Szykuje się naprawdę trudny 2013 rok - powiedział w "Jeden na jeden" prof. Krzysztof Rybiński, ekonomista, b. wiceszef NBP. W jego opinii, trzeba się liczyć z masowymi zwolnieniami, a branżę budowlaną czeka "masakra".
- Niektórzy rekomendują, aby kupić trochę konserw i słoików, tak na wszelki wypadek. Na przykład szef dużego funduszu hedgingowego w Stanach Zjednoczonych twierdzi, że tak trzeba robić - powiedział Rybiński. - Nie sądzę, aby tak źle było w Polsce, ale z pewnością będzie to trudny rok - dodał.
Według Rybińskiego, rok 2013 może być podobny do lat 2001-2002, kiedy w Polsce silnie wzrosło bezrobocie. - Byliśmy w trudnej sytuacji gospodarczej po kryzysie w Rosji - powiedział ekonomista.
Dodał, że należy się spodziewać masowych zwolnień, w tym w sektorach: bankowym i budowlanym.
- Produkacja budowlana spada w tempie 11 proc., jeśli firmy bankrutują workami i szacuje się, że zwolnienia w tym sektorze i powiązanych sięgną w perspektywie najbliższego roku 200 tys. osób, to można mówić o masakrze - ocenił Rybiński.
- Nie widać zmiany trendu. Inwestycje publiczne są wygaszane, bo środki unijne się kończą. Mieszkań wybudowano tyle, że wystarczy na dwa lata - dodał.
Zaznaczył, że polskie firmy bardzo boją się kryzysu.
- Widać to po nastrojach. Według GUS-u, nastroje w przemyśle są najgorsze od dekady, w budownictwie - od 12 lat, w handlu - od 7 lat - powiedział Rybiński.
W jego opinii, firmy będą zwalniać, co widać w ich zapowiedziach.
Przypomniał również, że nastroje konsumenckie są obecnie gorsze niż w 2009 r., po upadku Lehman Brothers.
"Nigdy nie wejdziemy do strefy euro"
Zdaniem Rybińskiego, recesja w ciągu najbliższych dówch lat spowoduje, że polski dług publiczny wzrośnie. - Według metodologii unijnej przekroczy 60 proc. PKB - powiedział ekonomista.
W tej sytuacji, Polska - jak zaznaczył - nie będzie miała szans, by zostać członkiem eurolandu.
- Przewiduję, że Polska nigdy nie wejdzie do strefy euro, chyba, że zmienią (kraje eurolandu - red.) kryteria i pozwolą na to krajom z długiem powyżej 60 proc. PKB - powiedział Rybiński.
Zaznaczył, że Polska nie powinna się pchać do strefy euro, bo to "dom, który może się zawalić", a już na pewno będzie zmagać się z głębokim kryzysem.
Ratują budżet mandatami
W jego opinii, sytuacja budżetowa Polski jest bardzo zła. - Już teraz widać, że wpływy z niektórych bardzo ważnych podatków spadają. Z podatku VAT będzie 2-3 proc. wpływów mniej niż rok wcześniej, a w przyszłym roku jeszcze mniej - powiedział ekonomista.
I dodał: - Minister finansów próbuje się ratować, jednak nie bardzo może ciąć wydatki, dlatego m.in. zakłada 1,5 mld zł z mandatów, które będą wlepiane przez mandatowozy.
Zdaniem Rybińskiego, trzeba skąś wziąć pieniądze, aby opłacić pensję 450 tys. urzędnikom.
- Wysyłamy mandatowozy, żeby ścigać ludzi na ulicach i pieniądze się znajdują. Ale pamiętajmy, jak nam zabiorą pieniądze z kieszeni, to będziemy mieli mniej na wydanie w sklepach i koniunktura siądzie - ostrzegł ekonomista.
Autor: mac//bgr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24