Minister publicznie łaja marszałka województwa. Premier zarzuca burmistrzyni, że niewystarczająco apelowała u wojewody o pomoc. Rzecznik rządu twierdzi, że z powodu niewystarczającej informacji od władz lokalnych państwo nie mogło odpowiednio wcześnie ruszyć z pomocą. Czy po pogodowym kataklizmie na Pomorzu rząd będzie chciał na nowo i po swojemu zbudować samorządy lokalne?
Miniony weekend upłynął pod znakiem wizerunkowej ofensywy rządu. Premier i ministrowie kolejny raz ruszyli na Pomorze w miejsca dotknięte skutkami gwałtownej burzy, ulew i huraganowego wiatru z 11 sierpnia, wskutek których sześć osób poniosło śmierć, kilkadziesiąt zostało rannych, a naprawa wszystkich zniszczeń materialnych potrwa kilka lat.
Rząd uznaje, że działał skutecznie
Większość skutków nawałnic została usunięta - powiedziała Beata Szydło tydzień po ataku żywiołu. Szefowa rządu i towarzyszący jej w wizycie na Pomorzu minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak wielokrotnie zapewniali, że w sprawie pomocy poszkodowanym przez żywioł rząd zadziałał w ekspresowym tempie. Minister Błaszczak co najmniej dwukrotnie użył przysłówka "błyskawicznie" na określenie tempa działań rządu w sprawie likwidacji skutków nawałnicy.
Samorządowcy w terenie, gdzie wciąż mieszkańcy sprzątają drzewa i odbudowują domy, inaczej oceniają tempo działania rządu i jego służb. Sołtys Rytla w gminie Czersk mówił publicznie, że przez dwa dni bezskutecznie apelował do wojewody o sprowadzenie na pomoc wojska. Starosta chojnicki i burmistrz Chojnic wskazywali, że ostrzeżenia, jakie otrzymywali przed nawałnicą z centrum zarządzania kryzysowego wojewody, nie wskazywały na aż tak niszczycielską siłę zjawiska. Były minister administracji i cyfryzacji, obecnie poseł opozycyjnej PO, zarzuca rządowi, że nie wykorzystał w pełni możliwości Regionalnego Systemu Ostrzegania w postaci napisów samoczynnie pojawiających się na ekranach telewizorów i SMS-ów docierających na telefony niezależnie od woli użytkownika.
Trzy głosy krytyki pod adresem samorządów
Rząd jednak na razie nie dostrzega w swoim działaniu błędów. Premier Beata Szydło uważa, że na ocenę działania służb państwa przyjdzie czas po zakończeniu akcji. Z ust przedstawicieli rządu już teraz jednak słychać wypowiedzi zarzucające zaniedbania i zaniechania samorządowcom.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek w sobotę w "Faktach po Faktach" TVN24 podsumował, że "sytuacja na Pomorzu jest pokłosiem braku właściwej komunikacji pomiędzy poszczególnymi poziomami instytucji publicznych - gminami, powiatem a wojewodą".
Rzecznik rządu zastrzegł, że nie generalizuje, ale w niektórych przypadkach, z powodu tego, że nie powstały lokalne samorządowe sztaby kryzysowe, informacje o problemach nie docierały do wojewody, a wojewoda i rząd nie mogli dlatego "wystarczająco wcześnie podjąć odpowiednich działań zaradczych".
W podobnym tonie tego samego dnia wypowiadała się premier Beata Szydło. Również zastrzegała, że nie chce gremialnie obarczać samorządów odpowiedzialnością, ale wytknęła samorządowcom, że w jej opinii nieskutecznie przekazywali informacje o sytuacji na miejscu, przez co wojewoda, zdaniem premier, nie miał odpowiednio wcześnie wystarczającej wiedzy, aby wezwać wojsko na pomoc.
- Wojsko wzywane jest na wniosek wojewody, który powinien był być poinformowany przede wszystkim przez władze samorządowe. Pani burmistrz powinna była zaapelować o to do wojewody - podkreśliła premier w sobotnim wywiadzie dla telewizji publicznej.
Wcześniej, podczas czasie konferencji prasowej na tle wozów strażackich w Chojnicach, minister spraw wewnętrznych i administracji w ostrych słowach zaatakował stojącego na czele lokalnego samorządu marszałka województwa pomorskiego.
