Od godz. 9 do 12.30 w piątek do Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęło 180 zgłoszeń w związku z utrudnionym dostępem do podstawowej opieki zdrowotnej - poinformowała rzecznik Krystyna Barbara Kozłowska. Zaznaczyła, że będzie wszczynać postępowania wobec lekarzy, którzy nie przestrzegają praw pacjentów. Krzysztof Radkiewicz z lubuskiego PZ winą za całą sytuację obarczył ministra zdrowia.
Jak poinformowała rzecznik, zgłoszenia dotyczyły m.in. niemożliwości zaszczepienia dziecka czy uzyskania recepty dla pacjentów z przewlekłymi chorobami z powodu braku dostępu do dokumentacji medycznej.
Najwięcej było ich w woj. lubuskim, dolnośląskim, śląskim, warmińsko-mazurskim.
Jak zaznaczyła, zamknięte placówki POZ naruszą prawa pacjenta do uzyskania dokumentacji medycznej.
- Świadczeniodawcy chyba zapomnieli, że prawa pacjenta powinny być przestrzegane zarówno w tych placówkach, które mają podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, jak i w tych, które go nie mają - podkreśliła Kozłowska.
- Każde zgłoszenie pacjenta, że drzwi są zamknięte (przychodni - red.) i nie ma dostępu do dokumentacji medycznej będzie przyczynkiem do wszczęcia postępowania w sprawie praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów - zapowiedziała rzecznik. - Mam nadzieję, że świadczeniodawcy wezmą to pod uwagę, że drzwi przychodni powinny być otwarte - dodała. Kara za nieudostępnienie dokumentacji może wynieść do 500 tys. złotych.
Pracownicy Biura Rzecznika Praw Pacjenta pod numerem 800 190 590 na bieżąco informują pacjentów, w której placówce medycznej najbliżej ich miejsca zamieszkania mogą otrzymać niezbędną pomoc w ramach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ).
Infolinia będzie czynna również w najbliższy weekend.
PZ: nie łamiemy prawa
Krzysztof Radkiewicz, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego odpierał zarzuty Kozłowskiej.
- Nikt nie łamie prawa. Dokumentacja medyczna jest własnością placówek, w których pacjenci do tej pory byli diagnozowani i leczeni. Każdy z pacjentów ma prawo dostępu do swojej dokumentacji. Może o to wystąpić dzwoniąc do swojego dotychczasowego lekarza, bądź wysłać prośbę o wydanie ksero dokumentacji drogą pocztową - powiedział. Pytany, co z osobami, które potrzebują otrzymać te dokumenty natychmiast, mówił: - Dziś nie ma żadnej sytuacji nagłej, która by wymagała natychmiastowego dostarczenia dokumentacji (...). W skrajnych przypadkach nasi pacjenci wiedzą kto ich leczył i mają z lekarzami kontakt bezpośredni - tłumaczył. Radkiewicz winą za zaistniałą sytuację obarczył ministra zdrowia. - Gdy dojdziemy do porozumienia z ministrem natychmiast otworzymy nasze podwoje. Gdy dojdzie do wprowadzenia stanu wojny w ochronie zdrowia w Polsce, wtedy te konsekwencje będziemy ponosili wspólnie, zarówno pacjenci, lekarze, jak i minister zdrowia - powiedział.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24.pl