Nie ma żadnej możliwości, aby nawet w przypadku wygranej Hanna Zdanowska mogła objąć skutecznie urząd prezydenta miasta Łodzi - oświadczył w poniedziałek szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin. - Wiele programów, które przygotował rząd, jest skierowanych do takich miast jak Łódź, daje ogromne możliwości skorzystania z dużych środków budżetowych. Obawiamy się, że w przypadku pewnej niestabilności, która mogłaby nastąpić w Łodzi po wyborach, to współdziałanie będzie niezwykle trudne - dodał.
Sasin podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, która odbyła się po tym, jak na prośbę premiera spotkał się w Łodzi z wojewodą łódzkim Zbigniewem Rauem, podkreślił, że od strony prawnej nie ma żadnych wątpliwości, iż "pani Zdanowska, nawet jeśli zostanie wybrana prezydentem Łodzi, nie będzie mogła objąć mandatu i tej funkcji sprawować". Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów wyraził zaniepokojenie sytuacją panującą obecnie w Łodzi, gdzie w wyborach z ramienia Platformy Obywatelskiej startuje obecna prezydent miasta Hanna Zdanowska, która pod koniec września w sądzie II instancji została uznana winną poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera. Skazano ją na 20 tysięcy złotych grzywny.
Po odczytaniu wyroku Hanna Zdanowska podkreślała, że nie czuje się winna, a wyrok tyczy się sprawy sprzed 10 lat. Przekonywała, iż nie byłoby procesu, gdyby nie była prezydentem i podkreślała, że "najważniejszy wyrok w tej sprawie podejmą wyborcy - w czasie wyborów samorządowych". - Mogę w nich startować - zapewniała wówczas.
Sasin apeluje do PKW, radny wojewódzki do samej Zdanowskiej
- Jak wykazują analizy prawne, nie ma żadnej możliwości, aby nawet w przypadku wygranej [Zdanowska - red.] mogła objąć skutecznie urząd prezydenta miasta Łodzi - powiedział Sasin.
- To bardzo niepokoi rząd, ponieważ Łódź jest jednym z trzech największych miast w Polsce. Jest miastem, które potrzebuje bardzo wielu inwestycji, potrzebuje wsparcia. Wiele programów, które przygotował rząd, jest skierowanych do takich miast jak Łódź, daje ogromne możliwości skorzystania z dużych środków budżetowych. Obawiamy się, że w przypadku pewnej niestabilności, która mogłaby nastąpić w Łodzi po wyborach, to współdziałanie będzie niezwykle trudne, bo będzie brakowało partnera. Będzie brakowało prezydenta wybranego, który objął swój urząd i skutecznie zarządza miastem - dodał.
Zapowiedział również, że jeśli Zdanowska zostanie wybrana prezydentem Łodzi, wojewoda Rau będzie musiał zwrócić się do prezesa Rady Ministrów o ustanowienie zarządu komisarycznego w Łodzi. - Apeluję o jasne stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej w tej sprawie, bo pani prezydent Zdanowska nawet w sytuacji uzyskania największej liczby głosów w wyborach, nie powinna uzyskać zaświadczenia o wyborze na urząd prezydenta - oświadczył Sasin.
Według niego "ta sytuacja pokazuje podwójne standardy, jakie stosuje Koalicja Obywatelska i PO, wspierając panią Hannę Zdanowską". - To Platforma mówi, że szanuje praworządność, wyroki sądów. W tym wypadku tego wyroku sądu PO i Koalicja Obywatelska, wspierając panią Zdanowską, nie szanuje i przechodzi nad nim do porządku dziennego - wskazał Sasin.
