Odprawia msze, głosi kazania, a wszystko prezentuje w internecie. Ks. Piotr Natanek, mimo upomnień krakowskiej kurii nadal twierdzi, że zmarły arcybiskup Życiński wyje w piekle, a kardynał Dziwisz jest masonem. Nie pomogła nawet wystosowana wobec duchownego suspensa, bo co może zrobić wrażenie na księdzu, który mówi, że rozmawiał z Bogiem przez telefon?
Suspensa to po prostu zawieszenie. Kara polega na zakazie lub ograniczeniu możliwości pełnienia czynności przynależnych z racji stanu i funkcji.
- Powinien (ks. Natanek – red.) zamilknąć, zniknąć, odbyć pokutę. Wydaje mi się jednak, że to w jego przypadku niemożliwe, bo to, co robi, graniczy z chorobą psychiczną – mówi o. Józef Puciłowski.
"Otwarta linia" z Bogiem
I faktycznie ks. Natanek z zawieszenia nic sobie nie robi, a na jego msze do ośrodka pod Makowem Podhalańskim wciąż przybywają pielgrzymi. - Otrzymałem od Jezusa możliwość telefonu do nieba i kiedy nie nabrykam z Panem Bogiem, mam taki światłowód, że ta linia jest otwarta – mówi swoim słuchaczom duchowny.
Co w takiej sytuacji może zrobić Kościół? Jeśli suspensa ostatecznie nie pohamuje księdza, przełożony może go ekskomunikować, a w skrajnym przypadku Watykan może przenieść duchownego do stanu świeckiego.
Będzie rozłam?
Ks. Piotr Natanek prawa kościelnego jednak nie słucha, a świeckie jest bezsilne, dopóki ktoś się nie poskarży. - To musi być konkretna osoba fizyczna, która czuje się dotknięta tymi wypowiedziami – tłumaczy adwokat Monika Zbrojewska.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa natomiast, że kuria reaguje za ostro, a cała sprawa może doprowadzić do rozłamu w Kościele. - To będzie powtórka sprzed stu lat. Pojawienie się nowej grupy rozłamowej. Stworzy się kościół w kościele – mówi.
Źródło: Fakty TVN