O zawieszeniu w czynnościach służbowych sędzi Anny Bator-Ciesielskiej rozstrzygał będzie organ, który nie jest sądem bezstronnym i niezawisłym - powiedział adwokat sędzi mecenas Radosław Baszuk. Odniósł się w ten sposób do wniosku rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba skierowanego do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o zawieszenie w czynnościach służbowych czworga sędziów. - To sytuacja, w której o zawieszeniu w czynnościach służbowych sędziego zadecydują w pewnym układzie, w pewnym systemie osoby, które swoje stanowiska, funkcje i apanaże zawdzięczają wyłącznie ministrowi sprawiedliwości - dodał.
Chodzi o Annę Bator-Ciesielską z warszawskiego sądu okręgowego, która między innymi odmówiła orzekania z sędziami, których nazwiska pojawiały się w mediach w kontekście afery hejterskiej oraz trzech sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie, którzy badając wyrok wydany przez jednego z asesorów, chcieli ustalić, czy nominowała go nowa Krajowa Rada Sądownictwa.
Piotr Schab w uzupełnieniu komunikatów w sprawach wszczęcia postępowań dyscyplinarnych przeciwko sędziom Sądu Okręgowego w Krakowie oraz warszawskiej sędzi Annie Bator-Ciesielskiej, poinformował, że w obu tych sprawach skierował do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wnioski o zawieszenie obwinionych sędziów w czynnościach służbowych z obniżeniem wysokości wynagrodzenia na czas trwania tego zawieszenia.
"O zawieszeniu będzie rozstrzygał organ, który nie jest sądem bezstronnym i niezawisłym"
Do wniosku rzecznika dyscyplinarnego odniósł się adwokat sędzia Anny Bator-Ciesielskiej, mecenas Radosław Baszuk. - O zawieszeniu w czynnościach służbowych pani sędzi Bator-Ciesielskiej rozstrzygał będzie organ, który nie jest sądem bezstronnym i niezawisłym - powiedział o Izbie Dyscyplinarnej mecenas.
- Rozstrzygał będzie na wniosek rzecznika dyscyplinarnego, który nie jest właściwy do prowadzenia postępowania dyscyplinarnego wobec pani sędzi - ocenił. Bo - jak dodał - co do rzecznika "zasadnie można podnosić wątpliwości co do jego bezstronności".
- To taka sytuacja, w której o zawieszeniu w czynnościach służbowych sędziego zadecydują w pewnym układzie, w pewnym systemie osoby - mam na myśli tych, co będą rozstrzygać o wniosku jak i tego, który będzie pełnił funkcję oskarżycielską, jak i rzekomych pokrzywdzonych - osoby, które swoje stanowiska, funkcje i apanaże zawdzięczają wyłącznie ministrowi sprawiedliwości - skomentował.
Nie chciała orzekać z Radzikiem i Lasotą
W końcu sierpnia sędzia Anna Bator-Ciesielska - z jednego z wydziałów odwoławczych warszawskiego Sądu Okręgowego - która w jednej ze spraw wyznaczonych na 30 sierpnia była przewodniczącą trzyosobowego składu sędziowskiego, odroczyła rozprawę i odmówiła orzekania razem z sędzią Przemysławem Radzikiem, który też był w tym składzie.
We wrześniu sędzia odmówiła orzekania w sprawie, w której w składzie orzekającym był inny zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędzia Michał Lasota. Bator-Ciesielska zadała też wówczas pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące m.in. statusu Krajowej Rady Sądownictwa wybranej przez Sejm oraz kompetencji ministra sprawiedliwości w zakresie m.in. delegowania sędziów. Na początku grudnia sędzia Schab informował, że sędzi przedstawiono zarzuty pięciu przewinień dyscyplinarnych.
Nazwiska zastępców rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasoty i Przemysława Radzika pojawiły się w mediach w kontekście tak zwanej afery hejterskiej. Oni sami zapewniają, że nie brali udizału "w jakichkolwiek działaniach spełniających znamiona dyskredytowania lub oczerniania sędziów".
"Zrobiłam źle, ale w imię wyższego dobra"
- Zrobiłam źle w tej sprawie, w sensie takim, że oni oczywiście nie są prawomocnie skazani, ale zrobiłam to w imię wyższego dobra - tłumaczyła. Dodała, że nie chodzi jej o własne dobro, tylko o to, "żeby ludzie, którzy przychodzą na rozprawę i będą sądzeni - czy mieli być sądzeni - przez pana Radzika i Lasotę nie doświadczyli sytuacji, że wyrok zostanie uchylony, bo orzekał sędzia, który nie jest godzien zawodu sędziego".
Izba Pracy SN: Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa
5 grudnia Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego wydała orzeczenie, w którym, powołując się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada, uznała, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej, a Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej i krajowego.
W związku z tym 10 grudnia pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf wezwała sędziów Izby Dyscyplinarnej, by powstrzymali się od orzekania.
Na ten apel zareagował prezes tej izby sędzia Tomasz Przesławski. "Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego w dalszym ciągu wykonywać będzie powierzone jej przez konstytucyjne organy Rzeczypospolitej Polskiej czynności orzecznicze" - napisał.
Autor: KB/adso / Źródło: tvn24