Niedzielny pogrzeb pary prezydenckiej w Krakowie rozpocznie się o godz. 14, mszą żałobną w Bazylice Mariackiej - poinformował Michał Boni, minister w kancelarii premiera. Następnie, kondukt żałobny przejdzie na Wawel. Para prezydencka spocznie w jednym sarkofagu - obok krypty w której pochowany jest Józef Piłsudski. Robotnicy już przystąpili do jego budowy. - Sarkofag prezydencki musi być prosty - powiedział wojewódzki konserwator zabytków.
Miejscem uroczystości i liturgii pogrzebowej w Krakowie będzie cały Rynek Krakowski - powiedział Michał Boni. Zapewnił, że uczestnictwo we mszy żałobnej będzie możliwe dla wszystkich chętnych. Prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria zostaną pochowani w jednym sarkofagu, który stanie w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Sarkofag z ciałami prezydenta i prezydentowej stanie w pierwszym z dwóch pomieszczeń Krypty Piłsudskiego (obecnie pustym) po lewej stronie. - Ponieważ wnętrze ma specyficzny charakter, obok mamy bardzo prostą i robiącą w swojej prostocie olbrzymie wrażenie trumnę marszałka Piłsudskiego, sarkofag prezydencki musi być prosty, musi grać proporcjami, prostotą, a nie ilością materiałów dekoracyjnych i takie zalecenia zostały wydane - zaznaczył z kolei Jan Janczykowski, wojewódzki konserwator zabytków.
"To nie może być strojne"
Sarkofag jest projektowany przez architekt Martę Witosławską. - To nie może być strojne. Padł pomysł, by motywem, który się pojawi, była chorągiew, jeden z symboli władzy prezydenckiej, które ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski przekazał Lechowi Wałęsie. To chyba jedyna dekoracja, jaka tu będzie - mówiła dziennikarzom Marta Witosławska. Zaznaczyła, że na razie nic nie jest przesądzone. - Mamy bardzo mało czasu, ale to mobilizuje wszystkich. Wszyscy mamy nadzieję, że będziemy mogli spełnić wymogi konieczne, by prezydent i jego żona zostali pochowani godnie - powiedział z kolei ks. prałat Zdzisław Sochacki, proboszcz parafii archikatedralnej.
W Warszawie będą tylko zdjęcia ofiar
Boni poinformował również, że częścią warszawskich sobotnich uroczystości żałobnych poświęconych wszystkim ofiarom katastrofy prezydenckiego samolotu, będzie msza święta, która ma mieć "elementy ekumeniczne". W uroczystościach żałobnych, które rozpoczną się w sobotę w południe, wezmą udział rodziny ofiar, przedstawiciele władz państwowych, mieszkańcy stolicy. - Na Placu Piłsudskiego nie będzie trumien z ciałami, będą natomiast zdjęcia 96 ofiar katastrofy - powiedział Boni.
Ustalą formę przewiezienia pary prezydenckiej do Krakowa
Minister podkreślił, że część delegacji zagranicznych chce uczestniczyć zarówno w uroczystościach żałobnych, jak i pogrzebowych. Boni zapewnił, że każda delegacja zagraniczna - która będzie chciała oddać hołd ofiarom katastrofy i parze prezydenckiej - będzie miała taką możliwość. Jak jednak dodał, liczba miejsc w Bazylice Mariackiej w Krakowie jest ograniczona, co zostanie uwzględnione w liczebności tych delegacji.
Boni powiedział, że jest w stałym kontakcie z Kancelarią Prezydenta i razem z nią będzie ustalone, jaka forma uroczystego przewiezienia ciał pary prezydenckiej z Warszawy do Krakowa będzie najlepsza i najsprawniejsza do zrealizowania.
Kolejne ciała będą w Polsce w piątek
Minister zapewnił jednocześnie, że strona polska czyni starania, aby wszystkie trumny z ciałami ofiar katastrofy zostały jak najszybciej przewiezione do Polski. Boni nie chciał powiedzieć, czyje ciała wrócą w środę do Polski. Jak dodał, rodziny chciały, aby ta informacja była publiczna dopiero po godzinie 16 (czyli w momencie przylotu samolotu przewożącego trumny na lotnisko w Warszawie).
Apel o "wspólnotę ciszy"
Prawdopodobnie kolejne ciała zostaną przetransportowane do Polski w piątek - poinformował minister. Przyznał, że część rodzin prosiła, aby trumny, natychmiast po przywiezieniu do Polski, były przekazane rodzinom tak, aby można było pochować ofiary w miejscach rodzinnych.
Minister zaapelował również, aby jak najdłużej utrzymać "wspólnotę ciszy", z jaką mamy do czynienia w Polsce po katastrofie.
tka/tr
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP