Gang polskich Romów masowo werbuje Polaków do pracy w Szwecji. Obiecują pracę na budowie, albo przy dzieciach. Na miejscu okazuje się, że każą kraść, a niepokornych torturują. O sprawie dziś w programie TVN Uwaga i w "Gazecie Wyborczej".
Oferty pracy gangsterzy umieszczają w internecie i polskich gazetach. Ale pracowników szukają też przez swoich naganiaczy, którzy penetrują bary i wiejskie dyskoteki, głównie w zachodniej Polsce. Oferta może kusić, bo niepotrzebna jest znajomość języka, a transport, wyżywienie i mieszkanie jest gratis.
- Z początku wszystko fajnie - opowiada Jacek, Polak ze Sztokholmu. - Tydzień - dwa taka osoba sprząta Romom domy, albo buduje któremuś willę. Szybko jednak sytuacja robi się podejrzana. Tłumacząc się formalnościami związanymi z wynajęciem mieszkania, gangsterzy zabierają paszporty. Naprawdę Polacy lokowani są "na dziko", w lokalach socjalnych, które Romowie dostają od państwa. - I parę złotych takiej osobie jeszcze podrzucają: masz zaliczkę, wyślij rodzinie do Polski - wspomina Jacek. - Z chwilą pożyczki zaczyna się problem: odsetki rosną, ale oddasz szybciej, jeśli pojedziesz z nami dziś do sklepu. Robią zakupy, a przy okazji: weź to, schowaj do kieszeni. Potem jest tak: fajnie wziąłeś, ale źle to zrobiłeś. I zaczyna się szkolenie: jak odpinać alarmy, jak obserwować innych klientów, żeby nie zauważyli. Człowiek idzie już na maksa kraść, bo jest winien pieniądze. A nie odpracuje nigdy, bo dług rośnie". Ponad 90 proc. łupu zgarniają romscy gangsterzy. Bezlistośni są dla tych, którzy nie chcą "jumać" - biją, przypalają papierosami, łamią mu palce. Pod kontrolą są też posłuszni "pracownicy" - są pilnowani i śledzeni w czasie kradzieży. Gangsterzy nie spuszczają z oka nawet tych, którzy "wpadli". Żeby mieć pewność, że któraś z ofiar nie "sypie" przychodzą na proces. Kto odważy się obciążyć gang, po wyjściu zza krat wywożony jest w nieznane. Jacek przyznaje, że słyszał nawet o zabójstwach. 34-letni Paweł F. z Rawicza miał dość "jumania". Zawieziony przez gangsterów pod supermarket w Malmö, zamiast ukraść, oddał się w ręce ochrony i policji. Bezpieczny był jednak tylko na posterunku. Gdy dotarło do niego, że wkrótce wyjdzie na wolność, a tam już będą czekali gangsterzy - powiesił się. Śmierć w areszcie ogłoszona na policyjnej konferencji prasowej zainteresowała miejscowych dziennikarzy. - Odkryliśmy handel polskimi złodziejami na dużą skalę - mówi gazecie Joakim Palmkvist z gazety "Sydsvenskan". - W mieście działają grupy, które wykorzystują setki ludzi jako niewolników do przestępstw - przyznaje Henrik Malmkvist, szef wydziału kryminalnego policji z Malmö. - Wiemy o podobnych gangach w Sztokholmie i Göteborgu. Wykorzystują biednych, niewykształconych ludzi z Polski, którzy nie byli za granicą. Ze strachu robią, co im się każe. To rozbudowana sieć, trudna do rozpracowania. Na szczycie stoją potężni gangsterzy, mieszkańcy Szwecji pochodzenia polskiego. Według Malmkvista, w Malmö jest pięć takich "rodzin" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Śledztwo w sprawie działań zorganizowanej grupy mieszkańców woj. zachodniopomorskiego i Szwecji już od grudnia prowadzi szczecińska prokuratura. Do aresztu trafiły już trzy osoby z Polski, w tym dwie narodowości romskiej. Usłyszeli zarzuty m.in. handlu ludźmi oraz zmuszania do określonych zachowań. Dotąd w śledztwie ustalono już 15 pokrzywdzonych, a wytypowano około 200 potencjalnych wykorzystanych.
O sprawie będzie mowa dziś w programie TVN Uwaga, a polscy Romowie jeszcze przed emisją protestują przeciwko reportażowi TVN. W specjalnym oświadczeniu Stowarzyszenie Romów w Polsce uznało, że program "w rażący sposób godzi w bezpieczeństwo i dobre imię zamieszkującej w Polsce mniejszości romskiej". Reportaż nazwało też "klarownym przykładem dyskryminacji i łamania praw człowieka". Romowie zapowiadają, że jeśli dojdzie do emisji programu, złożą zawiadomienie o przestępstwie. Ich zdaniem reportaż naruszy zapis ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym. Zgodnie z prawem "nikt nie może być obowiązany, inaczej niż na podstawie ustawy, do ujawnienia informacji między innymi o własnej przynależności do mniejszości narodowej". "Insynuację tego typu i przyporządkowanie przestępczej działalności w tym przypadku mniejszości romskiej, przyczynia się do jej stygmatyzacji i skazywania na szykany ze strony społeczności większościowej. Dawanie znaku równości między czynami popełnionymi przez grupę przestępcza, a zupełnie niezwiązaną z tymi działaniami niewinną społecznością romską zamieszkałą w Polsce grozi rozpętaniem poważnych reperkusji społecznych" – napisali Romowie w oświadczeniu. Stowarzyszenie podkreśla, że członkowie domniemanego gangu nie zostali skazani prawomocnym wyrokiem za czyny, których jakoby dopuścili się na imigrantach pochodzenia polskiego. "Dziennikarze programu "Uwaga" wydali już jednak wyrok wbrew obowiązującej w prawodawstwie polskim zasadzie domniemanej niewinności oskarżonych. Oskarżenie członków mniejszości romskiej o przyczynienie się do śmierci młodego Polaka naznacza wszystkich Romów jako przestępców, złodziei i morderców. (…) Wyemitowanie programu stwarza realne zagrożenie dla członków społeczności romskiej" – piszą dalej. "Media winny stać na straży ochrony praw człowieka oraz przyczyniać się do budowy społeczeństwa opartego na dialogu i tolerancji. Działania dziennikarzy i reporterów programu "Uwaga" są przeciwieństwem tej idei" – konkluduje SRwP.
Źródło: TVN, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN