Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew polskiego obywatela wobec wydawcy "Die Welt" za użycie w tej gazecie zwrotu "polski obóz koncentracyjny". Wyrok jest nieprawomocny.
Zbigniew Osewski wniósł w pozwie, by sąd nakazał pozwanej spółce wpłatę miliona zł na cel społeczny oraz przeprosiny w głównych polskich mediach za naruszenie jego dóbr osobistych, jakimi są tożsamość i godność narodowa oraz prawo do poszanowania prawdy historycznej.
Pozew poparła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która przyłączyła się do procesu.
Pełnomocnicy pozwanej spółki wnieśli o oddalenie pozwu lub też o jego odrzucenie.
"To powinno budzić sprzeciw"
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Osewskiego wobec wydawcy "Die Welt".
- Sformułowanie to może i powinno budzić sprzeciw i oburzenie każdej osoby znającej historię, zwłaszcza Polaków - mówiła sędzia Eliza Kurkowska, uzasadniając wyrok. Według sądu tożsamość i godność narodowa oraz prawo do poszanowania prawdy historycznej są dobrami osobistymi w myśl prawa cywilnego.
Sędzia dodała zarazem, że nie spełniono tu jednak zasady indywidualizacji naruszenia dóbr osobistych, bo inkryminowany zwrot nie dotyczył bezpośrednio ani powoda, ani jego bliskich. Odnosił się zaś do "nieoznaczonej grupy adresatów", a w takim przypadku do uznania roszczenia nie wystarczy sama przynależność do danej grupy - uznał sąd. Sędzia Kurkowska podkreśliła, że "Die Welt" z własnej inicjatywy już przeprosił za te nieprawdziwe słowa i usunął je ze swej strony w internecie.
Zdaniem sądu brak jest zatem podstaw do ponownych przeprosin w polskich mediach (o co wnosił pozew), które wszak pisały o pierwszych przeprosinach.
"Sądy nie bronią obywateli polskich"
Osewski wyraził rozczarowanie, że "sądy nie bronią obywateli polskich" i zapowiedział apelację. Opowiedział się za zmianą prawa w Polsce w tej kwestii. PiS wniosło do Sejmu projekt, by używanie takich zwrotów było przestępstwem, zagrożonym karą do 5 lat więzienia (dotyczyłoby to także zagranicznych dziennikarzy). Pełnomocnik pozwanej spółki mec. Piotr Niezgódka wyraził satysfakcję z wyroku. Dodał, że "Die Welt" dba o standardy w informowaniu o II wojny światowej.
"Osobiście dotknięty"
Przyczyną pozwu było użycie przez niemiecką gazetę w 2008 r. zwrotu "polnische Konzentrationslager Majdanek" (zaraz po tym "Die Welt" opublikował przeprosiny).
Osewski poczuł się dotknięty osobiście, bo jeden jego dziadek zmarł w niemieckim obozie pracy w Iławie, drugi był więziony w obozach w Niemczech. Powód uznaje takie zwroty za przejaw niemieckiej polityki historycznej. Strona pozwana podkreśla, że przedmiotem procesu nie jest taka polityka. Według "Die Welt" inkryminowany zwrot to "niezamierzona pomyłka", a autorka miała na myśli tylko położenie geograficzne obozu i nie zamierzała przypisywać Polakom, by go założyli.
"Wadliwy kod pamięci"
Polscy pełnomocnicy pozwanej spółki przyznali, że używanie takiego "wadliwego kodu pamięci", zwłaszcza przez niemieckie media, jest haniebne. Adwokaci kwestionowali jednak, aby tożsamość narodowa czy prawo do poszanowania prawdy o historii narodu podlegały ochronie jako dobra osobiste z kodeksu cywilnego - chroniona jest zaś pamięć zbiorowa, o którą dba aparat państwa.
Strona powodowa replikowała, że katalog dóbr osobistych z kodeksu cywilnego jest katalogiem otwartym, a ochrona pamięci zbiorowej nie wyklucza dochodzenia roszczeń przez jednostkę. PiS wniosło do Sejmu projekt, by używanie takich zwrotów było przestępstwem, zagrożonym karą do 5 lat więzienia. Dotyczyłoby to także zagranicznych dziennikarzy.
Autor: MAC//tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24