- W PO pachnie kryzysem - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 europoseł, Marek Migalski (PJN). Jego zdaniem, spór dotyczący in vitro pokazuje "kompletne rozbicie tej partii". Opinii tej zdecydowanie zaprzeczyła Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO). - Kryzysu w PO nie ma. Są kwestie, na które mamy różne poglądy i rozmawiamy o tym, a to dowód siły - przekonywała posłanka.
Zdaniem Migalskiego, w tak "ważnej merytorycznie sprawie", jak kwestia in vitro, członkowie partii Donalda Tuska pokazują, że "są pęknięci i nic ich nie łączy". - To jest oczywisty kryzys w PO. Ta partia jest od Sasa do lasa, od prawicy do lewicy, od anarchistów do monarchistów, od republikanów po demokratów, od socjaldemokratów po liberałów - tam są wszyscy - ocenił.
Pękną na konserwatystów i liberałów
Eurodeputowany jest przekonany, że w sprawie in vitro w PO jednego projektu nie będzie. - To jest po prostu niemożliwe w sensie merytorycznym. Tam jest spór o mrożenie zarodków, a je można mrozić albo nie, ale nie da się wypracować konsensusu - tzn. mrozić je do połowy temperatury. A to oznacza, że być może z PO nie wyjdzie żaden projekt w tej sprawie - dowodził.
Migalski uważa, że w konsekwencji PO pęknie na konserwatystów i liberałów. - Konserwatyści razem z PiS, SP i PSL przegłosują bardziej konserwatywny projekt, którego kośćcem może być projekt ustawy autorstwa Jarosława Gowina. Uważam, że razem mają większość w Sejmie - przewidywał europoseł. - Natomiast ci bardziej liberalni posłowie będą zmuszeni do współpracy z SLD i Ruchem Palikota, ale oni akurat nie mają większości w Sejmie - przypomniał.
"Kryzysu w PO nie ma"
Z opinią Migalskiego stanowczo nie zgodziła się Śledzińska-Katarasińska. Zapewniła, że kryzysu w PO nie ma, a projekt ustawy regulującej kwestie związane z in vitro na pewno już niebawem powstanie. - Opór wąskiej grupy powodował, że dotychczas nie mieliśmy sposobu na ten projekt - przyznała posłanka. - Ale to jest jedna z ważniejszych spraw i spróbujemy ją rozwiązać - stwierdziła.
Opieszałość w tej kwestii wytknął też PO były premier, Józef Oleksy. Przypomniał, że partia Donalda Tuska nie zdołała poradzić sobie z tym problemem przez pięć kolejnych lat. - Wypadałoby, żeby partia miała już projekt wspólny, a nie toczyła spory wewnętrzne - stwierdził. - Boję się, że ta procedura nie będzie rozwikłana. Byłoby to bardzo nie w porządku ze strony PO wobec wyborców - dodał.
Dwa projekty
W PO są dwa rozbieżne podejścia do kwestii in vitro. Posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska w swoim projekcie chce dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy będą musieli wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Kidawa-Błońska proponuje, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje selekcji zarodków i handlu nimi. W jej projekcie nie ma mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa.
Z kolei minister sprawiedliwości Jarosław Gowin proponuje, aby in vitro było dostępne tylko dla małżeństw; jego projekt nie przewiduje mrożenia zarodków (Gowin proponował, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane).
Autor: mon/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24