niebezpieczne - ostrzegł Hetman. - Gdyby tam ktoś stał mniejszej postury niż pan poseł Giertych, to mogło się inaczej skończyć, bo nie było takich odważnych, żeby takiego podstawnego mężczyznę próbować zaatakować fizycznie - stwierdził.
Kucharska-Dziedzic: to był teatr absurdu
– To było groteskowe wystąpienie i efekt, czyli ta próba praktycznie linczu, na pewno jest straszny, natomiast wykonanie było śmieszne - wtórowała Hetmanowi posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic.
- Czasami jest tak, że ma być tragedia czy dramat na scenie teatralnej, a wychodzi komedia, bo publiczność się śmieje. I myśmy mieli chyba z czymś podobnym do czynienia. To był teatr absurdu - oceniła.
Jak mówiła, jeśli założenie Kaczyńskiego było takie, żeby przedstawić PiS jako "ofiarę knowań rządzących", to "wykonanie tego planu kompletnie się nie powiodło".
- Jedyną ofiarą tej sytuacji był pan poseł Giertych, którego obwiniono za wszystkie grzechy świata, za rzeczy, z którymi on przecież absolutnie nie miał żadnego związku. To on został (nazwany - red.) sadystą i mordercą. On będzie w tej chwili mógł pozywać osoby o zniesławienie - wskazała.
- To było naprawdę żenujące widowisko - oceniła posłanka.
Rzepecki: ja bym w taki sposób nie poprowadził swojej wypowiedzi
- Gdybym był na miejscu pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, na pewno bym w taki sposób nie poprowadził swojej wypowiedzi i w tak mocny sposób nikogo z mównicy sejmowej nie atakował, bo byłem parlamentarzystą, który chciał merytorycznie debatować - przyznał Łukasz Rzepecki, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.
- Nie dziwmy się, szanowni państwo, że opinia publiczna coraz gorzej ocenia pracę polskiego parlamentu, właśnie chociażby po takich wypowiedziach, ale z drugiej strony pamiętajmy, kto w sposób nielegalny przejął prokuraturę. Przejął to rząd Platformy Obywatelskiej i nielegalnie prokuratorem krajowym jest pan (Dariusz) Korneluk - powiedział Rzepecki.
Autorka/Autor: momo/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24