- Nie tylko nie wziąłem od Olewników miliona złotych, ale jeszcze dołożyłem do ich sprawy - oświadczył Krzysztof Rutkowski. Detektyw zapowiedział, że pozwie Janusza Kaczmarka, który w TVN24 wymienił Rutkowskiego, jako osobę żerującą na nieszczęściu Olewników. Podobnie wypowiadał się Zbigniew Ćwiąkalski.
Zbigniew Ćwiąkalski mówił, że Rutkowski był wśród osób, którym rodzina Olewników zapłaciła za odnalezienie porwanego syna. W mediach padła kwota miliona złotych. Rutkowski nazwał to "kompletną bzdurą" i "absolutnym kłamstwem". Dodał, że takie nieprawdziwe informacje rozpuszczane są celowo, by go zdyskredytować.
- Są ludzie, którzy obawiają się, że wystartuję w wyborach uzupełniających na senatora na Podkarpaciu i podając takie informacje chcą zminimalizować moje szanse w tych wyborach - wyjaśnił Rutkowski.
Jednak przyznał, że były osoby, które nieszczęście Olewników wykorzystywały. - Owszem, są takie osoby, ale ja do nich nie należę" - zaznaczył Rutkowski.
Wcześniej na antenie TVN24 Rutkowski powiedział, że rodzina porwanego zapłaciła mu ok. 20 tys. zł. Detektyw twierdzi też, że jeden z funkcjonariuszy przekazywał informacje ze śledztwa rodzinie porwanego, współpracując również z detektywami.
- Wiele osób chce przy sprawie Olewnika ugrać własny kapitał polityczny - przekonuje Rutkowski.
"Żerowali na rodzinie"
O tym, że Rutkowski wziął od rodziny Olewnika olbrzymią kwotę pieniędzy, Ćwiąkalski mówił w radiowej „Trójce”, podkreślając że najbliżsi porwanego zawierzyli wielu oszustom. A ci, żerując na tragedii, wyłudzili od niej od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych.
Jego zdaniem, sprawa może mieć drugie dno, ukazując układ pomiędzy policją, politykami i biznesmenami. Ćwiąkalski stwierdził, że przypadek Krzysztofa Olewnika pokazuje bezduszność i niemoc wymiaru sprawiedliwości w wymiarze ogólnoludzkim.
Były szef MSWiA Janusz Kaczmarek potwierdził w TVN24 informację ministra sprawiedliwości o olbrzymich kwotach pieniędzy, jakie Rutkowski miał dostać od Olewników.
- Wokół tej tragedii zgromadziło się wiele sępów i hien. Rodzina, która chciała odzyskać syna zgłaszała się do różnych osób, w tym detektywa Rutkowskiego. Niestety, nie wykazał się on dużą pracą, natomiast uzyskał olbrzymie pieniężne profity - powiedział Kaczmarek.
Robert Zieliński, dziennikarz śledczy „Dziennika” przekonywał z kolei na antenie TVN24, że rodzina popełniła błąd angażując w sprawę prywatnych detektywów, w tym Rutkowskiego. - Wyłudzili oni masę pieniędzy - podkreślił Zieliński. I dodał: - Dziś trudno o tym mówić, kiedy widzi się zapłakaną rodzinę, która straciła swojego najbliższego. Jednak z biegiem czasu, to się zmieni.
"Nie upolityczniajmy sprawy"
- Czuję się odpowiedzialny za zaniechania w sprawie Krzysztofa Olewnika. Ale tylko politycznie, nie merytorycznie – powiedział w TVN24 Krzysztof Janik, który był szefem MSWiA, kiedy doszło do porwania syna biznesmena spod Płocka.
Polityk SLD przekonywał, że nie trzeba mieszać do tej sprawy polityki, bo to jej tylko dobrze zrobi. – Będzie mniej nacisków i szczurów puszczanych przez polityków i dziennikarzy – stwierdził.
Pytany o odpowiedzialność Ryszarda Kalisza, odpowiedział: - Nie chcę nikogo oceniać. Ale niewątpliwie jest on celem ataków politycznych, jako szef komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy.
Zdaniem Janika, sprawę Olewnika należy zbadać i wyciągnąć odpowiednie wnioski, gdyż niewątpliwie błędy, które wystąpiły, kwalifikują się jako przestępstwo. - Trzeba się dowiedzieć, czy były one świadome, czy nie – dodał.
Obecny szef MSWiA Grzegorz Schetyna również nie chce wskazywać winnych wśród polityków. - Nie chcę ferować wyroków czy rzucać oskarżeń, bo sprawa dotyczy wydarzeń z kilku lat. I to nie jest tak, że jeden minister spraw wewnętrznych, czy jeden prokurator zaniechał sprawę, czy ją zaniedbał. Przypomnę, że w ciągu ostatnich dwóch także się nic zdarzyło (za rządów PiS - red.) - powiedział Schetyna w radiu ZET. - Na razie chciałbym uspokoić sytuację. Nie upolityczniać sprawy, tylko ją rzetelnie sprawdzić - dodał.
Pytany o "kreta" ws. Olewnika, odpowiedział: - Ta sprawa jest zbyt bulwersująca, żeby jej nie wyjaśnić.
Dodał, że jeszcze w czwartek będzie miał spotkanie na ten temat i dopiero wtedy będzie mógł powiedzieć więcej. - Trzech śledczych, którzy utrudniali i mataczyli w tej sprawie, już nie pracuje w policji - przypomniał Schetyna.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony w październiku 2001 roku i przez dwa lata był przetrzymywany przez porywaczy w piwnicy, przykuty łańcuchem do ściany. Został zabity wkrótce po przekazaniu przez jego rodzinę okupu. Zwłoki zamordowanego odnaleziono dopiero w 2006 roku.
W procesie, który toczył się od listopada ubiegłego roku, na ławie oskarżonych zasiadało 11 osób. Dwie osoby zostały skazane na dożywocie.
Źródło: TVN24, IAR, Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24