- To, że nikt nie pofatygował się, żeby przerwać to straszliwe widowisko, jest dla mnie czymś kompletnie niezrozumiałym - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Adrian Zandberg z Partii Razem, komentując manifestację, jaka odbyła się w niedzielę w Oświęcimiu przed oficjalną częścią obchodów 74. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz. Europosłanka PO Róża Thun oceniła, że takie zachowania, jak te inicjatora marszu Piotra Rybaka, biorą się z poczucia "totalnej bezkarności".
W niedzielę w Oświęcimiu miały miejsce uroczyści w 74. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz. Przed oficjalną ceremonią odbyła się manifestacja narodowców. Przemaszerowała od oświęcimskiego dworca kolejowego do byłego obozu Auschwitz I. Jak podaje policja, nacjonalistów było około 70-100.
Przeciwko nim protestowało kilka osób z transparentem z hasłem "Faszyzm stop!" i flagą Izraela. Przedstawiciel jednego ze środowisk narodowych, Piotr Rybak, będący inicjatorem marszu, został prawomocnie skazany za spalenie w 2015 roku na wrocławskim rynku kukły symbolizującej Żyda.
"Niezrozumiałe, dlaczego to spotkanie nie zostało przerwane i rozwiązane"
Manifestację narodowców komentowali w "Kropce nad i" w TVN24 europosłanka Róża Thun (PO) i Adrian Zandberg (Partia Razem).
- Dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego to zgromadzenie nie zostało przerwane i rozwiązane - mówił Zandberg. Dodał, że władze lokalne i instytucje wojewódzkie "miały pełną moc, aby to zrobić, bo jest specjalna ustawa, która mówi o miejscach takich jak obóz Auschwitz-Birkenau".
- To, że nikt nie pofatygował się, żeby przerwać to straszliwe widowisko, jest dla mnie czymś kompletnie niezrozumiałym - stwierdził przedstawiciel Partii Razem.
- Mnie nie przekonują zupełnie tłumaczenia lokalnych władz, które mówią, że nie miały do tego narzędzi. Jeżeli władze Oświęcimia uważają, że nie mają takich narzędzi, to informuję, że je mają i być może obawiały się ich użyć, ale w takiej sytuacji po prostu należy ich użyć - ocenił.
Róża Thun z PO mówiła z kolei, że gdyby miała moc decyzyjną w sprawie marszu, to by do niego nie dopuściła. - Nie dość, że bym zakazała tego marszu ze wszystkich powodów, które się cisną na język, to chyba po drugie bym stanęła obok pani Lazarek [Gabriela Lazarek, jedna z protestujących przeciwko marszowi - red.] i trzymała ten transparent z napisem "Faszyzm stop" - stwierdziła europosłanka.
"Ja bym chciał, żebyśmy te granice, w takiej sprawie, stawiali bardzo jasno"
Goście "Kropki nad i" dyskutowali także o tym, czy w Polsce istnieje obecnie przyzwolenie na tego typu manifestacje. - Niestety jest tak, że często pojawia się takie przyzwolenie i to z zaskakujących środowisk politycznych - ocenił Zandberg.
- Ja bym chciał, żebyśmy te granice, w takiej sprawie, stawiali bardzo jasno. Tak samo powinniśmy w bardzo jasny sposób postawić granicę i powiedzieć, że z ludźmi, którzy wzywają do mordowania, którzy wzywają, żeby unicestwić przeciwników politycznych, po prostu się nie siada w studio - dodał.
Róża Thun dodała, że zachowanie takie jak Piotra Rybaka "bierze się z poczucia totalnej bezkarności".
Adrian Zandberg zwracał uwagę na szerzącą się w Polsce mowę nienawiści. - Ten kocioł nienawiści, który jest tak przerażający w swojej skali, jest tak spory, że gdybyśmy wszystkich prokuratorów w Polsce wysłali, to nie wystarczy (do zwalczania mowy nienawiści - red.) - ocenił.
Autor: mjz / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24