Obecny na konferencji radny wojewódzki Michał Król (PiS) zwrócił uwagę na to, że kandydowanie w wyborach i możliwość sprawowania funkcji prezydenta to dwie różne sprawy. - Ustawa o pracownikach samorządowych, która wprost stosuje się do wójta, burmistrza i prezydenta stanowi, że prezydentem może być tylko osoba niekarana za przestępstwo popełnione z winy umyślnej i ścigane z oskarżenia publicznego. Obecnie mamy do czynienia z taką sytuacją Hanna Zdanowska jest przestępcą, skazanym za takie przestępstwo - mówił. Radny zaapelował, by prezydent sama zrezygnowała z pełnionej funkcji "dla dobra Łodzi".
"Próba manipulacja i zastraszenia"
Do słów szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów odniósł się w poniedziałek wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela, należący do Komitetu Wyborczego Wyborców Hanny Zdanowskiej, który podkreślił, że może ona zarówno kandydować w wyborach, jak i pełnić stanowisko prezydenta. - Są na to odpowiednie ekspertyzy i opinie prawne. I żadne połajanki, żadne pokrzykiwania polityków PiS (...) tego nie zmienią. To łodzianie zadecydują, kto będzie prezydentem ich miasta. Żaden prezes z Nowogrodzkiej i minister Ziobro nie będą mieli na to wpływu. Pan minister Sasin sam może podać się do dymisji. Nie on wybierał panią prezydent i nie on będzie decydował o jej odwołaniu - zaznaczył Trela.
Dodał, że jeśli wojewoda podjąłby procedurę odwołania Zdanowskiej, zostanie ona zaskarżona jako niezgodna z prawem.
Wypowiedź skomentował także lider PO Grzegorz Schetyna. Według niego wypowiedź Sasina jest "skandaliczna". - To wpływanie na proces wyborczy, tego nie można absolutnie akceptować - podkreślił na spotkaniu z dziennikarzami w Łasku (woj. łódzkie).
Według niego wypowiedź Sasina jest przykładem tego, w jaki sposób PiS chce wpływać na proces wyborczy w obecnych wyborach samorządowych. - Żaden Sasin, czy inny urzędnik PiS, nie będzie wyborców straszył i nie będzie mówił, kto ma wygrywać wybory i na kogo mają głosować – powiedział Schetyna.
Obecna na spotkaniu przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer oceniła, iż widać w ruchach PiS próbę manipulacji i zastraszania. - Rozmawiam z łodzianami i oni chcą oddać głos na Hannę Zdanowską. Uważają, że jest najlepszym prezydentem i rozumiem, że PiS nie mogąc wygrać w otwartej walce próbuje zastraszyć manipulować - powiedziała Lubnauer.
Kodeks wyborczy a ustawa o pracownikach samorządowych
Zdanowska, mówiąc o tym, że ma prawo startować w wyborach samorządowych, miała rację - kodeks wyborczy pozwala startować również skazanym, o ile nie usłyszeli wyroku pozbawiającego ich wolności. Z tym zgadzają się wszyscy - od ekspertów po przeciwników politycznych Zdanowskiej.
Rozbieżności w interpretacji przepisów dotyczą tego, czy Zdanowska - w razie zwycięstwa wyborczego - będzie mogła objąć urząd. Wszystko przez niezgodność przepisów Kodeksu wyborczego i ustawy o pracownikach samorządowych.
Kwestie związane z tym, kto ma bierne prawo wyborcze (czyli może wystartować w wyborach) określa Kodeks wyborczy. Jego zapisy są jednak sprzeczne z ustawą o pracownikach samorządowych, w której zawarte są regulacje, na podstawie których urzędnicy mają sprawować swoją funkcję. A prezydent miasta jest - jak stanowi ustawa - pracownikiem samorządowym.
Kodeks wyborczy pozwala więc Hannie Zdanowskiej ubiegać się o mandat, ale ustawa o pracownikach samorządowych nie pozwala jej podjąć pracy.
Spór o to, czy Zdanowska będzie mogła być prezydentem, sprowadza się do tego, które z przepisów uznane zostaną za nadrzędne. CZYTAJ WIĘCEJ
Autor: akw//kg/kwoj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24