Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, w odpowiedzi na tekst "Ministerstwo Zdrowia mogło kupić respiratory od producentów. Wybrało pośrednika z Lublina", zarzucił dziennikarzowi tvn24.pl "oszczędne gospodarowanie prawdą". Oto stanowisko redakcji w tej sprawie.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej przed Ministerstwem Zdrowia rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz został zapytany o poniedziałkową publikację portalu tvn24.pl. W artykule "Ministerstwo Zdrowia mogło kupić respiratory od producentów. Wybrało pośrednika z Lublina" jego autor Szymon Jadczak napisał, że 15 kwietnia - po rozstrzygnięciu przetargu przez Komisję Europejską - ministerstwo mogło zamówić respiratory u producentów wybranych w jego ramach. Zamiast tego, resort zdrowia dzień wcześniej podpisał umowę na dostawę 1200 urządzeń za niemal 200 mln zł z firmą E&K, niewielką spółką z Lublina, nie mającą wcześniej nic wspólnego z handlem urządzeniami medycznymi.
Wojciech Andrusiewicz zarzucił nam podczas spotkania z dziennikarzami "oszczędne gospodarowanie prawdą". Według rzecznika miało to polegać na pominięciu informacji o tym, że Polska przystąpiła do przetargu Komisji Europejskiej na respiratory oraz, że nasz kraj zwrócił się do producentów respiratorów w sprawie dostaw urządzeń w ramach tego przetargu.
Poniżej cytujemy tekst, do którego odnosił się rzecznik (całość do przeczytania w tym miejscu):
Fragment piątego akapitu: "6 marca 2020 roku minister zdrowia Łukasz Szumowski podpisał przystąpienie naszego kraju do wspólnego mechanizmu zakupów Unii Europejskiej. Na tyle późno, żeby nie zdążyć przystąpić do przetargu na sprzęt ochrony osobistej (ogłoszony 28 lutego), ale na tyle wcześnie, żeby móc stanąć do wspólnego zamówienia na zakup respiratorów (przetarg rozpisano 17 marca) i odczynników do testów na wykrywanie koronawirusa (ten rozpisano 19 marca)".
A oto początek ósmego akapitu: "Poszczególne państwa Unii mogły, zgodnie z zapisami kontraktów, bezpośrednio u producentów składać zamówienia na dostawę respiratorów. I o ile Polska figuruje w dokumentach przetargowych jako uczestnik postępowania, to w rubryce oznaczonej 'II.2.3) Miejsce świadczenia usług', mówiącej o tym, kto zamówił respiratory, można znaleźć kilkanaście państw Unii, ale po naszym kraju nie ma śladu. To oznacza, że urządzenia zamówione przez Komisję Europejską na razie do nas nie dotrą".
To fragment akapitu trzynastego, w którym podwładna Wojciecha Andrusiewicza z biura prasowego resortu mówi to, czego według rzecznika nie ma w artykule: "W czwartek Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska z biura prasowego Ministerstwo Zdrowia napisała nam, że '16 kwietnia MZ zwróciło się do poszczególnych kontrahentów, informując o zamiarze dokonania zakupu w zależności od daty przewidzianych dostaw'".
Rzecznik MZ mówił, że w naszym tekście zabrakło informacji o tym, że producenci, z którymi kontaktował się resort, odpowiedzieli, że respiratory będą dostępne dopiero w lipcu. Oto akapit siedemnasty: "Tymczasem producenci, którzy podpisali umowę z Komisją Europejską, odpisali Ministerstwu Zdrowia, że ze względu na ogromne zapotrzebowanie na sprzęt, na dostawy trzeba poczekać co najmniej do lipca".
Wojciech Andrusiewicz w formie zarzutu mówił też o konieczności robienia przedpłat w przypadku zakupów sprzętu za pośrednictwem Komisji Europejskiej. Trudno zrozumieć, co miał na myśli w tym przypadku, bo w żadnym naszym tekście o przetargu na zakup 1200 respiratorów, nie pojawiał się wątek przedpłat.
Rzecznik pytał podczas wtorkowej konferencji: "Gdzie leży prawda? Czy Polska uczestniczyła w przetargu? Czy Polska jako pierwszy kraj kontaktowała się z producentami? Tak. Gdzie to jest w artykule? Nie ma".
Jak widać w powyższych cytatach, te zagadnienia w artykule Szymona Jadczaka zostały ujęte. Wciąż natomiast czekamy na odpowiedzi na kilka kluczowych pytań, które zadaliśmy rzecznikowi, dotyczących kontrowersyjnego zakupu respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia. Będziemy wdzięczni za odpowiedź na nie w najbliższym możliwym terminie.
Wciąż nie wiemy, w jaki sposób została sprawdzona firma E&K. Ile, w jakich transzach i za co dokładnie pieniądze otrzymało E&K? Jak wyglądał terminarz, według którego spółka z Lublina miała przekazywać respiratory ministerstwu? W jakich okolicznościach zmienił się zakres umowy, pozwalający E&K dostarczyć niemieckie respiratory? I na jakiej podstawie ministerstwo twierdziło, że spółka Andrzeja Izdebskiego zajmowała się wcześniej handlem sprzętem medycznym?
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24