Klaudiusz ma cztery lata. Nie chodzi i nie mówi. Ma porażenie mózgowe, efekt za późno odebranego porodu. Matka walczy o rentę – i nie potrwa to krótko, bo zmienił się skład orzekający i proces zaczął się od początku.
- Jestem bardzo rozczarowana, myślałam, że to będzie koniec. Brak mi słów – mówi przybita Alicja Rutkowska, matka Klaudiusza. Chłopiec ma już prawie cztery lata, ale nie mówi i nigdy nie będzie chodził. Cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Sądowi biegli nie mają wątpliwości, że za ten stan odpowiada szpital, a konkretnie lekarka przyjmująca poród i ówczesny ordynator oddziału położniczego. Oboje zasiadają na ławie oskarżonych.
Biegli: Stan zdrowia noworodka był ciężki
Według ekspertyzy za późno przyjęli poród: pani Alicja była dwa tygodnie po terminie, mimo to w szpitalu czekała trzy kolejne doby. Rozwiązanie ostatecznie wymuszono lekami - Zostałam na chwilę podłączona do KTG, a podczas badania okazało się, że tętno dziecka zanika – wspomina.
Klaudiusz urodził się bez oddechu, jego serce ledwo biło. - Stan zdrowia noworodka był ciężki - encefalopatia niedotlenieniowo-niedokrwienna, stan ten z największym prawdopodobieństwem był wynikiem niedotlenienia okołoporodowego - napisali biegli. Przez kilkadziesiąt minut był reanimowany, jednak efekty błędu lekarskiego pozostały.
Nowy skład sędziowski
Matka Klaudiusza przed sądem walczy o rentę od szpitala. Trzy miesiące temu opinia biegłych trafiła do sądu rejonowego w Sierpcu. Wtedy też padły zapewnienia, że termin kolejnej rozprawy zostanie wyznaczony szybko, jak tylko z urlopu macierzyńskiego wróci sędzia prowadząca sprawę.
Stało się jednak inaczej. Rzeczniczka płockiego sądu, Joanna Kasicka, tłumaczy: - Przewodniczący wydziału musiał wiedzieć, czy sędzia wraca po urlopie macierzyńskim do pracy, czy też korzysta z innego urlopu. Dopóki taka decyzja nie została podjęta, dopóty nie było decyzji o wyznaczeniu innego składu.
Proces zaczął się od początku
Efekt jest taki, że po ponad rocznej przerwie sprawa wróciła na wokandę, ale toczy się od początku. Na ławie oskarżonych zasiedli ci sami lekarze, wyjaśnienia składać będą ci sami świadkowie, a prokurator raz jeszcze odczytał ten sam akt oskarżenia. Na wyrok będzie trzeba czekać kolejne miesiące.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24