To pierwszy przypadek, kiedy wprost informujemy o tym, że działania sabotażowe na terenie Polski były zlecone przez wywiad rosyjski - powiedział rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak o sprawie Stepana K. Białorusin usłyszał zarzut podpalenia jednego z wielkopowierzchniowych marketów budowlanych w Warszawie. Jak podkreśla Nowak, Stepan K. działał na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej.
W środę odbyła się konferencja prasowa poświęcona sprawie Białorusina Stepana K., który usłyszał zarzut podpalenia wielkopowierzchniowego marketu budowlanego w Warszawie w kwietniu 2024 roku. Zabrał na niej głos rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
- Z wprowadzonych w Polsce postępowań karnych wynika, iż na terenie naszego kraju, co najmniej od kilkunastu miesięcy, funkcjonują zorganizowane grupy przestępcze, które mają na celu dokonywanie aktów sabotażu na rzecz obcego wywiadu - poinformował. Zaznaczył, że prokuratura "informuje na tyle, na ile pozwala na to materiał dowodowy, oczywiście mając na uwadze również bezpieczeństwo państwa".
Jak wyjaśnił Nowak, jedno z postępowań dotyczyło wysyłanych drogą kurierską paczek, które były nadawane z Litwy do krajów Europy Zachodniej oraz do Wielkiej Brytanii.
- Jedna z tych przesyłek w lipcu zeszłego roku wybuchła na terenie sortowni pod Warszawą. Ustaliliśmy, iż to również były działania na zlecenie obcego wywiadu. Informowaliśmy także o postępowaniu prowadzonym w dolnośląskich PZ-ach (Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej - red.), gdzie również ustaliliśmy, że funkcjonuje zorganizowana grupa przestępcza organizująca akty sabotażu na rzecz obcego wywiadu - mówił.
Następnie rzecznik PK wskazał, że trzy tego rodzaju postępowania prowadzone są także w mazowieckich wydziałach.
- W jednym z tych postępowań udało nam się uzyskać materiał dowodowy, który pozwolił na postawienie zarzutu konkretnej osobie. Jeżeli chodzi o zdarzenie, to zdarzenie polegało na podpaleniu w połowie kwietnia zeszłego roku wielkopowierzchniowego marketu budowlanego na terenie Warszawy. Pożar był dość znaczny, natomiast część budynku spłonęła. Straty wyniosły 3,5 miliona złotych - powiedział o sprawie Białorusina Stepana K.
- Ustaliliśmy, że Stepan K. działał na rzecz obcego wywiadu, a konkretnie na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej. Jest to pierwszy przypadek, kiedy wprost informujemy o tym, że działania sabotażowe na terenie Polski były zlecone przez wywiad rosyjski. Do tej pory mówiliśmy o wywiadzie obcym, albo o działaniach, które nie miały miejsca na terenie Polski - oświadczył.
Nowak: pracujemy nad innymi członkami tej zorganizowanej grupy
Rzecznik PK przekazał, że 10 marca prokurator przedstawił Stepanowi K. zarzut "dokonania aktu sabotażu i przestępstwa o charakterze terrorystycznym, polegającym na dokonaniu tego pożaru, działając na rzecz wywiadu rosyjskiego". Nowak podkreślił również, że za tego rodzaju czynności grozi kara od 10 lat do dożywotniego pozbawienia wolności.
- Stepan K. nagrywał to zdarzenie, próbując udokumentować swoje dzieło telefonem komórkowym, wysyłał to między innymi swoim zleceniodawcom. I już ileś miesięcy temu te nagrania pojawiały się w rosyjskim internecie. W Polsce nie zostało to wychwycone. My wychwyciliśmy - wyjaśnił.
Jak dodał, zatrzymanie Stepana K. nie było konieczne, ponieważ był on aresztowany tymczasowo w związku z inną sprawą - w śledztwie dotyczącym działania w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się werbunkiem i organizacją działań dywersyjnych na rzecz obcego wywiadu prowadzonym przez dolnośląski oddział PZ Prokuratury Krajowej. - W tamtym postępowaniu Stefan K. ma sześć zarzutów - przekazał rzecznik PK.
Zapytany, czy będą kolejne zatrzymania w sprawie podpalenia wielkopowierzchniowego marketu budowlanego w Warszawie, odpowiedział: - Pracujemy nad innymi członkami tej zorganizowanej grupy, bo nie ulega wątpliwości, że to było wykonywane w ramach zorganizowanej grupy. Byli to zleceniodawcy. Tymi zleceniodawcami według naszych ustaleń są bliżej nieustaleni funkcjonariusze rosyjskiego wywiadu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24