- Szczyt był ustalony na początku roku - powiedział szef MSZ, Grzegorz Schetyna. Tak odpowiedział w piątek na pytania dziennikarzy, czy data zwołanego przez Donalda Tuska szczytu UE może być "psikusem" ze strony szefa Rady Europejskiej. Na ten sam dzień, 12 listopada, prezydent Andrzej Duda zwołał pierwsze posiedzenie nowego Sejmu. Decyzję tę ogłoszono w czwartek.
Schetyna wyraził nadzieję, że na szczyt UE na Maltę uda się prezydent bądź premier. - Trzeba to zrobić w taki sposób, żeby ten bardzo ważny szczyt dotyczący uchodźców był z udziałem polskiej głowy państwa lub polskiego szefa rządu. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji - dodał.
Data szczytu ustalona na początku roku
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, szef MSZ wykluczył, by ustalenie daty szczytu było "psikusem" ze strony Donalda Tuska. - Szczyt był ustalony na początku roku. To nie jest związane z żartem, on jest po prostu przedłużony, bo jest 11 i 12 listopada ze względu na powagę sytuacji i kwestie uchodźcze - powiedział Schetyna.
Wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski wyjaśnił wcześniej na antenie TVN24, że 11 listopada zaczyna się szczyt Unia Europejska - Afryka. Zakończy się on 12 listopada rano. - Rzeczywiście, na tym szczycie Polskę może reprezentować minister spraw zagranicznych, nawet można sobie wyobrazić, że reprezentuje nas ambasador - przyznał Trzaskowski. - Choć to by było niesłychanie dziwne, bo sprawa jest niezwykle istotna - dodał. - Później ten szczyt się przekształca w nieformalną Radę Europejską, dlatego że przewodniczący RE Donald Tusk podjął taką decyzję kilka dni temu. Na tym nieformalnym szczycie, który zaczyna się o 14:30, Polskę może reprezentować tylko i wyłącznie prezydent lub premier - przekonywał wiceminister.
O wyznaczenie daty pierwszego posiedzenia Sejmu dziennikarze spytali także Adama Kwiatkowskiego, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy. - Myślę, że informacja na temat daty zwołania pierwszego posiedzenia Sejmu i Senatu, którą wczoraj pani minister (Małgorzata Sadurska, szefowa Kancelarii Prezydenta - red.) na briefingu przekazała dziennikarzom i Polakom, oraz informacje, które w mediach były udzielane, są wystarczające i nie ma w tej sprawie nic więcej do dodania - powiedział.
Puste krzesło?
- To jest bardzo poważny kłopot, bo ja nie wyobrażam sobie, żeby polskie krzesło stało puste i także nie wyobrażam sobie, żeby w tej sytuacji, tak ważnego problemu, nasz kraj mógł zastępować przedstawiciel innego kraju - powiedziała marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Dodała, że obszary, które będą poruszane na szczycie 12 listopada dotyczą "najważniejszego problemu w tej chwili w Europie", czyli imigrantów.
- Nieobecność przedstawiciela Polski na tym spotkaniu dla mnie, jako dla Polki, jest wielkim zaskoczeniem. Zakładam, że to naprawdę przez przypadek złożyło się, że wybrano taki termin, bo przecież prezydent mógł zwoływać Sejm od 9 do 25 listopada, więc tych dni jest naprawdę bardzo dużo - stwierdziła Kidawa-Błońska.
Argumentowała, że za późniejszym zwołaniem posiedzenia Sejmu przemawia fakt, że wciąż trwają rozmowy dotyczące składu przyszłego rządu. Zaproponowała też, aby na szczyt pojechał prezydent Andrzej Duda. - Można zorganizować to tak, że skoro premier Ewa Kopacz na to spotkanie nie pojedzie, to pojedzie tam pan prezydent, który odpowiada za politykę zagraniczną w jakiś sposób - stwierdziła. Dodała, że "byłoby to dobre, skoro mówią, że chcą prowadzić inną politykę zagraniczną".
Kłopotliwa data inauguracji Sejmu
12 listopada o godzinie 13 to - decyzją prezydenta Andrzeja Dudy - termin pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji. Na tym posiedzeniu premier Ewa Kopacz powinna złożyć dymisję. Na tę samą datę, na godzinę 14:30, już wcześniej Donald Tusk zwołał nieformalny szczyt UE ws. uchodźców. Pojawił się więc problem reprezentowania Polski na szczycie.
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24