Prawie 300 milionów złotych - tyle wynosi dług niepłacących za mieszkania. Jak podaje Krajowy Rejestr Długów, najwięcej zarejestrowanych dłużników mieszkaniowych jest w województwie śląskim. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Drogo na zakupach, rachunki rosną i często brakuje na czynsz. Z niepłacącymi lokatorami borykają się zarządcy bloków komunalnych, ale i spółdzielnie czy wspólnoty mieszkaniowe.
- Przybyło nam dużo dłużników, którzy zalegają krótkoterminowo do czterech miesięcy i też jest sporo osób, które nie wpłacają pełnej wysokości miesięcznych opłat eksploatacyjnych – mówi kierownik działu prawnego Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej mec. Michał Gołąb.
Według danych Krajowego Rejestru Długów takie zaległości wynoszą prawie 300 milionów złotych. Średnie zadłużenie wynosi ponad 15 tysięcy złotych. Nie wszystkie trafiają jednak do tego rejestru.
- Poza ostrzeżeniami, poza groźbami – nie ma konsekwencji. Jeżeli ktoś nie zapłacił i się go nie wpisuje, to on dochodzi do wniosku, że są to straty na lachy i nie ma się czym przejmować – stwierdza Andrzej Kulik z Krajowego Rejestru Długów. - Wiemy, że to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Te długi są wielokrotnie wyższe – dodaje.
Jak podaje KRD, najwięcej zarejestrowanych dłużników mieszkaniowych jest w województwie śląskim. Ich łączne zadłużenie jest największe, ponad 133 miliony złotych. Za nim – opolskie i łódzkie.
- GUS podsumował zaległości czynszowe na ponad 6 miliardów złotych, a te setki milionów, które mamy w bazach, to jest niewiele tak naprawdę – uważa Łukasz Rączkowski z BIG InfoMonitora.
Rosną długi mieszkaniowe Polaków
Ale GUS podsumował takie zaległości jeszcze w latach 2016-2020. - Jeść musimy, spłacać kredyt musimy, dla wielu naturalnym sposobem szukania możliwości przetrwania są opóźnienia w płatności związanych z czynszem – wskazuje ekonomista Marek Zuber. - Kredyt hipoteczny trzeba zapłacić w pierwszej kolejności, bo bank może wkroczyć bardzo gwałtowanie – ostrzega.
Zapłatę czynszu często odkładamy. Windykatorka z Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Monika Wellman przyznaje, że jeśli dłużnik mówi, że chce spłacić, ale na razie nie ma jak, WSM wychodzi z propozycją ugodową – odroczeniem płatności czy podziałem opłat na raty.
- Coraz więcej osób występuje do nas z prośbą o rozłożenie na raty nie tylko zadłużenia, ale i dopłat z centralnego czy z wody, a to często tysiąc złotych na dwie trzy raty – zwraca uwagę.
Tych pieniędzy może zacząć brakować na utrzymanie czystości czy remonty. - Potrzeby remontowe trzeba ograniczyć do najpotrzebniejszych, a pewne działania przesunąć na lata następne – wskazuje mec. Michał Gołąb.
Ci, którzy nie płacą, mają się czego obawiać
Spółdzielnie i wspólnoty, które dopisują dłużników do KRD, odnotowały spadek zadłużenia o 40 procent. - Mieszkańcom, którzy terminowo regulują zobowiązania, zależy, aby wspólnota czy spółdzielnia ściągała skutecznie należności – mówi Łukasz Rączkowski.
Ci, którzy nie płacą, po wpisaniu do rejestru, mają się czego obawiać. - Stają się klientem podwyższonego ryzyka, czyli kimś, z kim można nie zawrzeć umowy – ostrzega Andrzej Kulik.
- Jeśli już zawieramy umowy, to na dużo gorszych warunkach, a jeśli to jest bank, to może żądać żyranta albo wkładu, blokady na lokacie, żeby mieć zabezpieczenie przed taką osobą, która nie spłaca – wyjaśnia.
To z kolei może oznaczać kłopoty również przy zakupie kablówki, internetu czy przy braniu pożyczki.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Konektus Photo/Shutterstock