Sąd Najwyższy zdecydował w piątek, że minister sprawiedliwości musi przeprosić warszawską sędzię Justynę Koskę-Janusz w procesie o naruszenie dóbr osobistych. SN oddalił kasację szefa resortu sprawiedliwości z marca 2020 roku.
Izba Cywilna Sądu Najwyższego rozstrzygnęła tę sprawę w piątek na posiedzeniu niejawnym. Tym samym zakończył się wieloletni proces cywilny, który sędzia Justyna Koska-Janusz wytoczyła ministrowi sprawiedliwości-skarbowi państwa o naruszenie jej dóbr osobistych po publikacji oświadczenia resortu sprawiedliwości z października 2016 roku w sprawie skrócenia jej delegacji do sądu okręgowego. Sędzia poczuła się urażona oświadczeniem resortu.
Sąd Apelacyjny: minister sprawiedliwości musi przeprosić
W październiku 2019 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł prawomocnie, że minister sprawiedliwości musi przeprosić sędzię Justynę Koskę-Janusz za naruszenie jej dóbr osobistych. W ocenie tego sądu działanie ministra sprawiedliwości poprzez publikację komunikatu stanowiło "publiczną wypowiedź władzy wykonawczej ingerującą w wykonywanie władzy sądowniczej przez konkretnego sędziego".
W uzasadnieniu tego orzeczenia wskazano, że sąd I instancji prawidłowo słusznie uznał, iż komunikat MS narusza dobra osobiste sędzi Koski-Janusz. "Bez wątpienia nie sposób nie dostrzegać, że łącznie cała wypowiedź stawia powódkę jednoznacznie w złym świetle i ma charakter dyskredytujący (...) Generalnie przepisy prawa nie przewidują kompetencji ministra sprawiedliwość do publicznej krytyki pracy sędziego, a tym bardziej krytyki nieuzasadnionej, naruszającej dobra osobiste sędziego" - podkreślił sąd.
Tuż po ogłoszeniu orzeczenia przez sąd apelacyjny pełnomocnik ministra sprawiedliwości mecenas Hubert Kubik powiedział, że będzie rekomendował wniesienie skargi kasacyjnej w tej sprawie. "Stoimy cały czas na stanowisku, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych pani sędzi i nie zgadzamy się z kilkoma stwierdzeniami sądu apelacyjnego" - zaznaczył adwokat. Ostatecznie minister sprawiedliwości skierował do SN kasację w marcu 2020 roku, a sąd wstrzymał publikację przeprosin.
Wcześniej Sąd Okręgowy w Warszawie, orzekając w tej sprawie, uznał, że minister sprawiedliwości naruszył dobra osobiste sędzi, nakazał mu przeprosiny i usunięcie ze strony ministerstwa oświadczenia o cofnięciu delegacji. Resort odwołał się od tego wyroku.
Spór o komunikat ministerstwa
W komunikacie MS z października 2016 roku o skróceniu delegacji sędzi Kosce-Janusz, który był podstawą sporu, napisano, że "do Ministerstwa Sprawiedliwości dotarła informacja, że to właśnie sędzia Justyna Koska-Janusz miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej, choć głośnej sprawy, co było szeroko komentowane i krytykowane w mediach". "Chodziło o zdarzenie z grudnia 2013 roku spowodowane przez Izabellę Ch., która, będąc pod wpływem alkoholu, wjechała luksusowym mercedesem w przejście podziemne w samym centrum Warszawy. Media obwiniały prowadzącą postępowanie Justynę Koskę-Janusz o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy" - napisano wtedy w oświadczeniu MS.
"Po sprawdzeniu tych informacji minister sprawiedliwości 19 września 2016 roku podjął decyzję o skróceniu delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz do 1 października 2016 roku, by uniknąć zarzutu, że w Sądzie Okręgowym, do którego trafiają sprawy skomplikowane i trudne, orzeka taki sędzia. W Sądzie Okręgowym powinni orzekać tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie" - głosił komunikat resortu umieszczony na stronie internetowej i przekazany mediom.
Po ujawnieniu wiadomości o skróceniu delegacji media poinformowały, że Koska-Janusz orzekała też w sprawie Zbigniewa Ziobry, gdy ten oskarżał byłego prezesa PZU Jaromira Netzla o zniesławienie, i przyznała rację Netzlowi. Chodziło o słowa Netzla przed sejmową komisją śledczą badającą aferę gruntową z 2007 roku, gdy były szef PZU powiedział, że jego ówczesne rozmowy telefoniczne z ministrem zaginęły, bo "Ziobro, wówczas prokurator generalny, o to zadbał". Podczas jednej z rozpraw sędzia Koska-Janusz nałożyła na Ziobrę 2 tys. zł grzywny za spóźnienie.
Sędzia Koska-Janusz orzeka obecnie w II wydziale karnym Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24