- Bezhołowie, brak kontroli, państwo w państwie - tak obecną sytuację w prokuraturze ocenił w "Faktach po faktach" karnista, prof. Piotr Kruszyński. - A samopoczucie prokuratora Seremeta jest zbyt dobre - mówi. Wtóruje mu były prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. - Obnażona została kulawość prokuratury. Jeśli Seremet weźmie do siebie uwagi na temat jej działania, to czeka go ogrom pracy - dodaje.
We wtorek "Fakty" ujawniły, że Andrzej Seremet już w listopadzie ubiegłego roku dostał od szefa KNF pismo ostrzegające przed Amber Gold. Sermet przyznał, że pisma nie czytał, zajął się nim jeden z prokuratorów, który zlecił prokuraturze apelacyjnej zbadanie sprawy poprzez przekazanie jej na szczebel prokuratury okręgowej.
- Seremet powiedział (na konferencji prasowej w poniedziałek-red.), że w sprawie Amber Gold zawinił czynnik ludzki. Ci prokuratorzy mogą stać się kozłami ofiarnymi systemu. Ale skoro prokurator generalny nie czytał pisma w tej sprawie, to kim trzeba być, by do niego trafić? - pytał w środę w "Faktach po Faktach" Kaczmarek.
Według niego, nawet gdyby do prokuratora napisał sam premier, to pismo mogłoby do niego nie trafić, tylko od razu zostać skierowane w teren. Zdaniem Kaczmarka zwolnienie "jednego czy dwóch" prokuratorów "nie załatwi sprawy". - Potrzeba zmian systemowych, by takie pisma trafiały bezpośrednio do prokuratora generalnego i aby on się nimi interesował - dodał.
"Czeka go ogrom pracy" Pytany o to, czy premier powinien przyjąć sprawozdanie Seremeta za ubiegły rok, Kaczmarek przypomniał, że minister sprawiedliwości poczynił liczne uwagi, co do jego pracy. - Te uwagi obnażają kulawość prokuratury. Jeśli prokurator weźmie tę sprawę do siebie, to czeka go ogrom pracy - uważa. Według niego, potrzebny jest większy nadzór nad prokuraturą i wprowadzenie do ustawy zapisu o tym, że ma być ona organem ochrony prawa.
Bardziej krytyczną opinię ma na ten temat mec. Kruszyński. - Samopoczucie Seremeta jest zbyt dobre. Jeśli KNF zwraca się do prokuratora generalnego, wskazując na nieprawidłowości, a prokurator z rozbrajającą szczerością mówi, że pismo rozpatrywał dyrektor generalny, a nie on sam, to są to poważne nieprawidłowości w działaniu samego prokuratora - powiedział.
Jego zdaniem, powinno się m.in. zmniejszyć wagę postępowania przygotowawczego. - U nas to wypaczenie, sowiecki model narzucony w 1949 roku, niespotykany w cywilizowanych krajach - powiedział.
Będzie areszt dla Marcina P.? Goście "Faktów po faktach" byli pytani również o nowy zarzut dla Marcina P. Mecenas Kruszyński powiedział, że w gestii sądu leży ocena, czy zarzut oszustwa jest zasadny i czy w związku z tym należy aresztować P. Janusz Kaczmarek przypomniał z kolei o tym, że przy zarzucie oszustwa ważny jest umyślny zamiar oszukania konkretnych osób.
- Skoro prokuratura dopiero dzisiaj stawia taki zarzut, to znaczy, że dopiero dzisiaj ma materiał, który tak pozwala rozumować - podkreślił. Kaczmarek i Kruszyński pytani byli też o słowa prokuratora z Gdańska Ireneusza Tomaszewskiego, który w jednym z wywiadów powiedział, że sprawa Marcina P. prowadzona jest "tak, jak sobie tego życzy opinia publiczna". - Znam prokuratura Tomaszewskiego i mam nadzieję, że ta wypowiedź to tylko lapsus słowny - skomentował Kaczmarek. - Jeśli powiedział to świadomie, to znaczy, że prokuratura działa na zamówienie opinii publicznej. Tak nie może być - stwierdził.
Autor: jk//mat / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24