W związku z napływem ukraińskiego zboża rząd złoży na forum Unii Europejskiej wniosek o zastosowanie klauzuli ochronnej dotyczącej granicy polsko-ukraińskiej - poinformował szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk po środowych rozmowach z rolnikami. Zapewniał, że "w zasadzie wszystko sobie wyjaśnili". Zostawił dokument z propozycjami i opuścił resort. Szef AgroUnii Michał Kołodziejczak stwierdził, że nie jest zadowolony z wyników rozmów i zapowiedział: - Rozpoczynamy tutaj strajk okupacyjny w ministerstwie. Po godzinie 20 wicepremier ponownie zasiadł do stołu z rolnikami, a po ponad dwóch godzinach Kołodziejczak oświadczył, że udało się osiągnąć względny kompromis, choć szczegóły porozumienia będą dopiero dopracowywane.
W środę w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozpoczęły się obrady okrągłego stołu rolniczego z udziałem wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka.
Po godzinie 19 reporter TVN24 Bartłomiej Ślak relacjonował, że szef resortu rolnictwa zostawił rolnikom dokument z propozycjami i wyszedł z budynku. W miejscu obrad zostali rolnicy. - To jest obraźliwe, kiedy dostajemy taki świstek, który miał być nazwany porozumieniem - powiedział prezes AgroUnii Michał Kołodziejczak. Dodał, że dokument podpisany przez Kowalczyka został zatytułowany "podsumowanie okrągłego stołu rolniczego". - Tu nie ma żadnych porozumień, nie ma żadnych dat - mówił.
- Mamy punkt: wzmocnienie kontroli na granicy. Czyli do tej pory tych kontroli na granicy nie było? Do tej pory zboże czy inne produkty nie były kontrolowane? - powiedział.
- My tutaj zostajemy, bo chcemy podpisać z rządem porozumienie (…) My chcemy zrobić to w imię dobra, naprawienia całej sytuacji. Ja się stąd nie wybieram. Nasi działacze jadą, są pierwsi już pod ministerstwem, rozpoczynamy tutaj strajk okupacyjny w ministerstwie - oświadczył Kołodziejczak w rozmowie z dziennikarzami.
- Dziś każdy rolnik siedzi jak na bombie, bo nie wie, czy to, co produkuje przyjedzie połowę tańsze z zagranicy, z Ukrainy i czy my tutaj u nas sprzedamy swoje czy pośrednicy kupią tamto - mówił.
Minister Kowalczyk wrócił do rozmów
Po godzinie 20 - przekazał reporter TVN24 - Kowalczyk wrócił do resortu i ponownie zasiadł do stołu z rolnikami.
- Trwa spokojna rozmowa. Minister przyznał, że miliard sto dwadzieścia milionów (dopłat dla rolników ze względu na obniżoną cenę zboża-red.) to faktycznie jest bardzo mało. Wcześniej mówił, że to jest tyle, ile musi być, ile musi starczyć - powiedział Kołodziejczak.
- Chodzi też o te przekłamania. Wyszedł, powiedział, że się dogadał, porozumiał z nami, a jednak było inaczej i dla mnie to jest dzisiaj największą bolączką, właśnie jak my wszyscy jesteśmy okłamywani - dodał.
- Żądamy, żeby zwiększyć limity pomocowe dla gospodarstw powyżej 50 hektarów. Ja czekam na jasną deklarację premiera - mówił.
Prezes AgroUnii przekazał, że ponownie omawiane są punkty zawarte w dokumencie, który Kowalczyk zostawił rolnikom.
Pytany, co się musi stać, żeby rolnicy wyszli dzisiaj z resortu, odparł: - Musimy usłyszeć jasne deklaracje i podpisać dokument, że to, co ustalimy, będzie rozwiązane w konkretnym czasie.
Po godzinie 23 Kołodziejczak powiedział dziennikarzom, że udało się osiągnąć względny kompromis. Szczegóły mają zostać dopracowane.
Gryn: nie zostajemy na noc w ministerstwie
Wiesław Gryn ze stowarzyszenia "Oszukana wieś", który około godziny 19.30 był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24 powiedział, że minister Kowalczyk "rozczarował" rolników, bo na początku "rozmowy były bardzo konkretne, ale później, jeśli doszło do konkretów, to konkretów jeszcze nie mamy". - Myślimy, że w podgrupie je wypracujemy - dodał.
