Janusz Palikot nie musi przepraszać Jarosława Kaczyńskiego za słowa wypowiedziane w TVN24 w 2009 r. o "zmowie" prezesa PiS i byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego oraz "spreparowaniu" przez nich tzw. afery hazardowej. Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił w czwartek powództwo Kaczyńskiego.
Sąd uznał, że wypowiedzi Palikota nie doprowadziły do naruszenia dóbr osobistych Jarosława Kaczyńskiego. Zasądził od Kaczyńskiego na rzecz Palikota 2,7 tys. zł tytułem zwrotu kosztów procesu. Orzeczenie nie jest prawomocne.
Żądał przeprosin i 30 tys. zł
Kaczyński w pozwie żądał od Palikota przeprosin za bezprawne naruszenie jego dobrego imienia i 30 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej. Chodziło o wywiad, w którym Palikot mówił m.in.: "czy jest prawdą, że Jarosław Kaczyński wydaje dyspozycje Mariuszowi Kamińskiemu? Czy odbywają się narady z udziałem Lecha Kaczyńskiego, gdzie ci ludzie, najważniejsi urzędnicy w państwie przygotowują prowokacje różnego rodzaju?".
Zdaniem Kaczyńskiego wypowiedzi Palikota naruszyły jego dobre imię, a także naraziły na utratę zaufania społecznego, niezbędnego do funkcjonowania w życiu społecznym i politycznym.
"Nie naruszył dóbr"
Sędzia Alicja Zych mówiła, że przy ocenie, czy doszło do naruszenia dobra osobistego, decydującego znaczenia nie ma odczucie osoby i jej indywidualne wartości, ale to, jaką reakcję wywołuje naruszenie dobra osobistego w społeczeństwie, w opinii publicznej. - W toku całego procesu powód nie przedstawił dowodów na okoliczność, że wypowiedź pozwanego w opinii publicznej została odebrana jako oburzająca oraz że wpłynęła negatywnie na odbiór powoda jako osoby publicznej, prowadzącej działalność publiczną - powiedziała. - Działania pozwanego nie naraziły powoda Jarosława Kaczyńskiego na utratę zaufania społecznego, gdyż nawet po tej wypowiedzi powód funkcjonuje z powodzeniem w polityce jako lider największej partii opozycyjnej - uzasadniała sędzia. Zaznaczyła, że wypowiedź Palikota padła kilka dni po ujawnieniu tzw. afery hazardowej, co wywołało na szeroką skalę debatę publiczną, a miesiąc później powołana została komisja śledcza w tej sprawie. Przypomniała, że już wtedy pracowała komisja śledcza do zbadania nielegalnego wywierania wpływu przez m.in. członków Rady Ministrów na funkcjonariuszy policji, CBA, ABW, prokuratorów. - Przedmiotowa wypowiedź (Palikota-red), a poprawnie pytanie, mając za podstawę wyżej przytoczone okoliczności, jest usprawiedliwiona interesem społecznym, rozumianym jako prawo obywatela do rzetelnej informacji - tłumaczyła. Sędzia podkreśliła, że stronami w tej sprawie są osoby publiczne, posłowie na Sejm, liderzy partii politycznych. - Ta okoliczność sprawia, że dla wykonywania swoich zadań publicznych muszą niejednokrotnie odważnie wyrazić opinię, przedstawić problem, czy zadać tzw. niewygodne pytanie. Każdemu - zaznaczyła. W opinii sądu Palikot, jako obywatel i osoba pełniąca funkcje publiczne, nie może być pozbawiony prawa do krytyki osób pełniących ważne funkcje zawodowe, społeczne, polityczne, "jeśli krytyka ta ma służyć zlikwidowaniu niewłaściwego zjawiska z punktu widzenia norm prawnych czy zasad współżycia społecznego". Sędzia dodała, że swoboda wypowiedzi nie może ograniczać się tylko do informacji i poglądów, które odbierane są jako przychylne lub postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, ale odnosi się ona w równym stopniu do takich wypowiedzi, które oburzają, wprowadzają niepokój. - Swoboda wypowiedzi to posłużenie się przesadą lub nawet prowokacją, byleby tylko zarzucana wypowiedź była proporcjonalna do usprawiedliwionego celu i konieczna w demokratycznym społeczeństwie - powiedziała sędzia. Ani Kaczyńskiego, ani Palikota nie było na ogłoszeniu wyroku.
Afera hazardowa
Tzw. afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r. po publikacji "Rzeczpospolitej". Ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki, którzy - według materiałów CBA - mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów tej branży, stracili stanowiska. Z rządu odeszli wtedy też m.in. wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna i wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Przed lubelskim sądem toczy się też drugi proces wytoczony przez Kaczyńskiego Palikotowi o ochronę dóbr osobistych. W tym procesie chodzi o kilka wypowiedzi Palikota w mediach, m.in. o słowa, które Palikot miał wypowiedzieć w programie satyrycznym Szymon Majewski Show: "Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie".
Autor: db//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24