W Polsce mamy do czynienia z epidemią próchnicy u dzieci - zepsute zęby ma ponad 85 proc. 6-latków i 95 proc. 18-latków - alarmuje rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Jego zdaniem tematem tym należy zainteresować premier Ewę Kopacz, dlatego wystosował do niej list w tej sprawie.
- Temat stomatologii podejmuję systematycznie od 2008 r. Wielokrotnie pisałem w związku z tym do ministra zdrowia i prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, wielokrotnie spotykałem się i z ministrem, i z prezesem, ale muszę powiedzieć, że powodów do wielkiego optymizmu nie mam - powiedział Michalak.
Dlatego, jak tłumaczył, uznał, że tym tematem należy zainteresować panią premier, "która sprawy dziecięce zna i rozumie". - Myślę, że przy swoich możliwościach i determinacji będzie w stanie podjąć działania, które może nie rozwiążą od razu problemu - bo to nie jest problem, który można łatwo rozwiązać - ale przynajmniej pozwolą zobaczyć światełko w tunelu - podkreślił rzecznik.Przyznał, że kilka pozytywnych rozwiązań udało się wprowadzić, np. stomatologia dziecięca została wpisana na listę specjalizacji priorytetowych, zdecydowano się na rozszerzenie lakowania pierwszych zębów trzonowych do ósmego roku życia. - Ale to jest trochę łatanie dziur, a my musimy podjąć temat kompleksowo, w taki sposób, by rozwiązać problem skutecznie - zaznaczył Michalak.
"Epidemia próchnicy"
Przypomniał, że 95 proc. 18-latków ma próchnicę; wyniki Ogólnopolskiego Monitoringu Zdrowia Jamy Ustnej (lata 2008—2012) wskazują, że u 85,6 proc. dzieci 6-letnich stwierdzono próchnicę i wskaźnik ten nie zmienił się na przestrzeni czterech lat. W opinii RPD zasadne jest zatem używanie terminu "epidemia próchnicy u dzieci".Zdaniem rzecznika niepokojąca jest informacja, że 51 na 314 powiatów (dane na kwiecień br., przedstawione przez Naczelną Radę Lekarską) nie ma podpisanej umowy z NFZ na realizację świadczeń ogólnostomatologicznych dla dzieci i młodzieży.Oznacza to, jak podkreślił rzecznik w piśmie do Kopacz, że na terenie tych powiatów nie ma placówek, które z założenia chcą realizować świadczenia stomatologiczne u dzieci. Choć każdy gabinet stomatologiczny, który ma podpisaną z NFZ umowę na wykonywanie świadczeń ogólnostomatologicznych, może przyjmować dzieci i młodzież, jednak nie rozwiązuje to problemu, ponieważ - zdaniem RPD - doraźna wizyta u dentysty nie może być traktowana jako realizacja leczenia stomatologicznego dziecka.Jednocześnie, według danych NFZ, które przytacza Michalak, w Polsce funkcjonują 664 gabinety stomatologiczne w szkołach. Jego zdaniem zasadne byłoby zbadanie skuteczności ich działania i określenie stopnia satysfakcji dzieci i ich opiekunów z uzyskanych w nich usług medycznych."Najistotniejsze jest jednak, by dzieci uczęszczające do danej szkoły oraz ich rodzice wiedzieli, gdzie (możliwie najbliżej) znajduje się gabinet stomatologiczny, w którym zawsze otrzymają bezpłatne świadczenie zdrowotne. Obecna komercjalizacja usług stomatologicznych przyczyniła się do praktyki, w której wielu rodziców, z różnych powodów, wybiera prywatny gabinet stomatologiczny, w których usługi są odpłatne. W efekcie część dzieci nie ma prowadzonego leczenia swoich zębów w ogóle. Ten stan, w moim przekonaniu, powinien ulec zmianie" - napisał RPD.
"Trudni pacjenci"
W ostatnich wystąpieniach do MZ i NFZ rzecznik apelował m.in. o uzupełnienie koszyka gwarantowanych świadczeń stomatologicznych dla najmłodszych oraz wydzielenie puli środków finansowych na leczenie dzieci i młodzieży, bez możliwości przenoszenia ich na leczenie dorosłych.W opinii RPD kluczowe wydaje się również wypracowanie metod motywujących stomatologów do podejmowania pracy z dziećmi oraz wpisania określonych świadczeń stomatologicznych dla dzieci i młodzieży do koszyka świadczeń zdrowotnych, w tym ich realna wycena."Przemiany w ochronie zdrowia, w tym komercjalizacja usług stomatologicznych, sprzyjały upowszechnianiu poglądu, że za stan zdrowia dziecka, w tym stan jego uzębienia, odpowiadają jego opiekunowie. (...) Niechęć stomatologów do przyjmowania dzieci, postrzeganie ich jako 'trudnych pacjentów', ograniczenie profilaktyki stomatologicznej w szkołach - to tylko niektóre powody złego stanu zdrowia jamy ustnej dzieci i młodzieży. W konsekwencji nadal znaczna część dzieci trafia do stomatologa dopiero wówczas, gdy dolegliwości wynikające ze złego stanu uzębienia wymagają interwencji medycznej" - podkreślił RPD.Michalak zwrócił się do Kopacz z prośbą o analizę tego problemu i rozważenie zasadności podjęcia doraźnych i długofalowych działań.Kancelaria premiera ma 30 dni, by odpowiedzieć na pismo rzecznika.
Autor: db/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24