Jego żyły i tętnice to wielki supeł. Ratunek w Krakowie lub Rijadzie

Bez operacji Kubusiowi zostało kilka miesięcy życia
Bez operacji Kubusiowi zostało kilka miesięcy życia
Źródło: Fakty TVN

Walka o zdrowie i wielki dylemat rodziców 10-miesięcznego Kubusia. Chłopiec cierpi na bardzo rzadką chorobę, ma pozginane i pogniecione tętnice. W Polsce nikt dziecka z taką wadą nie operował, ale lekarze z Krakowa chcą się tego podjąć. Rodzice woleliby jednak operację w Arabii Saudyjskiej. Materiał "Faktów" TVN.

Dziesięciomiesięczny Kubuś cierpi na bardzo rzadko występującą wadę genetyczną. - Wszystkie tętnice i żyły to jedna wielka spirala, wszystko jest poskręcane - powiedziała Magdalena Szczęch-Brzyska, matka Kubusia.

"Podejmujemy się"

W okolicach płuc Kubuś ma jeden wielki supeł, który trzeba operacyjnie wyprostować. Lekarze z Arabii Saudyjskiej wykonali już kilka takich zabiegów. Lekarze z krakowskiego Prokocimia nie wykonali żadnego, ale też są gotowi się go podjąć.

- Podejmujemy się wszystkich wad wrodzonych serca i dajemy sobie radę z wadami, z którymi wiele ośrodków w Europie sobie nie radzi - tłumaczy prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.

Zaufać Polakom, dobrym lekarzom z bliskiego Krakowa, czy nieznanym specjalistom z dalekiego Rijadu? Wojewódzki specjalista do spraw kardiologii dziecięcej w Rzeszowie zna Kubusia i ceni kolegów z Krakowa. Ale wybrałby jednak Rijad.

- To, co można było wyczytać z doniesień, to oni publikują bardzo dobre wyniki tych operacji - zwraca uwagę dr Szymon Figurski.

Rodzice wolą Rijad

Rodzice więc też wybrali Arabię Saudyjską. Narodowy Fundusz Zdrowia jednak za to nie zapłaci, bo operacja możliwa jest do wykonania w Krakowie. Profesor Janusz Skalski, dziecięcy chirurg ze szpitala w krakowskim Prokocimiu, deklaruje jednak, że nie będzie nalegał.

- Kiedy podejmujemy się czegoś niesłychanie trudnego, to nie namawiam na siłę, bo rokowania są wątpliwe, namawianie to byłby wielki błąd - podkreślił.

Cena: pół miliona złotych

Rodzice nawet nie złożyli wniosku do Funduszu o sfinansowanie operacji. Od kilku tygodni zbierają pieniądze sami: przez internet i w podkarpackim Jarosławiu, gdzie mieszkają.

- Teraz angażuje się w to wiele osób, wszystkie szkoły, instytucje, zakłady pracy - powiedziała Natalia Skorupka, wolontariuszka. Potrzeba jednak pół miliona złotych.

- Żeby miał szansę na życie, bo jeśli nie zostanie zoperowany, to zostało mu kilka miesięcy życia - bezsilnie przyznaje matka Kubusia.

Więcej materiałów stronie "Faktów" TVN.

Autor: mm/ja / Źródło: Fakty TVN

Czytaj także: