Arkadiusz Andrejkow, streetartowiec z Sanoka znany przede wszystkim z projektu "Cichy Memoriał", ściany drewnianych stodół zamienił na chwilę na beton i śnieg. Wykorzystując zimową aurę stworzył w rodzinnym mieście serię portretów na brzegu Sanu. Aby zobaczyć je na żywo, trzeba mieć jednak sporo szczęścia, bowiem wystarczy lekka odwilż i malowane sprayem na białym puchu portrety znikają.
Pomysł malowania portretów na śniegu, jak wspomina autor, narodził się około 10 lat temu. - Jako twórca tworzący głównie na terenach miast i wiosek, jestem bardzo zależny od warunków atmosferycznych, co oznacza, że zima jest dla mnie trochę "martwym" sezonem. Spacerując nad Sanem (rzeka w Sanoku przyp. red.), głodny twórczości i zapachu farby w sprayu z utęsknieniem wypatrywałem wiosny, która wcale jeszcze nie chciała nadejść. Stwierdziłem, że może nie ma co czekać i zacząłem malować bardzo szybkie portrety na betonach przysypanych od góry śniegiem - wspomina Arkadiusz Andrejkow.
Miejsca, w których powstają "śnieżne twarze" - jak zaznacza artysta - nie są przypadkowe. - Szukam miejsc, gdzie śnieg pokrył wystające z ziemi betony w formie tak jakby "czapy" - wyjaśnia Andrejkow.
Portrety maluje farbami w sprayu do murali. - Staram się malować śnieg, który pokrył wystający beton, aby po roztopieniu farba osiadła na betonie, a nie na glebie - dodaje.
Maluje mocno przeskalowane i wykadrowane portrety starszych osób z czarno-białych fotografii, które wynajduje w Internecie. To zupełnie przypadkowe osoby, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. - Ważne, aby ich twarze miały "to coś", co przyciąga i skupia uwagę - podkreśla Andrejkow.
Namalowanie portretu zajmuje artyście około 15 minut. Każdemu z nich robi zdjęcie, bo ta swoista forma sztuki - jak sam podkreśla - jest bardzo ulotna. - Farba na śniegu szybko się roztapia. Praktycznie nikt poza mną nie widzi tych prac na żywo - uśmiecha się artysta.
Zdjęcia "śnieżnych portretów" zamieszcza w mediach społecznościowych, gdzie cieszą się ogromną popularnością.
Od hip-hopu i graffiti do historii i deskali
Arkadiusz Andrejkow (37 lat) urodził się i mieszka w Sanoku. To tutaj powstawały jego pierwsze prace. Zaczynał, zainspirowany pracami w miesięczniku "Ślizg" związanym z kulturą hip-hopu, od graffiti malowanych sprayami na murach i ścianach pustostanów. Po jakimś czasie w tym samym "Ślizgu" trafił na portrety, tzw. "charaktery". - Okazało się, że malowanie sprayami, to nie tylko ciągi liter, ale też postacie, ludzie, twarze - wspomina.
Na początku portrety tworzył na podstawie szablonów, później korzystał z przypadkowych starych fotografii. - Okazało się, że nawet mi to wychodzi, malunki były bardzo realistyczne. Złapałem bakcyla i już wiedziałem, że to jest kierunek, w którym chcę iść - mówi nam artysta.
Wybrał studia na kierunku edukacja plastyczna, a dyplomowe "Sprawy rodzinne" - obrazy na płótnie, na które przeniósł rodzinne fotografie swoich rodziców - dały podwaliny projektowi "Cichy Memoriał", dzięki któremu sanoczanin zasłynął w całej Polsce.
"Cichy Memoriał" - artysta przywraca pamięć o dawnych mieszkańcach wiosek
Projekt "Cichy Memoriał" to zbiór tak zwanych deskali, czyli murali, które powstają na ścianach drewnianych domów, stodół czy budynków gospodarczych, inspirowanych archiwalnymi zdjęciami rodzinnymi dawnych mieszkańców miejscowości.
Pierwszy deskal w ramach "Cichego Memoriału" powstał w 2017 roku. Na początku artysta tworzył głównie na Podkarpaciu. Wybierał obiekt, który chciał pomalować, a później do swojego pomysłu przekonywał właścicieli. Dzisiaj ma na swoim koncie już blisko 200 deskali w całej Polsce i to on wybiera z ofert, który projekt zrealizuje.
Wykonanie każdej z prac zajmuje zazwyczaj jeden dzień. Przy wyborze projektu, który powstanie, artysta kieruje się przede wszystkim lokalizacją obiektu - ważne, aby budynek był dobrze widoczny oraz powierzchnią, na której ma powstać malunek. Równie istotna jest samo zdjęcie, które ma odwzorować oraz historia uwiecznionych na fotografii ludzi. - Szukam zdjęć, na których jest jakaś akcja, coś się dzieje. Lubię też zdjęcia wielopokoleniowe, z dziadkami, dziećmi. Ważna jest też dla mnie historia tych ludzi - mówi.
Zobacz materiał "Faktów" TVN: "Te historie nie umierają". Niezwykły projekt z Bieszczad
Ambasador Polski Wschodniej
Za projekt "Cichy Memoriał" Arkadiusz Andrejkow w grudniu otrzymał tytuł "Ambasadora Polski Wschodniej". To tytuł, który ma na celu uhonorować osoby, podmioty i instytucje działające na terenie wschodniej Polski oraz jej pograniczu. - Nadanie mi tytułu "ambasadora" było dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem - przyznaje sanocki artysta. - O moim projekcie jest w prawdzie z każdym rokiem coraz głośniej, ale w dalszym ciągu jest on realizowany głównie w zakamarkach polskiej wsi, a jego bohaterami są przede wszystkim osoby nikomu szerzej nie znane - podkreśla.
Jedynym województwem, w którym nie ma prac Andrejkowa namalowanych w ramach projektu "Cichy Memoriał", jest województwo lubelskie. Całkiem możliwe, że wkrótce się to zmieni, bo artysta w najbliższym czasie ma w planie kontynuowanie projektu. - Powoli zapełnia mi się kalendarz związany z realizacją murali w następnym roku. Nie planuję nowego rewolucyjnego projektu, raczej staram się w nowych miejscach upamiętniać na ścianach osoby, o których historia nigdzie szerzej nie była jeszcze zapisana - podsumowuje sanocki artysta.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum Arkadiusza Andrejkowa