Nie wyobrażam sobie koalicji z Platformą Obywatelską, kiedy nie jesteśmy w stanie porozumieć się w kwestiach fundamentalnych - powiedział gość "Faktów po Faktach", lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
- Aby była wspólna lista, musi być wspólne minimum programowe - tłumaczył w TVN24 Ryszard Petru. Zaznaczył, że jest od tego daleko. Wyjaśnił, że jeśli utrzymałyby się takie różnice, jakie między Nowoczesną a Platformą Obywatelską są obecnie, tworzenie wspólnej listy "byłoby nie fair" wobec wyborców.
W niedzielę kongres Nowoczesnej
Polityk zaznaczył, że istnieją kwestie fundamentalne, w których opozycja powinna współpracować.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji koalicji, czy to w wyborach samorządowych czy parlamentarnych, kiedy nie jesteśmy w stanie porozumieć się w kwestiach fundamentalnych dla Polski, takich jak gospodarka, prawa kobiet, rozdział państwa od Kościoła, czy kwestia uchodźców - zaakcentował Ryszard Petru.
Powiedział, że w każdym z tych punktów istnieją różnice zdań.
Lider Nowoczesnej, pytany czy rozmawiał z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej Grzegorzem Schetyną o tworzeniu wspólnych list wyborczych - zanim ten ogłosił taki plan podczas Marszu Wolności - odpowiedział przecząco. - Tak długo, jak się nie rozmawia, to szanse są relatywnie niskie. Jak się zaczyna rozmawiać, to wtedy można ocenić, czy druga strona jest skłonna dokonać korekt – tłumaczył Ryszard Petru.
Poinformował, że na niedzielnym kongresie Nowoczesnej partia będzie przypominała, czym się różni od innych ugrupowań.
"Przyjąłbym tych, którzy uciekają przed głodem"
Jedną z kwestii, jakie - w ocenie Petru - dzielą Nowoczesną i PO jest stosunek do przyjmowania uchodźców. Powiedział, że będzie namawiał Platformę Obywatelską, by skorygowała swoje poglądy między innymi w tej kwestii.
Pytany, czy gdyby obecnie był szefem polskiego rządu, to zgodnie z zaleceniem Komisji Europejskiej przyjąłby uchodźców, odpowiedział. - Przyjąłbym tych, którzy uciekają przed głodem i wojną, w takiej skali, w której państwo jest w stanie przyjąć.
Stwierdził przy tym, że "każdy kraj powinien określić swoje możliwości".
Zwracając się do ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka, a także do szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, Petru powiedział, że "w ramach układu z Shengen polskie granice są otwarte i każdy może do Polski wjechać". Tłumaczył, że każdy uchodźca, a nawet terrorysta "może sobie do Polski wjechać samochodem".
"Dopóki piłka jest w grze"
Gość "Faktów po Faktach" był także pytany o kwestię sondaży. Po wyborach parlamentarnych Nowoczesna weszła do Sejmu z wynikiem 7,6 procent. W sondażu dla TVN i TVN24 w październiku 2016 roku odnotowała rekordowy wynik - 22 procent poparcia. Jednak ostatnie badania były dla partii alarmujące: zaledwie 5 procent poparcia.
- Na razie nie ma wyborów - uspokajał Petru. - Dopóki jest piłka w grze, wszystko jest możliwe. Raz jest gorzej, raz jest lepiej - przekonywał. Przyznał jednak, że "nie wolno bagatelizować sondaży". - One są pewnego rodzaju zdjęciem rzeczywistości - mówił lider Nowoczesnej.
Obejrzyj całe wydanie "Faktów po Faktach".
Autor: tas//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24