Pytany, co rolnicy zamierzają, powiedział, że "jeśli w dniu jutrzejszym te rozmowy - bo chyba przeciągną się na dzień jutrzejszy - nas nie usatysfakcjonują, będziemy musieli protestować dalej". - Mamy nadzieję, że podczas tych rozmów dojdziemy do jakiegoś konsensusu - dodał.
- W ministerstwie nie zostaniemy na noc. W tle jest intensywna rozmowa, bo chcemy doprecyzować postulaty, które jutro będą panu ministrowi przekazane - przekazał.
Jak mówił Gryn, "minister przyszedł tylko częściowo z konkretami". Ocenił, że są "potrzebne działania strukturalne a nie tylko gaszenie pożarów". - Na dzisiaj dostaniemy dopłaty, a góra zboża dalej będzie zalegać i ten problem nam się odbuduje w żniwa - powiedział.
Kowalczyk: w zasadzie wszystko wyjaśniliśmy
Największe nieporozumienia na linii rolnicy-minister zaczęły się około godziny 18, kiedy Kowalczyk spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej. Ogłosił wtedy, że "to już jest przerwa końcowa na zredagowanie ustaleń, które żeśmy poczynili w czasie spotkania". - W zasadzie wszystko sobie wyjaśniliśmy - zapewnił.
- Po pierwsze, będzie wniosek rządu polskiego o zastosowanie klauzuli ochronnej dotyczącej granicy polsko-ukraińskiej, bo rozporządzenie, które znosi wszystkie ograniczenia importowe przewiduje taką klauzulę, że można to wprowadzić w sytuacji, kiedy są zakłócenia na rynku - przekazał.
- Uznajemy, że takie zakłócenia na rynku są - dodał.
- Do tego będziemy również zachęcać pozostałe kraje europejskie, które są krajami granicznymi z Ukrainą, czyli Słowację, Rumunię, Węgry, bo tam również tego typu problemy występują - powiedział Kowalczyk.
Wicepremier zapowiedział też, że zostaną wprowadzone mocniejsze kontrole żywności sprowadzanej z Ukrainy a towary będą wpuszczane do Polski dopiero po sprawdzeniu, czy nie ma żadnego niebezpieczeństwa, jeśli chodzi o żywność.
Kowalczyk zapowiedział też, że aby przyspieszyć wywóz zboża z Polski zostanie uruchomiona możliwość eksportu zboża w ramach pomocy humanitarnej. Do tego ma się włączyć Ministerstwo Spraw Zagranicznych w celu pozyskania nowych rynków zbytu. - Skup na ten cel mamy nadzieję rozpocząć najpóźniej tuż po świętach - powiedział i dodał, że celem rządu jest opróżnienie magazynów zbożowych przed żniwami.
Wicepremier zapowiedział też wdrożenie procedur ułatwiających transport zboża do portów morskich. Poinformował, że w czwartek spotka się z firmami zajmującymi się eksportem zboża.
Kowalczyk o programach pomocowych
Kowalczyk przypomniał, że został już zaakceptowany przez KE program pomocy na kwotę 600 milionów złotych, na dopłaty do sprzedanego zboża po niższych cenach. Wkrótce będą też kolejne pogramy pomocowe z unijnej rezerwy kryzysowej, które z krajową dopłatą wygenerują ponad 520 milionów złotych na wsparcie producentów zbóż. Razem na rekompensaty dla rolników będzie 1 miliard 120 milionów złotych - podkreślił Kowalczyk.
Kolejnym elementem mają być dopłaty do transportu zbóż do portów lub na eksport. - Przepisy już zostały przygotowane w tej sprawie. Ta pomoc wymaga tamże akceptacji przez Komisję Europejską - dodał wicepremier.
- Będzie też pomoc kredytowa dla firm, które skupiły zboża od rolników po wyższych cenach i teraz w związku ze spadkiem ceny ziarna mają straty. Przewiduje się także uruchomienie niskooprocentowanych kredytów (2 proc.) "płynnościowych" dla rolników na kwotę 10 miliardów złotych - wyliczał Kowalczyk.
