W przypadku pana Antoniego Dudy to ja podjąłem tę decyzję, dlatego że uważam go za osobę niezwykle kompetentną - tak wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin uzasadniał w czwartek powołanie w skład rady nadzorczej PKP Cargo stryja prezydenta. Zaznaczył przy tym, że jest "przeciwnikiem nepotyzmu". - Każdego dnia dowiadujemy się o kolejnej żonie wiceministra, ministra, o synu posła, który obejmuje jakąś ważną funkcję w fundacji, w spółce. To jest przerażające, to jest naruszenie pewnych standardów - ocenił Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej.
Antoni Duda, stryj prezydenta Andrzeja Dudy, został członkiem rady nadzorczej spółki PKP Cargo. Nie ma doświadczenia związanego z transportem kolejowym. Sam zapewnia, że o nepotyzmie nie ma w tej sytuacji mowy, bo prezydent nie ma nic wspólnego z Polskimi Kolejami Państwowymi. - Prezydent, jak panu wiadomo, nie jeździ pociągami - żartował w rozmowie z reporterem TVN24.
"Antoni Duda, po pierwsze, jest człowiekiem, który ma duże doświadczenie w pracy w podmiotach gospodarczych"
W czwartek w RMF FM wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił, że "pan Antoni Duda, po pierwsze, jest człowiekiem, który ma duże doświadczenie w pracy w podmiotach gospodarczych". - Od 1990 roku (…) przez osiem lat zajmował inwestycjami w firmach. Skończył studia nie tylko inżynierskie, ale również wiele podyplomowych studiów, w tym z prawa gospodarczego, jest w pełni przygotowany - wyliczał.
Sasin dodał, że stryj prezydenta w 2001 roku zdał egzamin do rad nadzorczych. - To jest niezwykle trudny egzamin. Każdy, kto do niego podchodził, wie to - powiedział. Jak ocenił wicepremier, by zasiadać na ważnych państwowych stanowiskach "nie wystarczy być ani stryjem, ani synem, ani wnuczkiem, ani kimkolwiek, tylko trzeba mieć kompetencje".
Sasin: podjąłem tę decyzję w sprawie Antoniego Dudy, dlatego że uważam go za osobę niezwykle kompetentną
Sasin był także pytany o Kamilę Andruszkiewicz - żonę wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza - która została nowym prezesem jednoosobowego zarządu państwowej Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu. Jak podał Onet, żona wiceszefa resortu jest absolwentką filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie.
Wicepremier zaznaczył, że zatrudnienie Andruszkiewicz nie było jego decyzją. - Pani Andruszkiewicz objęła funkcję w (Fundacji - red.) Agencji Rozwoju Przemysłu. To jest instytucja, która mi nie podlega, więc to pytanie nie jest do mnie. Ja nie potrafię na nie odpowiedzieć - stwierdził.
- W przypadku pana Antoniego Dudy to ja podjąłem tę decyzję, dlatego że uważam go za osobę niezwykle kompetentną - przyznał jednak Jacek Sasin. - Nie może być jedynym powodem, dla którego tak kompetentna osoba, z tak wielkim doświadczeniem w zakresie gospodarki i życia publicznego byłaby eliminowana tylko dlatego, że ma tę skazę w życiorysie (...), że jest stryjem pana prezydenta Andrzeja Dudy - dodał.
Ludzie ze spółek Skarbu Państwa hojnie wspierają PiS. "Wygląda to na zorganizowany system wpłat" >>>
- To, że jest stryjem prezydenta, absolutnie w niczym mu nie pomogło. Natomiast to, że jest byłym posłem (PiS – red.), to jest dodatkowy argument za tym, żeby jego kompetencje traktować poważnie. Bo ma nie tylko kompetencje zawodowe, ale też pewne kompetencje społeczne, cieszy się społecznym zaufaniem - przekonywał minister.
Zaznaczył też, że jest "przeciwnikiem nepotyzmu". - Staram się, żeby w Ministerstwie Aktywów Państwowych doprowadzić do tego, żeby tego typu sytuacji nie było. Nie zawsze to się też udaje, ponieważ nie wszystkie decyzje zapadają tutaj w ministerstwie - przyznał.
Syn posła PiS prezesem spółki z grupy KGHM
W trakcie rozmowy poruszono także temat syna posła PiS Grzegorza Matusiaka, który został prezesem spółki Inova z grupy KGHM. Takie informacje przekazał serwis money.pl. Jak wskazywano, 34-letni Nikodem Matusiak nie ma wykształcenia kierunkowego. Sasin przyznał w RMF FM, że decyzja dotycząca zatrudnienia syna posła PiS będzie korygowana.
