Rzeczniczka Ruchu Chorzów Donata Chruściel uważa, że bójka w Gdyni, w której wzięli udział kibice drużyny ze Śląska, uderza w wizerunek zespołu. Podkreśla jednak, że klub nie ma prawnych środków, by wyciągnąć konsekwencje wobec winnych bijatyki osób. - Nam zawsze zależało na tym, by propagować pozytywny wizerunek futbolu - zaznacza.
Wcześniej stowarzyszenie Kibiców Ruchu Chorzów w wydanym oświadczeniu zdementowało "przypuszczenia i stereotypowe oskarżenia" wskazujące, że to sympatycy tego klubu byli winni niedzielnej bójce z meksykańskimi marynarzami na gdyńskiej plaży.
Szkodzi wizerunkowi
Od zachowania pseudokibiców odcina się jednak klub. Chruściel ubolewa nad całą sytuacją i uważa, że zachowanie kibiców Ruchu szkodzi wizerunkowi klubu.
- Dyskutować zawsze trzeba. Nauczać, wyjaśniać pewne rzeczy. Warto jednak podkreślić, że klub nie ma narzędzi prawnych, by wyciągnąć konsekwencje. Zupełnie inna sytuacja byłaby, gdyby do tego doszło na naszym obiekcie - stwierdza Chruściel.
Klub ubolewa
Oświadczenie wydał też zarząd chorzowskiego Ruchu, który ze "smutkiem i ubolewaniem" przyjął informację o bójce z udziałem kibiców tego klubu, do jakiej doszło w niedzielę na plaży w Gdyni i zdecydowanie "odciął się od aktów agresji i przemocy".
Na plaży młodzi ludzie w szalikach Ruchu Chorzów starli się z przebywającą w tym miejscu grupą marynarzy z Meksyku. Doszło do bójki. Jedna osoba przebywa na obserwacji w szpitalu. Policja zatrzymała trzech uczestników zajść.
Autor: kris//tka / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: wiki (CC BY-SA 3.0) | Cracovia1906