To jest skandal, że są tacy, którzy tak bardzo nie lubią własnej ojczyzny, że potrafią głosować przeciwko niej - powiedział w "Jeden na jeden" wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. Skomentował w ten sposób zachowanie części europosłów PO, którzy głosowali za przyjęciem rezolucji w sprawie Polski.
PE przyjął w środę rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. Zainicjował też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski. Sześciu europosłów PO: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Różna Thun głosowało za rezolucją.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki przyznał, że "sankcji się nie boi", ale - jak dodał - "przykro było oglądać to europejskie widowisko".
- Jest jeszcze półtora roku do wyborów, a establishment brukselski jakoś bardzo nerwowo się zachowuje i usiłuje za wszelką cenę uzasadnić swoje funkcjonowanie, udział we władzy. To robi złe wrażenie - dodał.
Pytany, czy ma żal do części europosłów PO, którzy zagłosowali za przyjęciem rezolucji, powiedział: - To jest skandal, że są tacy, którzy tak bardzo nie lubią własnej ojczyzny, że potrafią głosować przeciwko niej.
- Myślę, że to już taki przypadek trochę drastyczny - dodał.
Ocenił, że eurodeputowani mogą mieć swoje zdanie na temat tego, co się dzieje w Polsce i je wyrażać, ale "głosowanie za rezolucjami, które mają karać Polskę za niepopełnione winy, to przekroczenie wszelkich granic".
- Ta szóstka (eurodeputowanych - red.) nie zasługuje na to, żeby w ogóle myśleć o nich jako o przyszłych - znów - parlamentarzystach - powiedział Terlecki. - Niech sobie kandydują z Niemiec, z Belgii czy skąd chcą - dodał.
Jego zdaniem, "nie są patriotami, zachowali się obrzydliwie wobec własnej ojczyzny".
"Establishment brnie w kierunku pogłębienia kryzysu"
Terlecki pytany, dlaczego nie było przedstawiciela polskiego rządu na środowej debacie w Parlamencie Europejskim, powiedział: - Znaliśmy zdanie pana (Fransa - red.) Timmermansa (wiceszef Komisji Europejskiej - red.). Dobrze było wiadomo, do czego prowadzą te rozmowy. W kółko jest powtarzanie tych samych komunałów i banałów (…).
- Właściwie nie było o czym rozmawiać - dodał.
Ocenił, że establishment europejski brnie w kierunku pogłębienia kryzysu w Europie. Dodał, że oprócz tego, że jest Brexit - "co jest największą kompromitacją ekipy, która tam w tej chwili rządzi, (…) to jeszcze teraz wikłają się w awanturę z państwem, które odrobinę odstaje od tego głównego nurtu".
- To będzie miało swoje konsekwencje. Popatrzmy jak rośnie eurosceptycyzm w Europie i krajach najważniejszych, jak Niemcy czy Włochy - dodał.
Ostra debata
W czasie środowej debaty w Parlamencie Europejskim szef delegacji PO w PE Janusz Lewandowski mówił, że działania rządu Polski są sprzeczne z polską racją stanu i prowadzą do izolacji kraju. Powołał się też na list Piotra Szczęsnego, który dokonał samopodpalenia w Warszawie.
Jak przekonywał, źródło debaty tkwi w polskim rządzie, w nadużyciach mandatu, który został zdobyty w demokratycznych wyborach.
- Ten mandat byłby słabszy, gdyby ludzie wiedzieli, że głosują nie tylko na szerokie rozdawnictwo pieniądza (...), ale również na deptanie ładu konstytucyjnego, niezawisłego sądownictwa - podkreślił europoseł.
Na wystąpienie Lewandowskiego oburzył się europoseł PiS Ryszard Legutko. - Nie ma granicy bezwstydu, (...). Do tej pory nie mogę dojść do siebie. Naprawdę nie ma jakiejś takiej wewnętrznej moralnej kontroli, żeby gadać takie obrzydliwe, nieprawdziwe rzeczy - oświadczył europoseł PiS.
Autor: js//plw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24