Podczas przeprowadzenia od razu po katastrofie ekspertyzy balistycznej i dotyczącej materiałów wybuchowych nie wykryto żadnych oznak wpływu materiałów wybuchowych na samolot - powiedziała w czwartek rzeczniczka rosyjskiego Komitetu Śledczego Swietłana Pietrenko. Odniosła się w ten sposób do nowych wniosków członków polskiej podkomisji do sprawy ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.
- Jest absolutnie niezrozumiałe, na czym opierają się te kolejne wnioski polskich ekspertów. Podczas przeprowadzenia od razu po katastrofie ekspertyzy balistycznej i dotyczącej materiałów wybuchowych nie wykryto żadnych oznak wpływu materiałów wybuchowych na samolot - powiedziała rzeczniczka KŚ Swietłana Pietrenko.
- Od 2014 roku nie były przeprowadzane żadne dodatkowe oględziny wraku samolotu przez stronę polską, w tym przez członków nowej polskiej komisji - dodała. Pietrenko oświadczyła, że "zarówno eksperci rosyjscy, jak i polscy, jeszcze w 2011 roku doszli do jednoznacznego wniosku, że właśnie zderzenie z brzozą doprowadziło do tego, że samolot zaczął się rozpadać, przed zderzeniem z brzozą żadnego rozpadu samolotu nie było". Rzeczniczka KŚ powiedziała również, że wrak Tu-154M znajduje się na terenie Rosji jako dowód rzeczowy w śledztwie prowadzonym przez jej instytucję.
"Zniszczenia lewego skrzydła noszą ślady wybuchu"
W środę rzeczniczka polskiej podkomisji Marta Palonek poinformowała, że podczas ostatniego posiedzenia podkomisji do sprawy ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej 25 lipca "uzgodniono stanowisko w kwestii czasu i pierwotnych przyczyn destrukcji lewego skrzydła Tu-154M".
Według komunikatu podkomisja oceniła, że "zniszczenie lewego skrzydła Tu-154M nie zostało zainicjowane zderzeniem z brzozą na działce Bodina". "Destrukcja skrzydła rozpoczęła się przed brzozą. Liczne zniszczenia lewego skrzydła samolotu Tu-154M noszą ślady wybuchu" – napisano w komunikacie.
Wnioski podkomisji smoleńskiej
Wcześniej podkomisja smoleńska zaprezentowała swoje wnioski w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej, 10 kwietnia 2017 roku. Wówczas oświadczyła, że "bardzo wiele wydarzeń wskazuje na to, iż 10 kwietnia 2010 r. doszło do wybuchu na pokładzie rządowego tupolewa". Najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był - jak oceniono - ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową.
Ustalenia raportu komisji Millera
Wnioski podkomisji wyraźnie różnią się od ustaleń komisji ministra Jerzego Millera i prokuratury z okresu, gdy prokuratorem generalnym był Andrzej Seremet. Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller swój raport opublikowała w lipcu 2011 roku.
Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
We wnioskach końcowych raportu komisji Millera eksperci wskazali, że przyczyną wypadku było:
- zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania,
- przy nadmiernej prędkości opadania,
- w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią
- i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg.
"Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią" - napisano w raporcie.
W 2016 roku reporter "Czarno na białym" Piotr Świerczek dotarł do niepublikowanej dotąd wersji nagrania z kokpitu tupolewa, z dźwiękiem zgranym z czarnych skrzynek tupolewa:
Autor: js/ja / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KBWLLP