- Nie będziemy w Ministerstwie Aktywów Państwowych tolerować nepotyzmu rozumianego w ten sposób, że ktoś dostaje intratne posady w spółkach, w radach nadzorczych tylko dlatego, że jest rodziną jakiegoś polityka - podkreślił. - Będę pilnował, żeby tego typu sytuacje nie miały miejsca - zapewnił. Potwierdził, że ma na myśli Nikodema Matusiaka.
Wicepremier tłumaczył, że "to nie była decyzja, która była podejmowana w ministerstwie". - Dowiedziałem się o niej z mediów, nie chciałbym, żeby takie sytuacje miały miejsce - powiedział.
"Jest to rak, który toczy polską politykę"
O członków rodzin polityków rządzącej koalicji, którzy trafili do państwowych spółek i instytucji mówili w czwartek politycy w Sejmie. Posłanka Lewicy Anita Sowińska oceniła w rozmowie z TVN24, że "jest to coś kuriozalnego, co się dzieje obecnie".
- Powinno się to w końcu skończyć. Lewica od początku mówiła, również w czasie kampanii wyborczej i potwierdzamy to nadal, że powinny być konkursy na stanowiska. Na stanowiska w największych spółkach Skarbu Państwa, w tym również do zarządów i rad nadzorczych - podkreśliła.
Przyznała, że osobiście uważa, iż "powinniśmy też zacząć mówić o tym, jakie są powiązania pomiędzy partiami i biznesem, zwłaszcza sektorem państwowym". - Uważam, że jest to rak, który toczy polską politykę - dodała Sowińska.
"Jestem przerażony tą skalą nepotyzmu, tą skala prywaty, która ma obecnie miejsce"
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba mówił zaś, że jest "przerażony tą skalą nepotyzmu, skalą prywaty, która ma obecnie miejsce".
- Każdego dnia dowiadujemy się o kolejnej żonie wiceministra, ministra, o synu posła, który obejmuje jakąś ważną funkcję w fundacji, w spółce. To jest przerażające, to jest naruszenie pewnych standardów - ocenił. - Jeżeli PiS chce wyrównywać pensje poselskie wkładaniem swoich rodzin do różnych przestrzeni państwowych za poważne pieniądze, to jest przykre - dodał.
Jego zdaniem "jest to traktowanie państwa jako czegoś prywatnego, na czym można jeździć, z czego można korzystać". - Tak naprawdę bez żadnego umiaru, bez żadnej kontroli społecznej - wskazywał. - Nie ma na to naszej zgody - dodał Szczerba.
"Jeśli chodzi o praktyki nepotyczne, jeśli gdziekolwiek się pojawiają, należy się rzeczywiście temu przeciwstawiać"
Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski mówił z kolei o nierównościach w pensjach kierownictwa resortów. Jak mówił, sytuacja, w której na przykład wiceminister "zarabia mniej niż kilkudziesięciu podległych mu urzędników, jest sytuacją nienormalną". - Jest nienormalną sytuacją, jeśli tysiące czy dziesiątki tysięcy osób w Warszawie zarabiają lepiej - dodał.
Pytany, czy to uzasadnia zatrudnianie rodziny w państwowych spółkach, odparł: - Ja się w ogóle do tego nie odnoszę, bo myślę, że te sprawy trzeba zupełnie rozdzielnie traktować.
- Natomiast, jeśli chodzi o praktyki nepotyczne, jeśli gdziekolwiek się pojawiają, należy się rzeczywiście temu przeciwstawiać - stwierdził Wróblewski.
Bielan: każdy przypadek nepotyzmu powinien być potępiony
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Adam Bielan (Porozumienie) w środę w internetowym programie "Onet Opinie" mówił, że "każdy przypadek nepotyzmu powinien być potępiony".
- Ja nie podejmowałem tych decyzji, trzeba pytać osoby, które są odpowiedzialne za tego rodzaju nominacje. Trzeba pytać osoby, które były powoływane o ich kwalifikacje w tej sprawie - wskazywał, pytany o nowe posady między innymi dla Antoniego Dudy i Kamili Andruszkiewicz.
- Ja potępiam jakiekolwiek przejawy nepotyzmu - oświadczył Bielan. Jego zdaniem, "jeżeli pojawiają się informacje, które bulwersują opinię publiczną, to w tej sprawie najlepsza jest pełna transparentność, przejrzystość". Według europosła, "osoby zainteresowane powinny się w tej sprawie wypowiedzieć, przedstawić pełne informacje dziennikarzom, mediom, opinii publicznej".
Źródło: RMF FM, TVN24, Onet.pl