Decyzja Sądu Najwyższego będzie bardzo ważna dla setek innych postępowań, które toczą się przed sądami w całej Polsce - powiedziała w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram. Odniosła się do wyroku SN, który uznał, że wprowadzenie zakazu zgromadzeń podczas pandemii odbyło się bez odpowiedniej podstawy prawnej. Uniewinnił tym samym dwóch mężczyzn ukaranych grzywną za udział w zgromadzeniu.
W orzeczeniu z początku lipca Sąd Najwyższy uznał, że wprowadzony rozporządzeniem Rady Ministrów z 9 października ubiegłego roku w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii przepis zakazujący organizowania zgromadzeń "został wydany z przekroczeniem delegacji ustawowej". "Zakaz ten został wprowadzony bez należytej podstawy prawnej - w drodze rozporządzenia - zamiast ustawy oraz wbrew regulacjom zawartym w art. 57 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP" - wskazał SN w uzasadnieniu wyroku.
Tym samym SN uchylił orzeczenie skazujące i uniewinnił dwóch mężczyzn ukaranych grzywną za udział w zgromadzeniu w październiku ubiegłego roku. Poinformowało o tym w poniedziałek Biuro RPO.
"Jestem przekonana, że tym śladem pójdą także inne sądy w Polsce"
Decyzję Sądu Najwyższego komentowała na antenie TVN24 w magazynie "Polska i Świat" mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, współtwórczyni inicjatywy Wolne Sądy i Komitetu Obrony Sprawiedliwości. - Ta decyzja będzie bardzo ważna nie tylko w tym postępowaniu, ale także będzie bardzo ważna dla setek innych postępowań, które toczą się przed sądami w całej Polsce - wskazała.
Zwróciła uwagę, że chociaż dzisiaj według przepisów w zgromadzeniach może uczestniczyć do 150 osób, "to nadal dzieje się to w drodze rozporządzenia". - A konstytucja mówi tutaj wyraźnie, że prawo do zgromadzeń, a w tym do zgromadzeń spontanicznych może być ograniczane wyłącznie w drodze ustawy, a nie jedynie wolą premiera czy któregoś z ministrów wtedy, kiedy jest to korzystne dla władzy, chociażby tak, jak było to w czasie pandemii - mówiła adwokat.
- Te reguły zostały złamane, dlatego Sąd Najwyższy dzisiaj uniewinnił dwie osoby. Jestem przekonana, że tym śladem pójdą także inne sądy w Polsce - dodała Gregorczyk-Abram.
"Szansa na takie rozstrzygnięcie, jakie dzisiaj zapadło, rzeczywiście była duża"
Mecenas była także pytana, co mają zrobić osoby, które zostały ukarane mandatem za udział w zgromadzeniach.
- Jeżeli te osoby nie przyjęły mandatu, to sprawa toczy się przed sądami i tam - tak, jak powiedziałam - sądy będą brały to (orzeczenie SN - red.) pod uwagę. Jeżeli mandat przyjęliśmy (…), w tym momencie trudno wyobrazić sobie, że te mandaty zostaną "z automatu" anulowane. Nie ma takiej możliwości, niestety obywatel nie ma takiego prawa - wyjaśniała.
Według Gregorczyk-Abram, "najlepiej w takiej sytuacji po prostu mandatu nie przyjąć i liczyć na to, że przed niezależnym, obiektywnym, bezstronnym sądem będziemy domagali się praw". - Zwłaszcza że od początku mówiliśmy, że te regulacje dotyczące zgromadzeń są po prostu wprowadzane w sposób niekonstytucyjny. Więc szansa na takie rozstrzygnięcie, jakie dzisiaj zapadło, rzeczywiście była duża - dodała.
Źródło: TVN24, PAP