Minister mówił także o uproszczeniach przepisów dotyczących budowy silosów i magazynów zbożowych. Na takie inwestycje do 300 metrów kwadratowych nie będzie potrzebne pozwolenie budowlane.
- To są najważniejsze ustalenia z tego spotkania, teraz przed nami czas realizacji; najistotniejsza część - to eksport zboża, gdyż zdajemy sobie sprawę z możliwości przepustowych i logistycznych i znalezienie nabywców - podsumował Kowalczyk.
Serafin: minister "nie ma prawa" ogłaszać porozumienia
Konferencję ministra przerwał przewodniczący związku Kółek Rolniczych Władysław Serafin, który stwierdził, że wicepremier "nie ma prawa" ogłaszać porozumienia, bo nie jest ono do końca uzgodnione.
Kowalczyk zapytany przez dziennikarzy o to, czy faktycznie jest porozumienie odpowiedział, że jest ono jest w tej chwili "faktycznie zapisywane". W ocenie ministra, na spotkaniu zapadły uzgodnienia w sprawie pomocy.
Prezes Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że jest zadowolony ze spotkania. Jak ocenił, zapadło wiele uzgodnień, które były postulowane przez rolników. - Jeżeli tę "górkę" zboża się zdejmie i rolnicy dostaną rekompensaty, to sytuacja się poprawi. Można też w większym stopniu wykorzystać zboże na cele nie konsumpcyjne, na przykład do przerobu na biopaliwa lub też jako wsad do produkcji materiałów budowlanych - dodał.
Kowalczyk: najważniejszym zadaniem jest udrożnienie eksportu
Na początku obrad minister Kowalczyk mówił, że "najważniejszym zadaniem w tym momencie jest udrożnienie eksportu, który z różnych powodów trochę spowolnił". - Głównym powodem na początku roku chyba było przede wszystkim to, że cena na rynkach światowych była znacznie niższa niż jeszcze kilka miesięcy temu i firmy, które miały zapas zbóż, niechętnie wyzbywały się tych zapasów, sprzedając poniżej kosztu zakupu. A taka jest niestety sytuacja. Stąd ta rezerwa, jeśli chodzi o eksport - mówił.
- W tym momencie zaproponujemy sposoby i chętnie posłuchamy (pomysłów - red.) na temat wsparcia eksportu. Bo żeby on był skuteczny, nie może się odbywać ze stratą dla firm, które mają te zapasy. Ważne, żeby ten eksport bardzo intensywnie przyspieszyć, bo najistotniejszym zadaniem jest to, aby na żniwa nie były zapełnione magazyny - podkreślił.
Jak stwierdził minister, "każdy z rolników zdaje sobie sprawę, że Polska nie jest w stanie dyktować cen na rynkach światowych". - Oczekiwanie, że je zmienimy, jest oczekiwaniem trochę płonnym. Natomiast ważne jest, żeby w Polsce ceny nie odbiegały zbytnio od cen światowych. Rząd chce w tym rolników wspierać. Stąd formy pomocy, o których zaraz będziemy mówili oraz udrażnianie eksportu - dodał.
Obrady bez obecności mediów
Po kilkunastominutowej przemowie Kowalczyk wyprosił dziennikarzy z sali.
- Będziemy mówili o różnych rzeczach technicznych, ale też takich, że nie chciałbym, żeby podsłuchiwał nas czy wywiad rosyjski, czy nawet Komisja Europejska, czy choćby nasza zaprzyjaźniona strona ukraińska, bo to będzie taka szczera dyskusja, która później budzi emocje. Na tym etapie podziękuję mediom, pozwólmy na szczerą rozmowę - argumentował.
Protest rolników
W ostatnim czasie na stronach Komisji Europejskiej opublikowano projekt rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, które zakłada zniesienie ceł na produkty rolne sprowadzane z Ukrainy na kolejny rok.
Polski samorząd rolniczy wyraził zdecydowany sprzeciw wobec takich planów, obawiając się jeszcze większego zalewu polskiego rynku przez zboże z Ukrainy. Rolnicy chcą uszczelnienia systemu, zagwarantowania zbytu i jednakowych przepisów dla rolników z Polski i Ukrainy. Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych zaapelował, by polski rząd "zajął zdecydowane stanowisko w obronie polskich rolników".
Źródło: tvn24.pl, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24