|

12 słów kluczy na 12 miesięcy. Podsumowujemy pierwszy rok rządu

Donald Tusk podczas posiedzenia rządu
Donald Tusk podczas posiedzenia rządu
Źródło: Marcin Obara / PAP
Co przez rok udało się temu rządowi, a co nie? Jakie są najbardziej odczuwalne zmiany, a jakie największe wyzwania? Gdzie popełniono błędy? Podsumowując tych 12 miesięcy, wybraliśmy 12 słów kluczy. I poprosiliśmy o ocenę ekspertów. Artykuł dostępny w subskrypcji

13 grudnia mija rok od przejęcia władzy przez rząd Donalda Tuska. Oto słowa klucze związane z jego działaniami. To lista skrócona, niepełna, ale hasłowo przywołująca najbardziej palące kwestie, które zdefiniowały politycznie mijający rok.

Tusk wybrany na premiera (materiał z 11 grudnia 2023 roku)
Źródło: TVN24

Zmiana

Czym charakteryzowała się zmiana, poza tym, że u sterów władzy zasiedli nowi ludzie?

- Myślę, że podstawowym sukcesem jest przywrócenie rządów koalicyjnych, powolnych w tym sensie tego słowa, że demokracja jest niedoskonała, powolna, czasami jest gadatliwa, ale właśnie dzięki temu, że ona taka jest, my obywatele jesteśmy bezpieczniejsi. Demokracja nie może być za silna - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl dr hab. Mikołaj Cześnik, politolog z Uniwersytetu SWPS, specjalizujący się w badaniach wyborczych i zachowaniach wyborczych. - Jest więcej parlamentaryzmu. Naturalne w demokracji spory znowu zyskały prawo istnienia, ale oczywiście z jakiegoś powodu tym akurat rządzący się nie chwalą. Powiedziałbym, że to jest powrót do polskiej normalności - dodaje.

Dr hab. Tomasz Słomka, politolog z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, wskazuje, iż istotą zmiany jest to, że "mamy powrót do sytuacji skomplikowanych, wielobarwnych, wieloprogramowych rządów".

- To nic nadzwyczajnego - dodaje. Bo tak, jego zdaniem, funkcjonują rządy w wielu innych demokratycznych państwach.

Koalicja

Złożona z Koalicji Obywatelskiej, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy, koalicja od samego początku, czyli od momentu negocjowania umowy koalicyjnej, musiała opierać się na sztuce kompromisu.

W sprawach programowych nieuwzględnionych w niniejszej umowie, strony Koalicji zgodnie postanawiają, że mając na względzie interes Polski, będą prowadzić przyjazny dialog, by wypracowywać wspólne stanowiska i projekty aktów prawnych. Dialog ten będzie prowadzony pomiędzy partiami tworzącymi Koalicję, ale też z szerokim uwzględnieniem głosu społecznego.
fragment umowy koalicyjnej

W ciągu roku uwidoczniły się liczne spory co do konkretnych projektów ustaw. Jednym z nich był ten dotyczący związków partnerskich. Do przyjęcia ustawy najsilniej parła Lewica i reprezentująca ją w rządzie ministra do spraw równości Katarzyna Kotula. Założenia projektu szybko stały się przedmiotem politycznego ping-ponga między jej ugrupowaniem a ludowcami. Na razie jest on na etapie opiniowania i nie został jeszcze skierowany do Sejmu.

tusk 1
Prezydent Andrzej Duda powołał Donalda Tuska na urząd prezesa Rady Ministrów
Źródło: TVN24

Dr hab. Wojciech Rafałowski z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że związki partnerskie "są pewnym minimum cywilizacyjnym nie tylko w świetle pewnych standardów, ale też wyroków sądów międzynarodowych". I dodaje, że przeciąganie przyjęcia tej ustawy może przyczynić się do obniżenia notowań koalicji rządowej zwłaszcza wśród tej części elektoratu, której ten projekt żywotnie dotyczy.

Prof. Cześnik zauważa, że tej koalicji nie spajają sprawy światopoglądowe. - To jest koalicja, która, jak sama mówiła, idąc do wyborów, chciała przywrócić demokrację. Abstrahuję od tego, na ile ta demokracja była zagrożona, ale na pewno mamy dzisiaj inną sytuację, bo mamy liczną i bardzo pstrokatą koalicję. Wcześniej mieliśmy rząd jak jedna pięść, rząd jednej partii, która karnie głosowała, która była właściwie jak karne wojsko - wskazuje.

Politolog i historyk profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego nazywa tę koalicję "kordonową". Jego zdaniem jej głównym spoiwem jest niedopuszczenie PiS do ponownego objęcia władzy.

Liderzy partii tworzących koalicję po wyborach, ale przed powołaniem nowego rządu, 24 października 2023 roku
Liderzy partii tworzących koalicję po wyborach, ale przed powołaniem nowego rządu, 24 października 2023 roku
Źródło: Paweł Supernak / PAP

KPO

Donald Tusk w czasie zeszłorocznej kampanii wyborczej wielokrotnie powtarzał, że wypłata środków z KPO (Krajowy Plan Odbudowy) będzie jedną z pierwszych spraw, jakie załatwi, gdy wróci do władzy. I pieniądze, które wcześniej UE blokowała, popłynęły. A w rocznicę funkcjonowania rządu do Polski ma trafić kolejne 40 miliardów złotych.

Dr hab. Wojciech Rafałowski zwraca uwagę, że "udało się odblokować pieniądze, częściowo redefiniując to, co pierwotnie było zawarte w KPO". Dodaje, że było to możliwe dzięki obietnicy reform związanych z praworządnością. Bo przecież do zmiany konkretnych ustaw nie doszło między innymi ze względu na zapowiedzi ze strony prezydenta Andrzeja Dudy, że nie będzie na to jego zgody.

- Więc w gruncie rzeczy Komisja Europejska się pogodziła z tym, że mamy nowy rząd, on funkcjonuje inaczej niż poprzednicy, więc te pieniądze zostały odblokowane. To wygląda trochę jak nagroda za zmianę rządu. Może nie najlepiej to wypada z proceduralnego punktu widzenia, ale jest to sukces - stwierdza.

Inna sprawa - zwraca uwagę socjolog - że te pieniądze są "w ograniczonym zakresie odczuwalne dla zwykłego obywatela", bo są przeznaczone na konkretne projekty, które trzeba zrealizować.

Profesor Antoni Dudek wskazuje, że odblokowanie pieniędzy z KPO jest sukcesem tego rządu. Ale od razu zastrzega, że to tylko jedno "ewidentne dokonanie" rządu, jakie jest w stanie wymienić.

Donald Tusk w pierwszą podróż zagraniczną po objęciu urzędu poleciał do Brukseli. Na zdjęciu z Ursulą von der Leyen, 15 grudnia 2023 roku
Donald Tusk w pierwszą podróż zagraniczną po objęciu urzędu poleciał do Brukseli. Na zdjęciu z Ursulą von der Leyen, 15 grudnia 2023 roku
Źródło: Marcin Obara / PAP

Finanse

Ta rzecz pozostaje niezmienna bez względu na to, kto rządzi. Niemal zawsze obywatele pytani o ocenę konkretnej ekipy, patrzą na nią przez pryzmat swojego portfela i tego, jak wygląda ich standard życia. A jak wygląda stan finansów państwa po roku rządów koalicji 15 października?

Dr Sławomir Dudek ze Szkoły Głównej Handlowej, prezes Instytutu Finansów Publicznych, uważa, że wymagają one gruntownej naprawy, ocenia jednak, że "w ciągu ostatniego roku poczyniono bardzo nieduże postępy w tym zakresie". Przyznaje też, że można było zrobić dużo więcej. Zaznacza jednak, że obecna ekipa zastała finanse publiczne w "poważnym stanie", bo poprzedni rząd doprowadził je "na krawędź klifu procedury nadmiernego deficytu".

- Niestety nowy rząd nie redukuje deficytu, a wręcz go zwiększa. I nie tłumaczą tego tylko wydatki na zbrojenia. Zbicie termometru pod tytułem "nie patrzymy na zadłużenie wynikające z wydatków zbrojeniowych" nie załatwia problemu - dodaje.

Dyrektor IFP wskazuje też, że w konsekwencji niebezpiecznie rośnie poziom długu publicznego. Co z tym zrobić? - Mamy strategię fiskalną rządu, ale ona jest bardzo ogólna i jeszcze nieuzgodniona politycznie co do działań. A z drugiej strony mamy pułapkę populizmu, opozycję, która sprowadziła nas na ten klif i mocno uderza w rząd, że on coś chce z tym zrobić i redukować deficyt. Dla państwa to jest bardzo niebezpieczny układ - ocenia.

Dr Dudek zauważa jednak "drobne działania", jeżeli chodzi o przywracanie przejrzystości finansów publicznych. - Rząd zaczął publikować pewne plany finansowe funduszy pozabudżetowych, ale one niestety formalnie dalej nie są uwzględnione w deficycie budżetu państwa. Cały czas istnieje równoległy budżet i rząd chce kontynuować wydatkowanie z niego, chociaż wcześniej to było tak krytykowane przez ekonomistów, Najwyższą Izbę Kontroli i również przez samych obecnych rządzących, gdy byli opozycją. A w przyszłym roku te wydatki z funduszy pozabudżetowych wyniosą ponad 150 miliardów złotych - zwraca uwagę ekonomista.

Projekt budżetu na 2025 rok zakłada między innymi 7-procentowy wzrost płac, 5-procentowe podwyżki dla budżetówki, 3,9-procentowy wzrost gospodarczy i 5-procentową inflację. Wydatki na obronność mają sięgnąć 4,7 procent przewidywanego PKB, a deficyt ma wynieść maksymalnie 288,8 miliarda złotych.

Sejm uchwalił budżet na 2025 rok
Źródło: TVN24

Jednak liczby to jedno, a ich przełożenie na byt i zadowolenie obywateli to drugie. Koalicja Obywatelska, idąc do wyborów, zapowiadała nie tylko utrzymanie najważniejszych programów socjalnych wprowadzonych przez PiS, na czele z 500 (a później 800) plus, ale szykowała też nowe rozwiązania. Na przykład tak zwane "babciowe".

Zdaniem Wojciecha Rafałowskiego to jeden z "najbardziej namacalnych sukcesów" rządu, choć program jest przeznaczony dla wąskiej grupy odbiorców. Natomiast "dużą grupą ludzi, która mogła odczuć zmianę rządu" są pracownicy sfery budżetowej, w szczególności nauczyciele. I chociaż podwyżka była bardziej rekompensatą za inflację, to jednak mogła być odczuwalna w domowym budżecie. - A budżetówka pozostaje zawsze niedofinansowana, ponieważ zawsze jest pokusa, żeby obcinać koszty administracyjne, które są wysokie - zaznacza socjolog.

Koalicja Obywatelska w swoim programie wyborczym, czyli "stu konkretach na pierwsze sto dni rządów", zapowiadała podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 tysięcy do 60 tysięcy złotych w przypadku podatników rozliczających się według skali podatkowej, w tym także przedsiębiorców i emerytów. Jedna z najbardziej głośnych obietnic wyborczych na razie nie została spełniona. Donald Tusk zapewniał w marcu, że rząd nie rezygnuje z tego pomysłu, ale w 2024 roku ta zmiana nie może zostać wprowadzona "ze względów finansowych, budżetowych". - Na pewno nie w tym roku, na pewno wcześniej niż przed końcem kadencji - obiecał.

Donald Tusk w drodze na pierwsze posiedzenie nowego rządu, 19 grudnia 2023 roku
Donald Tusk w drodze na pierwsze posiedzenie nowego rządu, 19 grudnia 2023 roku
Źródło: Leszek Szymański / PAP

Bezpieczeństwo

W ciągu ostatniego roku bezpieczeństwo było, obok zasobności portfela, najczęściej podnoszoną przez Polaków kwestią. Jak wynika z sondażu dla "Faktów" TVN i TVN24 to także kluczowy temat de facto rozpoczętej już kampanii prezydenckiej.

Nowy rząd kontynuował wysokie wydatki na obronność, jedne z najwyższych w NATO, a w sferze geopolitycznej, podobnie jak poprzednicy, utrzymywał ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.

Jednak, jak wskazuje dr hab. Rafałowski, nastąpiła zmiana, jeśli chodzi o "odzyskanie pozycji na forum europejskim". - Polska była izolowana, a teraz wkroczyła do europejskiego mainstreamu. Nie jestem pewien, na ile skutecznie nasze państwo wykorzystuje obecną słabość Francji i Niemiec, ponieważ jeden i drugi kraj ma problemy wewnętrzne i kryzysy rządowe. Wydaje mi się, że musimy tutaj wykazywać więcej inicjatywy i działać bardziej samodzielnie - ocenia.

Najważniejsze tematy kampanii prezydenckiej. Sondaż (materiał z 26 listopada 2024 roku)
Źródło: Katarzyna Kolenda-Zaleska/Fakty TVN

Na element ciągłości w polityce bezpieczeństwa zwraca uwagę prof. Mikołaj Cześnik. - Za pewien sukces uważam to, że nie doszło do jakiegoś gwałtownego zwrotu w naszej aktywności na arenie międzynarodowej. To znaczy, że nie rzuciliśmy się z jednego kąta w kąt, dalej popieramy Ukrainę - tłumaczy.

W sferze bezpieczeństwa jednym z najbardziej wyrazistych działań rządu było ogłoszenie w połowie roku programu Tarcza Wschód. Chodzi tu o utworzenie "kompleksowej infrastruktury obronnej" na wschodniej flance NATO. Zasadniczym celem ma być odstraszanie, a wzmocniona infrastruktura ma pozwolić na skuteczne odepchnięcie wroga i niedopuszczenie go na terytorium Polski.

Pierwszy odcinek Tarczy Wschód ukończony. "Polska będzie krajem bezpieczniejszym"
Źródło: Dariusz Łapiński/Fakty TVN

Innym ważnym aspektem tego obszaru spraw jest bezpieczeństwo wewnętrzne. Polska policja, jak sam przyznał we wrześniu jej komendant główny nadinspektor Marek Boroń, jest "w bardzo trudnym momencie", mierząc się z problemami kadrowymi. W formacji jest około 14,5 tysiąca wakatów.

Aborcja

Największą kością niezgody między koalicjantami był stosunek do aborcji.

Na początku roku w Sejmie pojawiły się w sumie cztery projekty dotyczące aborcji - dwa autorstwa Lewicy: o dekryminalizacji pomocnictwa w aborcji oraz legalnej aborcji na żądanie do 12. tygodnia ciąży, a także po jednym: autorstwa Koalicji Obywatelskiej, także dotyczącym przerwania ciąży do 12. tygodnia i PSL, przywracającym tak zwany "kompromis" aborcyjny.

Pierwsza próba sił, czyli lipcowe głosowanie nad projektem Lewicy, zakończyło się niepowodzeniem, wzajemnymi oskarżeniami i impasem. Jednak posłanki ugrupowania zapowiedziały już wtedy, że nie składają broni, a w listopadzie Sejm ponownie zajął się niemal identycznym projektem, tym razem złożonym już wspólnie przez kluby Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Po pierwszym czytaniu został on skierowany do dalszych prac.

- Miał być sukces, a bardzo niewiele udało się zrobić. Ustawy w sprawie prawa aborcyjnego nie udało się nawet przepchnąć przez Sejm. Nie mamy tej zmiany właściwie nawet o krok. Zrobiono mały kroczek polegający na tym, że zmieniło się patrzenie prokuratury na usuwanie ciąży, zmieniła się praktyka lekarzy, zaczęto myśleć o problemach psychicznych jako o przesłankach do usunięcia ciąży. Zmieniła się więc polityka państwa w ramach tych samych regulacji formalnych, które już były. To też pewien postęp, ale to jest kroczek w porównaniu do tych zmian, które były zapowiadane - komentuje Wojciech Rafałowski.

"Do końca mieliśmy nadzieję, że przynajmniej część posłów PSL się wstrzyma"
Źródło: Adrianna Otręba/Fakty TVN

Powódź

Pierwszy poważny kryzys rządu, nie na poziomie politycznym, a na poziomie społecznym. W wyniku powodzi, która w połowie września dotknęła południowo-zachodnią Polskę, wiele osób straciło dobytek życia.

Czy rządzący zareagowali właściwie, w porę, czy nie doszło do zaniedbań, czy wykazano się wystarczającą empatią i zrozumieniem, wreszcie czy zapewniono, na ile to możliwe, wystarczającą pomoc?

Marcin Kierwiński, kilka miesięcy wcześniej wybrany na europosła, został pełnomocnikiem rządu do spraw odbudowy po powodzi. Przyjęto specjalną ustawę do walki ze skutkami żywiołu, a ze strony rządzących w świetle kamer padło zapewnienie, że nikt z poszkodowanych nie zostanie bez pomocy państwa. Poinformowano, że wypłacane będą specjalne zasiłki do 100 i 200 tysięcy złotych na odbudowę lub remont.

Jednak w niecałe trzy miesiące po powodzi ze strony poszkodowanych podnoszą się głosy krytyki i rozczarowania. W skrócie - że zamiast szybkiej pomocy jest długie oczekiwanie, procedury, które miały iść sprawnie, przeciągają się, a czasu do zimy pozostało bardzo niewiele. W tej sytuacji rządzący nie mogą uniknąć pytań o sprawczość i o to, ile pozostało z ich zapewnień.

Powódź zamieniła ich dom w ruinę i nie chcą znowu przez to przechodzić. Burmistrz miasta ma dla nich propozycję
Źródło: Stefania Kulik/Fakty po Południu TVN24

Dr hab. Wojciech Rafałowski uważa, że realna pomoc prywatnym osobom po powodzi to jedna z rzeczy, którą należy ocenić na niekorzyść rządu Tuska. - Wiemy, że jeśli chodzi o infrastrukturę, to są odbudowywane drogi, mosty, tutaj widać postępy. Natomiast te pieniądze na pomoc ludziom, które były obiecane, nie docierają. To wyraźna porażka ministra Kierwińskiego, który miał za to odpowiadać. Wiemy, że się stara, ale widzimy, że nie jest efektywny, bo cały czas w wielu przypadkach te pieniądze nie zostały wypłacone - zwraca uwagę socjolog.

Powodzie
Dowiedz się więcej:

Powodzie

Rozliczenia

To kwestia, która jak twierdzi prof. Antoni Dudek, jest treścią tych rządów. Rozliczenia poprzedniej ekipy, prowadzone głównie przez prokuraturę, rozpoczęły się niemal z marszu od przejęcia władzy.

Równolegle z działaniami śledczych rozliczaniem zajęli się też sami politycy. Na początku tego roku powołano trzy sejmowe komisje śledcze: do spraw wyborów kopertowych z 2020 roku, do spraw afery wizowej oraz do spraw afery Pegasusa. W wyniku ich prac przygotowano łącznie kilkanaście wniosków do prokuratury przeciw prominentnym przedstawicielom poprzedniej władzy. 

Być może jednak najbardziej wyrazistym przykładem rozliczeń w ciągu minionego roku była sprawa więzienia dla dwóch byłych już posłów PiS, obecnie europosłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. I chociaż w tej sprawie decyzję podejmował niezależny sąd, a później działania prowadziła policja, to rezonowało na całą ówczesną sytuację polityczną, a temperatura sporu sięgała zenitu. W oczach wielu wyborców ta sytuacja, chociaż nieinspirowana działaniami rządu, stała się symbolicznym początkiem rozliczeń. 

Dr hab. Rafałowski wskazuje, że rozliczenie poprzedniej ekipy to była "ogromna, ważna obietnica, którą poparła większość osób głosujących 15 października 2023 roku". - One się toczą, ale tu też widzimy dużo hałasu. Dużo się dzieje, ale nie widzimy realnych efektów. Na początku był akord związany z Kamińskim i Wąsikiem, który spodobał się elektoratowi obecnej koalicji rządzącej, ale to było rozliczenie jeszcze dużo wcześniejszych spraw. Szybko się okazało, że te rozliczenia nie będą skuteczne, jeżeli prezydent Duda będzie mógł każdego ułaskawiać - twierdzi socjolog z UW.

Kamiński i Wąsik wyszli na wolność. Jarosław Kaczyński mówi, że byli torturowani, rzuca pomysł wyborów
Źródło: Michał Tracz/Fakty TVN

I wskazuje, że sukcesy w tym rozliczaniu to osiągnięcie, które jest doceniane przede wszystkim przez najtwardszy elektorat Platformy Obywatelskiej i Lewicy. - To jest element igrzysk, ale te igrzyska odwracają uwagę. Natomiast moim zdaniem jednak to, co decyduje o poparciu dla tego rządu, to jakość życia obywateli i kwestie gospodarcze. Podejrzewam, że kiedy zmieni się prezydent i nie będzie już tej groźby ułaskawienia, to wtedy te wszystkie rozliczenia nabiorą bardziej realnego kształtu, dzięki konkretnym wyrokom sądowym - dodaje.

Prof. Antoni Dudek zastrzega, że chociaż nie jest przeciwnikiem komisji śledczych, to jego zdaniem jest to co najwyżej forma wyjaśnienia pewnych rzeczy, natomiast realne rozliczenie powinno być dziełem prokuratury i sądów. - No i teraz najprostsze pytanie się rodzi takie: ile aktów oskarżenia wyszło z prokuratury do sądów po roku od przejęcia władzy? - wskazuje. Także on zwraca uwagę na przewlekłość rozliczeń, a jako symbol "niewydolności państwa" również podaje przykład wyroku dla Kamińskiego i Wąsika. - Te wszystkie rozliczenia u nas nabierają charakteru jakiegoś teatru. To wszystko się gdzieś na końcu rozmywa, rozwiewa, a obywatele mają poczucie, że im głośniej politycy krzyczą, że się rozliczą i powsadzają wzajemnie do więzienia, tym bardziej to później nie następuje - konkluduje prof. Dudek.

Ziobro zostanie doprowadzony przed komisję śledczą? "Robi wszystko, by nie stanąć przed opinią publiczną"
Źródło: Maciej Knapik/Fakty TVN

Kohabitacja

Słowo, które kładzie się cieniem zarówno na pierwszym roku rządów koalicji, jak i na ostatnim roku prezydentury Andrzeja Dudy. To, że relacje na linii Pałac Prezydencki - Kancelaria Prezesa Rady Ministrów będą trudne, było pewne od poznania wyników wyborczego rozstrzygnięcia i wynikało z logiki zmiany politycznego układu sił.

Najważniejsze pola sporu między Krakowskim Przedmieściem a Alejami Ujazdowskimi dotyczą obszarów, gdzie kompetencje są dzielone między oba ośrodki - prezydencki i rządowy. Chodzi tu przede wszystkim o politykę zagraniczną, a także o spór dotyczący blokowania przez prezydenta Andrzeja Dudę nominacji na nowych ambasadorów w kilkudziesięciu krajach, między innymi w Stanach Zjednoczonych.

"Spór o krzesło" sprzed lat, z czasów kohabitacji premiera Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zastąpił teraz spór o ambasadorów.

Jak wygląda kohabitacja w polskim wydaniu?
Źródło: Jakub Sobieniowski/Fakty TVN

I chociaż są przestrzenie, gdzie prezydent i premier zdołali się dogadać co do personaliów - przykładem może tu być zielone światło z Pałacu Prezydenckiego dla kandydatury Piotra Serafina na unijnego komisarza do spraw budżetu - to jednak pola sporu wydają się przykrywać małe obszary politycznej zgody. Na kolejny plan wysuwa się tu sfera praworządności, której poświęcony jest odrębny punkt. - Ten spór jest na różnych poziomach, on dotyczy niemal każdego tematu i jest paraliżujący dla państwa. Bo mamy rozmaite instytucje, które są w zasadzie upadłe, jak na przykład Trybunał Konstytucyjny - podsumowuje dr hab. Wojciech Rafałowski.

Praworządność

Dr hab. Tomasz Słomka wskazuje, że kwestia przywrócenia praworządności po ośmiu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości była jednym z najważniejszych elementów kampanii wyborczej. - Opinia publiczna jest nastawiona na to, że bardzo szybko pojawią się bardzo konkretne efekty w postaci zmiany przepisów, uregulowań, ustaw. Prawdę mówiąc, jest raczej niemożliwe, żeby w ciągu jednego roku dokonały się tak bardzo głębokie zmiany - przyznaje.

Jako przyczynę wskazuje tu zostawienie przez poprzednią ekipę rządzącą "swoistych pułapek prawnych" na jej następców. Zaznacza, że zlikwidowano "bardzo wiele elementów, które można nazwać bezpiecznikami prawnymi", zwraca też uwagę na sytuację w Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym czy Krajowej Radzie Sądownictwa. - I tego po prostu nie da się szybko zmienić, tym bardziej że na drodze stoi prezydent, który dysponuje prawem weta - dodaje politolog.

Wielu prawników przyznaje, że upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa jest "grzechem pierworodnym" zmian w sądownictwie i w dalszym ciągu "produkuje" neosędziów. Są różne koncepcje, ministerstwo zaprezentowało projekt ustawy w tej sprawie, ale nawet środowiska prawnicze w tej kwestii często nie mówią jednym głosem. - Minister sprawiedliwości w zakresie naprawienia praworządności jest jednym z najaktywniejszych ministrów obecnego rządu, ale nie należy spodziewać się, że zmiany mogą dokonać się w 12 miesięcy - komentuje dr hab. Słomka.

Wielu polityków rządzącej koalicji mówi wprost o Trybunale Konstytucyjnym, że to "pseudotrybunał", obarczony przede wszystkim tym, że zasiadają w nim tak zwani "sędziowie dublerzy". Argumentują, że stojąca jeszcze do niedawna na czele tej instytucji Julia Przyłębska nie była osobą uprawnioną do kierowania jej pracami.

Sejm nie wskazał też kandydatów na miejsca trzech sędziów, którzy w grudniu kończą swoje kadencje.

W Sądzie Najwyższym trwa natomiast konflikt między tak zwanymi "starymi" sędziami, czyli tymi wyłonionymi przez KRS w jej kształcie jeszcze sprzed zmian wprowadzonych przez PiS, a neosędziami. I tylko przybiera na sile.

Bunt w Sądzie Najwyższym. Sędziowie odmawiają udziału w zgromadzeniach zwoływanych przez pierwszą prezes
Źródło: Małgorzata Mielcarek/Fakty TVN

A co wobec tego prawnego galimatiasu ma począć statystyczny Kowalski?

- On jest w najgorszej sytuacji. Bo tak naprawdę jego nie powinny interesować kwestie kryzysu, jaki wywołała poprzednia władza w funkcjonowaniu władzy sądowniczej. On po prostu ma prawo domagać się tego, co mówi konstytucja. Czyli ma prawo do sprawiedliwego, właściwie przeprowadzonego procesu - podkreśla Tomasz Słomka.

Pozostaje również pytanie o zmiany w mediach publicznych po tym, jak minister kultury i dziedzictwa narodowego postawił je w stan likwidacji.

- To skomplikowana kwestia, bo na stole leżało pytanie, czy pozwolić na to, aby Telewizja Polska, Polskie Radio były w ręku dotychczasowego kierownictwa, nomen omen funkcjonującego na podstawie działającej niezgodnie z konstytucją Rady Mediów Narodowych, która swoiście wyssała kompetencje z konstytucyjnego organu, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji? Czy też próbować pewnego rodzaju falandyzacji prawa, czyli takiej interpretacji prawa spółek, aby można było zmienić kierownictwo w telewizji i radiu? Powiedzmy sobie szczerze, ta zmiana nastąpiła poniekąd na skutek bardzo twórczej interpretacji przepisów prawnych - komentuje dr hab. Tomasz Słomka.

- Mam wrażenie, że można to było zrobić bardziej elegancko - przyznaje prof. Mikołaj Cześnik.

Donald Tusk przed pierwszym posiedzeniem nowego rządu, 19 grudnia 2023 roku
Donald Tusk przed pierwszym posiedzeniem nowego rządu, 19 grudnia 2023 roku
Źródło: Leszek Szymański / PAP

Wybory

Można powiedzieć, że jesteśmy w okresie permanentnych wyborów. Począwszy od tych parlamentarnych z października 2023 roku, które uruchomiły proces zmian, poprzez kwietniowe wybory samorządowe i czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego, ten maraton domkną przyszłoroczne wybory prezydenckie. I właśnie to, że polska polityka w ciągu ostatniego półtora roku kręciła się w rytm kolejnych kampanii wyborczych, może mieć wpływ na stan spraw. A jak słyszymy już z ust przedstawicieli niemal wszystkich opcji politycznych, dla przyszłości rządu kluczowe będzie to, kto będzie nowym gospodarzem Pałacu Prezydenckiego.

- Wybory prezydenckie są fundamentalnie ważne. Historia uczy nas, że one miały ogromny wpływ na kształt sceny partyjnej. Sam fakt wyłonienia prezydenta jest oczywiście ważny, ale nie mniej ważne jest to wszystko, co się dzieje wokół tego, kto zajmie drugie miejsce, kto trzecie, z jakim wynikiem. Wiemy doskonale, że to wielokrotnie bardzo mocno wpływało na kształt sceny partyjnej, a moim zdaniem wpłynie to także na spoistość tej koalicji - prognozuje prof. Antoni Dudek. - Z całą pewnością, jeśli wygra Rafał Trzaskowski, to raczej taki obrót spraw będzie koalicji służyć. Natomiast jeżeli przegra, to w oczywisty sposób spójność tej koalicji będzie narażona na znacznie większe przeciążenia. A PiS już zapowiedziało, że jeśli ich kandydatowi uda się wygrać wybory, to będą dążyć do przyspieszonych wyborów parlamentarnych - zauważa.

Ocena

Jak zdaniem naszych ekspertów wypada ocena końcowa?

- Jakbym miał najbardziej syntetycznie podsumować działalność rządu, tobym powiedział, że dużo zrobiono, ale w niewielkim stopniu przekłada się to na jakość życia Polaków. Niewielka jest też widoczność tego, co zostało zrobione - konkluduje dr hab. Wojciech Rafałowski. Zwraca uwagę, że na liście spraw do załatwienia pozostaje "sto konkretów", bo te w zdecydowanej większości nie zostały załatwione. Wskazując wyzwania dla rządu na najbliższy czas, precyzuje, że to jest "urealnienie wpływu zmiany, która miała miejsce na poziomie rządowym, tak żeby ludzie widzieli, co ta zmiana oznacza".

Andrzej Duda i Donald Tusk z ministrami po powołaniu rządu, 13 grudnia 2023 roku
Andrzej Duda i Donald Tusk z ministrami po powołaniu rządu, 13 grudnia 2023 roku
Źródło: Paweł Supernak / PAP

Na to samo uwagę zwraca prof. Mikołaj Cześnik. Jego zdaniem "jedną z podstawowych wad" tego rządu jest polityka informacyjna i to, że ekipa rządowa nie potrafi chwalić się swoimi sukcesami na tyle, żeby docierało to szerzej do opinii publicznej. Mówiąc o wyzwaniach, wskazuje na te międzynarodowe, choćby te w ramach Unii Europejskiej i jej postawę wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę, oraz na te natury gospodarczej.

Profesor Dudek przyznaje, że generalnie ma krytyczny stosunek do tego rządu, a poza uruchomieniem pieniędzy z KPO trudno mu wymieniać konkretne sukcesy. Wskazuje, że rząd aktywnie zaangażował się w pewne przedsięwzięcia dotyczące polityki społecznej, ale jego zdaniem to kontynuacja polityki PiS w tym zakresie. - Na wszystkich innych polach te najbardziej spektakularne posunięcia właściwie zostały zamrożone, no bo nie ma podpisu prezydenta, a i w samej koalicji często dochodzi do sporów - podsumowuje.

Czytaj także: