Przyznał się do winy, złożył jednozdaniowe oświadczenie i odpowiadał na pytania. Minął pierwszy dzień procesu Ryszarda Cyby. Mężczyzna w październiku ubiegłego roku w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił Marka Rosiaka i ranił nożem drugiego pracownika - Pawła Kowalskiego. - Smutne jest wrażenie po dzisiejszym dniu i po tych zeznaniach - wyznał dziennikarzom po zakończonej rozprawie pełnomocnik rodziny Rosiaka, mec. Marek Markiewicz.
- Te pytania zmierzały do przedstawienia całego horyzontu jego (Ryszarda Cyby - red.) działań, motywacji, przebiegu zdarzenia, konsekwencji ocen politycznych czy innych. Wszystko, o co był pytany, mógł zreferować, na niektóre pytania nie chciał odpowiedzieć - powiedział Markiewicz. Dodał, że wypowiedzieli się też biegli psychiatrzy i psycholog, podtrzymując swoją opinię.
Na pierwszą rozprawę sąd wezwał siedmiu świadków - członków rodziny oskarżonego. Stawiło się sześć osób. Wszyscy skorzystali z prawa do odmowy zeznań. Nie chcieli też rozmawiać z dziennikarzami. Kolejna rozprawa odbędzie się w poniedziałek, 28 listopada.
"Od początku przyznaje się do winy"
Obrońca oskarżonego mec. Maciej Krakowiński podczas przerwy w rozprawie powiedział dziennikarzom, że oskarżony konsekwentnie, od początku, przyznaje się do winy. Nie chciał jednak potwierdzić, czy Cyba wygłaszał w sali jakieś oświadczenie. - Nic o żadnym oświadczeniu nie wiem. Jeśli oskarżony ma jakąś kartkę, to tylko wziął ją po to, żeby nie zapomnieć jakie ma złożyć wyjaśnienia - mówił obrońca. Nie chciał jednak powiedzieć, czy oskarżony wyjaśniał motywy swojego działania.
"Nie będzie go wyręczał"
Wcześniej Krakowiński mówił, że "nie zdradzi, jaka jest linia obrony, ani co będzie wyjaśniał oskarżony, bo nie będzie go wyręczał". - To nie będzie oświadczenie czy manifest polityczny, ale zwykłe wyjaśnienia uzasadniające motywy jego działania - mówił mecenas. Według śledczych motywem zbrodni była przynależność polityczna obu ofiar.
Obrońca powiedział TVN24, że ustalił ze swoim klientem linię obrony i że Ryszard Cyba przygotowywał się do procesu. - Nie mógł się doczekać dzisiejszej rozprawy, ponieważ śledztwo trwało aż rok i to go już trochę zaczęło męczyć - powiedział adwokat.
Zdaniem mec. Krakowińskiego, proces może się zakończyć szybko (przewidziane są trzy terminy rozprawy). Cybie grozi kara dożywotniego więzienia.
Za zamkniętymi drzwiami
Proces toczył się w największej sali łódzkiego sądu okręgowego, a oskarżony zasiadł za kuloodporną szybą. Ryszard Cyba został dowieziony na rozprawę z aresztu śledczego w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie przebywa w celi dla szczególnie niebezpiecznych przestępców.
Nie zdradzę, jaka jest linia obrony, ani co będzie wyjaśniał oskarżony, bo nie będę go wyręczał Maciej Krakowiński
Markiewicz podkreślił, że żona i syn Rosiaka nie pojawią się w sądzie, bo "nie chcą oglądać zabójcy na oczy i nie będą obecni na rozprawie". Na rozprawie nie pojawił się także Paweł Kowalski.
Decyzja jest bardzo słuszna. W interesie publicznym i społecznym jest to, żeby takim osobom jak oskarżony w tej sprawie, nie dawać satysfakcji bycia gwiazdą mediów Piotr Pszczółkowski
- Decyzja jest bardzo słuszna. W interesie publicznym i społecznym jest to, żeby takim osobom jak oskarżony w tej sprawie, nie dawać satysfakcji bycia gwiazdą mediów - oświadczył Pszczółkowski.
Obrona chciała, by proces był jawny, uznając, że nie ma obecnie podstaw do wyłączenia jawności. Podobnego zdania była prokuratura.
"Niedopuszczalne" ulec presji
Uzasadniając wyłączenie jawności procesu, sąd podkreślił, że analiza zebranego do tej pory materiału dowodowego dotyczącego motywów działania oskarżonego, jego roszczeniowa postawa prezentowana tuż po zatrzymaniu, sprowadzająca się do manifestacji politycznych motywów działania i żądania opublikowania w mediach treści pisemnego oświadczenia, wskazują, że oskarżony swoje działanie podzielił na dwa etapy.
Pierwszy z nich - w ocenie sądu - to zamach na życie pokrzywdzonych, a drugi sprowadzał się do planu jak najszerszego rozpowszechnienia motywów swojego działania.
- Niedopuszczalne jest jednak, by ulec presji ze strony oskarżonego - mówił sędzia Grzegorz Wasiński. Jak podkreślał, niedopuszczalne byłoby zezwolenie na prezentację przez oskarżonego opinii publicznej takich treści "które mogą być uznane za propagowanie na tle politycznym postaw niedopuszczalnych, a wręcz które mogą być uznane za graniczące z publicznym nawoływaniem do popełnienia przestępstwa".
Pozwolenie na utrwalanie przez media fragmentu rozprawy z wizerunkiem i danymi osobowymi oskarżonego, sąd argumentował koniecznością "choćby minimalnego uczynienia zadość uzasadnionemu interesowi społecznemu".
Pełnomocnicy złożyli też wniosek o uniemożliwienie oskarżonemu - na czas procesu - korzystania przez niego w areszcie z radia, telewizji i prasy, ale na to sąd się nie zgodził.
Ponad 30 świadków
Na pierwszą rozprawę sąd wezwał siedmiu z 36 świadków, w tym członków rodziny oskarżonego. Nie chcieli oni jednak rozmawiać z dziennikarzami; przesłuchani mają zostać też biegli.
W procesie jako świadkowie mają zeznawać m.in. pracownicy biura oraz europoseł Janusz Wojciechowski, którego asystentem był Rosiak. Na liście świadków nie ma prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Sąd wyznaczył na razie trzy terminy rozpraw - poza czwartkową także 28 listopada i 13 grudnia.
Akta sprawy liczą 35 tomów.
Dowody w śledztwie
Łódzka prokuratura oskarżyła 63-letniego Ryszarda Cybę o zabójstwo z użyciem broni palnej Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego oraz usiłowanie zabójstwa asystenta posła Jarosława Jagiełły, Pawła Kowalskiego. Mężczyzna odpowie także za nielegalne posiadanie broni palnej, pistoletu Walther oraz 57 sztuk amunicji.
Nie udało się jednak ustalić, w jaki sposób wszedł w posiadanie pistoletu i amunicji. Przed zabójstwem - zdaniem śledczych - oskarżony mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Prokuratura badała także, czy bywał on w biurach innych polityków, ale śledczym nie udało się tego potwierdzić.
Wśród dowodów w tej sprawie są m.in. ekspertyzy: daktyloskopijna, balistyczna, medyczna, biologiczna, informatyczna telefonu komórkowego oraz laptopa znalezionego w wynajmowanym przez oskarżonego aucie.
"Powystrzelać PiS-owców"
Rosiak został trafiony pięciokrotnie m.in. w klatkę piersiową. Zginął na miejscu. Później sprawca zaatakował Kowalskiego paralizatorem, powalił na ziemię i kilkakrotnie ranił go nożem. Napastnika obezwładnił strażnik miejski. Według świadków tragedii Ryszard Cyba krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać PiS-owców".
Ustalono, że w chwili zabójstwa Ryszard Cyba był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków odurzających. Biegli psychiatrzy po obserwacji uznali, że w czasie popełnienia przestępstwa był on poczytalny. Według prokuratury dowody wykluczają, że oskarżony współdziałał z innymi osobami.
Polował na prezesa?
Zdaniem prokuratury Ryszard Cyba dokonał zbrodni, kierując się przynależnością polityczną pokrzywdzonych. Po zabójstwie znaleziono przy nim ręcznie napisane przez niego "oświadczenie" z nazwiskami polityków.
Śledczy nie ujawnili nazwisk ani treści "oświadczenia", ale przyznali, że wymienieni byli w nim "trzej czołowi działacze PiS", a z jego treści wynika, że Cyba nosił się z zamiarem "pozbawienia ich życia". Prawdopodobnie chodziło o J. Kaczyńskiego oraz europosłów, wówczas PiS: Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobrę. Po zbrodni ochronę BOR zaproponowano w sumie kilkunastu politykom różnych opcji.
Dawniej był członkiem PO
W styczniu prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że Ryszard Cyba przez rok był członkiem Platformy Obywatelskiej. Szefowa częstochowskiej PO Halina Rozpondek potwierdziła wówczas, że był on członkiem PO od kwietnia 2004 roku, a w styczniu 2006 został wykreślony z listy członków partii z powodu braku jakiejkolwiek aktywności.
Źródło: PAP