- Przypomnijmy panu marszałkowi, że odpowiada za utrzymanie dróg wojewódzkich, żeby służby podległe panu marszałkowi uprzątnęły drzewa z poboczy dróg wojewódzkich. Panie marszałku, pana zadanie! Do pracy! Skoro pan się obudził pięć dni po nawałnicy, skoro jest już pan przytomny, do pracy! - wzywał Błaszczak marszałka, nieobecnego w miejscu medialnego występu ministra.
Czy to początek walki o Polskę lokalną?
Troje przedstawicieli rządu, trzy głosy krytyki pod adresem samorządów lokalnych wygłoszone jednego dnia. Czy to początek kolejnego podejścia rządu do rozprawy z samorządami, na które rządzący państwem mają - jak dotąd - ograniczony wpływ?
Pytanie tym bardziej zasadne, że rząd podjął już dwie próby ograniczenia kompetencji władz lokalnych. Czynione są prace nad większym podporządkowaniem ministrowi Wojewódzkich Funduszów Ochrony Środowiska. Przed kilkoma tygodniami zaś Sejm znacząco zwiększył uprawnienia regionalnych izb obrachunkowych wobec samorządów lokalnych. Prezydent ostatecznie zawetował tę ustawę.
Na ten temat dyskutowali publicyści w "Loży Prasowej" TVN24 w niedzielę 20 sierpnia.
- To już przekształca się w walkę państwa z samorządami. Rząd po okresie zastoju w tej sprawie [zniszczeń spowodowanych przez nawałnicę - przyp. red.], próbuje teraz wszystko zwalić na samorządy. Dlaczego? Dlatego, że samorządy są wciąż politycznym przeciwnikiem rządu - dowodził Mariusz Janicki, zastępca redaktora naczelnego "Polityki".
Publicysta dodał również, że "ta nawałnica będzie przypadkowym początkiem kampanii samorządowej".
Michał Kolanko z "Rzeczpospolitej" przypomniał, że wciąż aktualna pozostaje idea prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, aby przyszłoroczne wybory do samorządów gmin, powiatów i województw odbywały się na innych niż dotychczas zasadach, Chodzi między innymi o likwidację jednomandatowych okręgów w mniejszych gminach i wybieranie ich władz według zasady proporcjonalności. Ta zmiana oznacza zmniejszenie szans lokalnych działaczy, niezależnych od partii politycznych, a zwiększenie roli partii politycznych w wystawianiu kandydatów.
O działaniu administracji państwowej i lokalnych samorządów w akcji ratunkowej i usuwaniu szkód po nawałnicy dyskutowali również goście "Ławy polityków" w niedzielę 20 sierpnia.
- Państwo centralne przegrało starcie z siłami natury. Wygrał sołtys i mieszkańcy-społecznicy. I z tego jest jeden wniosek. Nie osłabiajmy wspólnot lokalnych - apelował były prezes PSL Janusz Piechociński.
Do tego, że nawałnice na Pomorzu pokazały "wspaniały triumf społeczeństwa obywatelskiego i porażkę państwa" przekonywał również wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka ( Kukiz'15).
Pomysł PiS na samorządy
Zmiana sposobu przeprowadzania wyborów do samorządu lokalnego nie jest na razie formalnym projektem nowelizacji kodeksu wyborczego. Jest to bardziej idea prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który na spotkaniach partyjnych mówi działaczom o potrzebie przewietrzenia samorządów.
W publicznej wypowiedzi prezes PiS potwierdził tę wolę w rozmowie z RMF FM 31 marca. Powiedział wtedy m.in.:
"W zbyt wielu miejscach władze różnych rodzajów: samorządowa, rządowa się ze sobą zrosły. Zrosły się także z miejscowym biznesem i powstał taki układ, w którym nie tylko pojedynczy obywatel, ale nawet grupa obywateli nie ma żadnych szans na domaganie się realizacji swoich praw. Powstały, o czym mówiłem już wielokrotnie, kiedy byliśmy w opozycji, różne maleńkie dyktatury, maleńkie księstewka z absolutnymi władcami, czasem większe, czasem także zupełnie małe, wręcz gminne".
Jeżeli PiS będzie chciało przeprowadzić wybory samorządowe na uchwalonych przez swoich posłów zasadach, to walka o samorządy rozgorzeje już najbliższej jesieni. Zgodnie z prawem zmiany w zasadach przeprowadzania wyborów muszą zostać uchwalone najpóźniej na rok przed planowaną datą głosowania obywateli przy urnach. Termin najbliższych wyborów samorządowych to 11 listopada 2018 roku.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl