To miała być manifestacja solidarności z zatrzymaną aktywistką na rzecz społeczności LGBT. Skończyło się na starciach ze służbami i zatrzymaniu prawie 50 osób. Uczestnicy oskarżani są o atakowanie policjantów, a policjanci o agresję i zatrzymywanie przypadkowych ludzi. Wszystko zaś zaczęło się od ataku na pewną furgonetkę. Materiał programu "Polska i Świat".
Żeby lepiej zrozumieć, co dzieje się od kilku dni na ulicach polskich miast, warto przyjrzeć się furgonetce, od której wszystko się zaczęło. - Stała się symbolem homofobii, która narodziła się ostatnio w naszym kraju, a w sumie eskalowała przez ostatnie półtora roku – twierdzi Justyna Nakielska z Kampanii Przeciw Homofobii.
27 czerwca furgonetka fundacji "Pro-prawo do życia" podjechała pod skłot, gdzie spotykają się aktywiści LGBT. Doszło do przepychanek. Jedna z uczestniczek, Margot, usłyszała zarzuty uszkodzenia furgonetki i zaatakowania jej kierowcy. Sąd zdecydował o aresztowaniu aktywistki na dwa miesiące. Na furgonetce obok hasła "stop pedofilii" można było przeczytać, że "lobby LGBT chce uczyć dzieci masturbacji czy wyrażania zgody na seks".
"Wywołuje się wrażenie, że homoseksualność równa się pedofilia"
- Istotą akcji, przeciwko której sprzeciwiała się Margot, było to, że łączy się akcję stop pedofilii z homoseksualnością i w ten sposób wywołuje się wrażenie wśród oglądających, wśród odbiorców akcji, że homoseksualność równa się pedofilia – zwraca uwagę Jacek Jasionek ze Stowarzyszenia na Rzecz Osób LGBT Tolerado.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta staje w obronie akcji. - Dopóki na takich furgonetkach znajdują się informacje, które są wyrażeniem opinii w oparciu o konkretne fakty, dopóty mamy wolność słowa w Polsce - uważa. Adwokat Karolina Gierdal z Kampanii Przeciw Homofobii podkreśla jednak, że "to są po prostu fałszywe twierdzenia dotyczące osób LGBT, tak aby osoby LGBT obrzydzić, zniechęcić do nich opinię publiczną".
Reporterzy "Polski i Świata" o akcję zapytali fundację "Pro-prawo do życia".
Otrzymali odpowiedź. "Kampania 'Stop pedofilii', w ramach której działają między innymi furgonetki, wywołuje szerokie zainteresowanie społeczne i wściekłość deprawatorów (czyli zwolenników Standardów edukacji seksualnej w Europie). Zamierzamy ją zintensyfikować" – napisał przedstawiciel fundacji Mariusz Dzierżawski.
"Tego typu mowa nienawiści powinna być ścigana"
Takie furgonetki pojawiają się nie tylko w Warszawie. Do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło 14 skarg także z innych miast. - Ta ciężarówka jest przykładem treści, które naruszają godność osób nieheteronormatywnych i transpłciowych, które są wymierzone w ich dobre imię. W związku z tym nasz system prawny powinien takim treściom przeciwdziałać i uniemożliwiać szerzenie. Niestety, nasze prawo pozostaje niedoskonałe w tym zakresie – mówi Milena Adamczewska-Stachura z Biura RPO.
Biuro zwraca uwagę, że co prawda są na to przepisy z Kodeksu wykroczeń, jak choćby te dotyczące zakłócania spokoju hałasem czy te o używaniu w miejscu publicznym nieprzyzwoitych rysunków lub słów, to jednak precyzyjne regulacje powinny znaleźć się także w Kodeksie karnym. - Tego typu mowa nienawiści powinna być ścigana jako przestępstwo nawoływania (do nienawiści) na tle orientacji seksualnej. Niestety, takiego przestępstwa obecnie w Kodeksie karnym nie ma – podkreśla Adamczewska-Stachura.
Adwokat Karolina Gierda uważa, że "wystarczyłoby poszerzyć katalog o przesłankę orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej, aby takie ciężarówki nie mogły już jeździć". Ale Sebastian Kaleta zapowiada, że "Ministerstwo Sprawiedliwości nigdy takiej propozycji nie przedłoży". - W mojej opinii naruszałoby konstytucyjną zasadę wolności słowa – wyjaśnia.
"Skoro nie chroni nas prawo, skoro nie chroni nas sąd, to kto nas ma chronić?"
W Gdańsku furgonetka z obraźliwymi wobec środowisk LGBT hasłami pojawiła się na początku 2019 roku. Kilka miesięcy później Gdańskie Stowarzyszenie Tolerado pozwało Fundację "Pro-Prawo do życia" w związku z jej akcją. - Pierwszą decyzją sądu było postanowienie w przedmiocie zabezpieczenia i to zabezpieczenie dotyczyło najbardziej drastycznych treści – mówi adwokat Katarzyna Warecka.
Jednak w lipcu tego roku sąd oddalił powództwo Stowarzyszenia Tolerado, które od decyzji będzie się odwoływać. - Ona budzi kontrowersje wśród osób LGBT, które zadają sobie pytanie: Skoro nie chroni nas prawo, skoro nie chroni nas sąd, to kto nas ma chronić? – zwraca uwagę Jacek Jasionek.
W poniedziałek znów w kilku miastach w Polsce odbyły się protesty, które są wyrazem wsparcia społeczności LGBT.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: stronazycia.pl