Dla mnie najważniejsze jest, żebym był w stanie bronić swoich praw przed ukraińskim sądem - powiedział były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej. Oświadczył, że wyjeżdża z Polski 7 sierpnia, dokąd przybył "bez problemu" z ukraińskim paszportem na obchody rocznicy Powstania Warszawskiego. Zapowiedział, że będzie do Polski wracał.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że w poniedziałek wpłynął wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości Gruzji o "dokonanie ustaleń, czy Micheil Saakaszwili przebywa na terytorium Polski". - Zgodnie z procedurą zleciliśmy dokonanie ustaleń w tym zakresie Straży Granicznej i Policji - dodał prokurator Łapczyński.
Micheil Saakaszwili podczas swojego pobytu w Polsce udzielił wywiadu Polskiej Agencji Prasowej, w którym przyznał, że "został zaproszony przez swoją przyjaciółkę Małgorzatę Gosiewską i innych posłów, żeby wspólnie obchodzić rocznicę Powstania Warszawskiego".
- Ostatecznie moja decyzja o przyjeździe zapadła po tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. Na Ukrainie zablokowano mój paszport, odebrano mi obywatelstwo. Próbowano zamknąć mnie w Stanach Zjednoczonych, żebym nie mógł stamtąd nigdzie wyjechać. Mam w Stanach wielu bliskich, którzy chcieliby, żebym z nimi został, ale ja chciałem wracać do Europy, być blisko Ukrainy, a w konsekwencji tam wrócić. Oczywiście to od Polski rozpoczynam swój europejski objazd, zanim wjadę ostatecznie na Ukrainę. Polska jest dla mnie najbardziej naturalnym kierunkiem, w jakim mogłem się udać, z wielu powodów - mówił w wywiadzie dla PAP.
Jak dodał, podczas wizyty spotkał się z przywództwem i członkami Prawa i Sprawiedliwości. - Dobrze wspominam prywatne spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Polski. Wielu innych działaczy i polityków przesłało mi wiadomości z powitaniem. Jestem bardzo zadowolony z tej wizyty, choć jej w ten sposób nie planowałem. Zostałem przyjęty na bardzo wysokim szczeblu i mam poczucie, że jestem wśród przyjaciół - zaznaczył.
Do Polski na ukraińskim paszporcie
- Mam w Gruzji zarzuty prokuratorskie, ale nie jestem gruzińskim obywatelem, bo Gruzja odebrała mi obywatelstwo. Straciłem je wtedy, gdy otrzymałem ukraińskie obywatelstwo - powiedział Saakaszwili. Podkreślił, że do Polski wjechał na ukraińskim paszporcie. - Oczywiście stworzyło mi to pewne problemy w Stanach, ale nie są one duże. Kiedy wyjeżdżałem ze Stanów, sprawdzano mi przecież paszport i nikt mnie nie zatrzymywał. I nie miałem problemu z wjazdem na terytorium Polski - zaznaczył były prezydent Gruzji.
"Umówili się, że zostanę aresztowany"
Jak powiedział, uważa, iż prezydent Ukrainy Petro Poszenko uznał, że Saakaszwili jest "bardzo niebezpiecznym i popularnym wśród narodu jego oponentem".
Jak powiedział, prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, będąc z wizytą w Gruzji, dogadał się z Bidziną Iwaniszwilim, który jest w Gruzji "rosyjskim projektem". - Oni umówili się, że zostanę aresztowany i ekstradowany do Gruzji. Ale przecież istnieje prawo międzynarodowe, to nie jest takie proste. Ten proces wymaga czasu. Nie ma takiej możliwości, żeby ukraińskie sądy godziły się na nielegalne procedury - mówił.
Według niego odebranie mu przez Poroszenkę obywatelstwa Ukrainy było pogwałceniem "wszystkich wewnętrznych i międzynarodowych norm". - Doskonale wiedzą, że przegrają w sądzie, dlatego nie chcą, żebym stanął przed ukraińskim sądem, bo nawet, jeśli sądy są w pełni kontrolowane przez władzę, to ta sprawa jest tak oczywista, że nawet w kontrolowanym przez władze sądzie, ciężko im będzie udowodnić, że mają rację - podkreślił Saakaszwili.
"Wrócę do Polski"
Powiedział, że dzisiaj (7 sierpnia - red.) wyjeżdża z Polski. Ale - jak dodał - wróci. - Może nie za kilka dni, tylko za kilka tygodni. Zaplanowałem już tutaj kilka spotkań. Ale nie to jest najważniejsze. Dla mnie najważniejszym jest, żebym był w stanie bronić swoich praw przed ukraińskim sądem. Oskarża się mnie dzisiaj o to, że uprawiam antyukraińską propagandę. Stanowczo temu zaprzeczam. Nie robię tego - oświadczył.
- Jedynym moim żądaniem jest to, żebym mógł wrócić na Ukrainę, pójść do sądu, bronić swoich praw. Chcę postąpić dokładnie tak, jak powiedział ostatnio litewski minister sprawiedliwości: - Pozwólcie mu wjechać na Ukrainę, niech stanie przed sądem, niech się broni. Dokładnie to i tylko to chcę osiągnąć - wyjaśnił były prezydent Gruzji.
"To była zemsta"
Micheil Saakaszwili odniósł się także w poniedziałkowym wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej do katastrofy smoleńskiej. W niedzielę komentował ten temat dla "Faktów" TVN.
Powiedział, że nie ma wiedzy i nie zna dowodów na to, by katastrofa z 2010 r. mogła zostać uznana za zamach i to, co o katastrofie smoleńskiej mówi "jest oparte w całości na osobistych doświadczeniach".
Ucieczka z Gruzji
31 lipca minister sprawiedliwości Gruzji Tea Cukuliani mówiła, że wobec Saakaszwilego w jego ojczyźnie wszczęto cztery sprawy karne i Gruzja będzie żądała wydania go od krajów, w których zatrzyma się były prezydent.
Na Saakaszwilim, jednym z przywódców "rewolucji róż" i trzecim prezydencie Gruzji ciążą zarzuty między innymi dotyczące stłumienia protestów w Tbilisi w 2007 roku i przekroczenia pełnomocnictw. Polityk, który opuścił Gruzję w 2013 roku, odpiera te zarzuty jako motywowane politycznie.
Saakaszwili wyjechał najpierw do USA, a potem na Ukrainę, gdzie włączył się do tamtejszej polityki. W maju 2015 r. otrzymał ukraiński paszport i w tym samym czasie został gubernatorem obwodu odeskiego. Stosunki między prezydentem Poroszenką a Saakaszwilim pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji złożył urząd gubernatora, oskarżając ukraińskiego prezydenta o popieranie klanów korupcyjnych. Pod koniec lipca Saakaszwili został przez Poroszenkę pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa - jedynego, jakie posiadał.
Autor: KB/adso / Źródło: PAP