Dlaczego premier Donald Tusk milczy w sprawie afery związanej z senatorem PO Tomaszem Misiakiem, którego firma miała podpisać wielomilionowy kontrakt z rządową agencją - zastanawiał się na blogu dawny polityk Platformy Paweł Piskorski i swe wątpliwości powtórzył w rozmowie z TVN24. Sugerował, że winne są powiązania z tą sprawą wicepremiera Grzegorza Schetyny i jego żony.
Senator Platformy Obywatelskiej Tomasz Misiak przewodnicząc komisji gospodarki narodowej, która pracowała nad specustawą stoczniową, zgłaszał do niej poprawki. Później - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - firma Work Service, której Misiak jest współwłaścicielem, dostała bez przetargu zlecenie przy jej realizacji.
Schetyna zamieszany w aferę?
Piskorski w blogu na portalu onet.pl pisze: "Może wpływ na milczenie premiera ma fakt, że jednym z podwykonawców firmy senatora Misiaka jest firma należąca wcześniej do żony wicepremiera Schetyny, a obecnie do szefa klubu koszykarskiego Śląsk Wrocław z czasów kiedy jego właścicielem był obecny wicepremier?"
Były polityk Platformy pyta także czy w tym wypadku nie obowiązują wysokie standardy moralne partii, za które on sam został z niej usunięty?
"Premier chowa głowę w piasek"
"Nie sposób zrozumieć i zaakceptować postawy premiera, który chowa głowę w piasek zamiast stawić czoła poważnemu kryzysowi w rządzie i koalicji" - zauważa Piskorski. "Premier powinien stanąć wreszcie przez opinią publiczną i wyjaśnić jakie standardy postępowania obowiązują polityków Platformy Obywatelskiej. Są one bowiem stosowane przez kierownictwo PO niesłychanie wybiórczo" - twierdzi były prezydent Warszawy, a obecnie przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego.
Źródło: tvn24.pl, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24